- Och... i jesteś pewien, że nie chcesz się tam ze mną wybrać? Gwarantuję profesjonalne usługi oprowadzacza z anegdotkami i historiami dołączonymi w pakiecie! - Westchnąłem cicho i odsunąłem się od rudowłosego chłopaka. Może to jednak nie był taki zły pomysł? W końcu, nie mogę cały czas być sam, z boku, ze swoimi zwierzakami... Bez przyjaciół... Wstałem i wziąłem kotkę na ręce, głaszcząc.
- Skończyłem. Co do tego co przed chwilą mówiłeś... - uśmiechnąłem się lekko.
- No...? - ponaglił mnie. Zerknąłem na niego i zastanowiłem się jeszcze przez chwilę. Wszystko to co mówił i jak się zachowywał - nie wydawał się zły, więc...
- Jeżeli masz czas, to chyba skorzystam - przez moment miałem wrażenie, że Czesław wstrzymał oddech, jakby niepewny mojej odpowiedzi.
- No i super! - wyskoczył i stanął obok mnie, szczerząc swoje ząbki.
- Oh, w ogóle, sorki że byłem tak nachalny, jeżeli chodzi o opatrzenie tej ręki, ale czułem się winny no i... No, tak wyszło - powiedziałem szybko na jednym wdechu, oczekując jego reakcji.
- Spoko luzik - klepnął mnie w ramię, a ja parsknąłem śmiechem. Chyba się otwieram. Wyszliśmy z łazienki, a ja już z daleko zobaczyłem jak mocno pada śnieg i hula wiatr.
- To, Czeslav, chcesz coś do picia? Mam wodę, jakieś soki, co-
- Colę? - wręcz widziałem te iskierki w oczach.
- No to cola dla Czesia, soczek dla Miki - podśpiewałem pod nosem, kierując się do kuchni, a chłopak za mną w podskokach powtarzał jak mantrę nazwę napoju.
- Szklankę dużą dam, czy małą? Mała by do wzrostu pasowała - zaśmiałem się w myślach. Nie, nie byłem wredny. Po prostu jego wzrost był dla mnie uroczy. Kiedy ja lałem colę do szklanki, chłopak usiadł przy blacie kuchennym. Podałem mu napój, a sam po wlaniu wody do kubka (bo wolę kubki) też zacząłem pić.
- Jak chcesz więcej, to tu masz butelkę - położyłem Colę obok jego szklanki.
- Ale w zamian za nią, pomożesz mi coś upiec... Nie wiem jak z twoimi umiejętnościami, ale najwyżej - zaśmiałem się, oczekując na odpowiedź. Cóż. Szczerze, nie spodziewałem się, że tak szybko z kimś załapię jakiś kontakt... Bariera wewnętrzna przed obcymi wszystko robiła za mnie, powodując, że zamiast się zbliżyć, ja budowałem mur. To chyba dobry start w nowym miejscu.
Czesławie, liczę że mnie wyprowadzisz na prostą, mój nowy mentorze - parsknąłem w myślach, ale przyznałem sobie rację.
(Czesiu?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz