Pociągnąłem dziewczynę mocno do przodu, tak, że prawie straciła równowagę.
- Och wybacz Nori - zaśmiałem się i poprawiłem jej czapkę, która najechała trochę za mocno na twarz - I co, warto byłoby siedzieć cały kolejny dzień w domu? - przekrzywiłem głowę na bok patrząc na nią - Nie jest fajniej tak od czasu, do czasu, gdzieś wyskoczyć?
Wyszczerzyłem się patrząc prosto w te zielone oczy. Ależ ta dziewczyna była piękna, cała taka zaczerwieniona od mrozu, na brwiach i rzęsach płatki śniegu i te wielkie oczy wpatrzone we mnie. Weź Ches, bo się jeszcze zabujasz... o ile już tego nie zrobiłeś wariacie. Eeee tam, nie raz przecież podziwiałeś ładne laski, to po prostu kolejna taka, nic wielkiego. Przyciągnąłem Norę do siebie i przyspieszyłem kroku.
- Chodź mała przebieżka nie zaszkodzi, żeby trochę się rozgrzać - uśmiechnąłem się do niej i puściłem oko
- Już Cię przestały boleć nogi? - uniosła brwi przyspieszając tempa, tak, aby nadążyć za mną
- Cud kochana - powiedziałem - Uzdrowiłaś te nóżki, jednym dotykiem.
Albo mi się zdawało, albo Norka zarumieniła się jeszcze bardziej. Och, hehehe, no kto by pomyślał, że panna PokerFace, potrafi się tak ślicznie i tak łatwo rumienić, ba, że w ogóle na jej twarzy pojawiają się takie rzeczy. Uśmiechnąłem się pod nosem i zwolniłem lekko. Znajdowaliśmy się właśnie przed przejściem, przy którym byłem rano. Zatrzymałem się, a dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.
- Tam z tyłu - skinąłem głową w stronę podwórza - Jest sklep zoologiczny, z którego jest Nitro i... bezimienny. Tak właściwie, kiedy masz zamiar wymyślić mu jakieś imię? Dobrze, by było móc się do niego zwracać w jego imieniu, żeby się przyzwyczajał jeszcze bardziej. Wiesz wypowiadasz je spokojnie, od czasu do czasu dajesz kąsek tylko jemu i zaczyna imię kojarzyć z czymś przyjemnym i nie grożącym, żadnym niebezpieczeństwem.
- Ummm niedługo coś wymyślę - powiedziała powoli - Ches, skąd ty wiesz tyle o gryzoniach?
- Heh - uśmiechnąłem się słabo - A tak jakoś.
Ruszyłem powoli do przodu, dalej trzymając dziewczynę pod ramię. I znowu zaczyna drążyć... Och Nora, Nora, nie widzisz, że nie chcę Ci nic mówić? Proszę...
- Miałeś, kiedyś jakieś na sto procent - powiedziała spokojnie
- Może i miałem - odburknąłem. Musi, no po prostu musi drążyć
- Jakie?
- Myszy - powiedziałem krótko i przyspieszyłem trochę
- To by wiele wyjaśniało - pokiwała głową - Jak się nazywały?
Przełknąłem ślinę i zacisnąłem powieki. Dobra Ches, ogarnij się chłopie, spokojnie, to tylko zwykłe pytania. Chyba możesz jej powiedzieć, jak się nazywały Twoje pyśki co?
- Ognisty i Orli - powiedziałem cicho
- Ładnie - poczułem jak mocniej ściska moje ramię - Dwa chłopaki prawda?
- Uhum.
- Jak wyglądały?
- Ognisty był Fawnem, a Orli, Black Foxem - odpowiedziałem równie cicho, co poprzednio
- Och... - pokiwała głową - Coś się z nimi stało?
- Nie nie - uśmiechnąłem się odganiając myśli i nie pozwalając na dalszą dyskusję - Wiesz, to myszki, one nie żyją wiecznie.
- Rozumiem - powiedziała z lekkim zacięciem - Ile tak mniej więcej żyją?
- Średnio od roku do dwóch lat, wiadomo, mogą żyć krócej lub dłużej, jak to w przyrodzie bywa - podniosłem głowę do góry i przez chwilę wpatrywałem się w lecące płatki śniegu. W oddali było już widać cel naszej wędrówki. Bardzo korciło mnie, żeby zapytać, kim jest ten cały Isaac, ale dałem sobie spokój. - Widzisz tamtą drewnianą chatę?
- Tę z lampkami choinkowymi na dachu? - spytała patrząc na wprost
- Dokładnie tę - uśmiechnąłem się - Tam idziemy, zamówię nam czekoladę na gorąco. Mam nadzieję, że lubisz?
- Lubię - powiedziała krótko
- To wspaniale! - wyszczerzyłem się - Bo tutaj serwują najlepszą czekoladę na świecie! Można wziąć ją na przykład z bitą śmietaną, albo piankami, możesz wziąć też z różnymi posypkami, albo mieszać różne rodzaje. Gdy jest taki barman z brodą, to potrafi zrobić nawet kształty z bitej śmietany. Kiedyś zrobił mi małego dinozaura obsypanego cynamonem!
- Mmm często tu wpadasz? - zapytała
- Czasami wpadam - uśmiechnąłem się - Wiesz, o tym miejscu nawet Misiek nie wie, więc czuj się wyjątkowo.
Powoli wszedłem po schodach do góry i kilka razy uderzyłem butami o podłogę, żeby otrzepać je z przyklejonego śniegu. Nora zrobiła dokładnie to samo. Otworzyłem drzwi i puściłem ją przodem. Rzuciłem okiem w stronę barku i dojrzałem mojego cudotwórcę od kształtów. To będzie można zaszaleć, uśmiechnąłem się pod nosem.
- A więc Nori, witaj w Chacie Wuja Toma - uśmiechnąłem się - ściągaj kurtkę to powieszę ją na wieszaku. Siadaj, gdzie chcesz, chociaż osobiście proponuję miejsce tuż obok kominka. Gwarantuję jest przetestowane i baaaaardzo dobre.
<Nora?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz