Oparłem łokcie na kolanach i siedząc po turecku pochyliłem się lekko do przodu. Przechyliłem głowę na bok i obserwowałem myszory. Boże matrymonialny, co mnie pokusiło, żeby je wziąć, żeby znowu bawić się w to wszystko... Tyle razy sobie coś obiecałeś Ches... Idiota. Uśmiechnąłem się smutno pod nosem, gdy Nitro wskoczył na kawałek drewna i wepchnął nos między pręty. Przystawiłem delikatnie palec i tyknąłem go w nochala. W odpowiedzi chłopak jeszcze bardziej, zaczął niuchać i pchać swoją mordkę między pręty. W dodatku wykorzystał przednie łapki, żeby utrzymać się w takiej pozycji. Uśmiechnąłem się trochę bardziej weselej i tyknąłem go w jedną z łapek. Zabrał ją szybko i postawił w innym miejscu. Jego wibrysy chodziły na boki w zabójczym tempie. Pochyliłem się jeszcze bardziej, tak, że byliśmy teraz twarzą w ... pyszczek.
- Hej Nitro - powiedziałem spokojnie - wariat z Ciebie, wiesz?
Myszor w odpowiedzi wcisnął nochal jeszcze bardziej w pręty. Przybliżyłem się tak bardzo, że praktycznie stykaliśmy się nosami. Wtedy Pan Bezimienny ziewnął i trzepnął się bardzo intensywnie. Nitro szybko zeskoczył z drewna i podleciał do niego. Heh, jak dzień i noc. Otworzyłem drzwiczki klatki i obserwowałem ich reakcję. Nitro od razu podleciał do otworu i stał obserwując okolicę, natomiast bezimienny... stał nieruchomo i uważnie mnie obserwował. Przystawiłem powoli dłoń do klatki. Nitro momentalnie położył uszy po sobie i zwiał na drugi koniec, chowając się pod kołowrotkiem. Wystawił tylko lekko nochal, tak, że jedyne, co było widać oprócz niego to dwa czarne oczka. Bezimienny natomiast stał nieruchomo i patrzył dalej. Ciekawy przypadek... Powoli zabrałem rękę. Nitro dalej siedział pod kołowrotkiem, bezimienny zmienił zdanie i wskoczył do tunelu udając się na drugie piętro. Przebiegł po nim nie racząc rzucić spojrzeniem na cokolwiek innego i schował się dziupli. Powoli zamknąłem drzwiczki i odsunąłem się na kilkanaście centymetrów.
- Wiesz co Nori - zwróciłem się do dziewczyny powoli przenosząc na nią wzrok. Zauważyłem, że siedziała wpatrzona we mnie... uch, poczułem się lekko nieswojo, ale uśmiechnąłem się szeroko - Trochę czasu zajmie zanim się je oswoi, tak, że same będą wchodzić na rękę. Z Nitro pójdzie dosyć szybko, bo to mały ciekawski zwierzak, trochę strachliwy i niepewny siebie, ale wariat, więc łatwo pójdzie. Trzeba mu tylko pokazać, że nie jesteśmy dla niego wrogami i niebezpieczeństwem... Gorzej będzie z tym drugim...
- Dlaczego? - dziewczyna przeniosła wzrok na klatkę i po chwili z powrotem na mnie
- Bo on jest... specyficzny - powiedziałem powoli - Nie wydaje się odczuwać strachu, ale nie ma za grosz zaufania, widziałaś jego zachowanie, ani nie podejdzie, ani nie odejdzie, tylko stoi i obserwuje. Założę się, że, gdybym wsadził rękę, to zwiałby szybko, ale to na razie nie ma sensu, bo tak to tylko straci zaufanie, a nie tego chcemy prawda? Na razie ich nie wyciągaj na siłę. Możesz ewentualnie przystawić ich klatkę do łóżka lub stolika, otworzyć i ustawić tak, żeby sami swobodnie mogli wyjść. O ile nie będzie Ci to przeszkadzać... po prostu tak szybciej się oswoją, a i pamiętaj, żeby nie robić gwałtownych ruchów... i przypadkiem na nich nie usiąść heh. Aaaa i warto by zainwestować w jakiś materiał, który mogłabyś postawić sobie na łóżku, bo czasem może im się zdarzyć pozostawić małą niespodziankę, w postaci mokrej plamy, bo bobki to tam łatwo zgarnąć - Dziewczyn uśmiechała się lekko i kiwała głową - Wybacz, że tak Ci tyle mówię i zawracam gitarę...
- Nic nie szkodzi - powiedziała - Mów dalej.
Uśmiechnąłem się nieśmiało i lekko skinąłem głową.
- To tak ogólnie wszystko... będę przychodził, im sprzątać w klatce, więc tym nie musisz się martwić, karmę też będę im uzupełniać, ewentualnie jakby się skończyła to dosyp im trochę tamtych ziaren, i wymień wodę, jakby się skończyła. Resztą zajmę się ja... a i w razie, czego, jakby coś się działo, to pisz, dzwoń, wal drzwiami i oknami.
- Dobrze - dziewczyna skinęła głową.
Pokiwałem lekko głową i powróciłem do obserwowania chłopaków. Nitro postanowił w inny sposób wykorzystać kołowrotek niż, chowanie się pod nim i teraz namiętnie pędził w jego środku. Aż dziw, że ta małe łapki nadążały przy takich prędkościach. A po bezimiennym, jak nie było śladu, tak nie było. Siedział w środku i obserwował nas tak samo, jak my jego.
- Chcesz coś do picia? - zapytała Nora wstając powoli
- Nie dziękuję - odpowiedziałem nie odrywając wzroku od myszów
- Jakbyś coś chciał to wołaj - pokiwałem głową na te słowa, teraz nie potrzebowałem praktycznie niczego. Zdecydowanie wystarczyło mi obserwowanie wariata i spokojnego... tyle wspomnień...
<Nora?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz