sobota, 30 grudnia 2017

Od Kayn'a CD Javiera

Następnego ranka zbudziła mnie nadzwyczaj wysoka temperatura w pokoju. Co więcej, miałem wrażenie, że kołdra wyjątkowo mocno się wokół mnie owinęła. Dość często miewałem ten problem, strasznie się wiercę podczas snu, ale tym razem czułem się wręcz... Podduszony. Podduszony kołdrą. O, zgrozo.
Ze względu na brak soczewek byłem w stanie niewiele zobaczyć, więc odkryłem się tylko troszkę spod cieplutkiej kołdry, chcąc się delikatnie ochłodzić.
Byłem jeszcze połowicznie przytomny, więc ignorowałem większość czynników zewnętrznych. W pewnym momencie błogi stan pół-snu przerwała głośna muzyka, zwiastująca, że mój budzik właśnie się włączył.
Po całym pokoju rozbrzmiało "Wake me up, before you go, go", a ja momentalnie rzuciłem się w stronę telefonu, wyłączając budzik. W innych okolicznościach pewnie powoli bym wstał i spokojnie wyłączył piosenkę, która doszłaby już do połowy. Tak zwykłem to robić jeszcze parę dni temu. Tym razem jednak nie chciałem obudzić mojego nowego współlokatora.
- Uh, co to było? Budzik?-Usłyszałem zaspany głos chłopaka, który prawdopodobnie nie był jeszcze w pełni wybudzony. W głowie już układałem formułkę przeprosin, którą miałbym w stresie wypowiedzieć.
- Tak, sorki, zapomniałem wyłączyć go na weekend-wyjaśniłem, po czym odwróciłem się, chcąc zerknąć na Javiera. Spodziewałem się ujrzeć chłopaka leżącego na swoim łóżku. Rzeczywistość była jednak nieco inna.
Zaraz... Zaraz, ZARAZ... Czemu on jest na moim łóżku, do cholery?!
Chłopak leżał centralnie obok mnie, obejmując mnie ramionami, a jego klatka piersiowa przylegała do moich pleców.
- C-co, cocococococo!?!-Wyjąkałem tylko, ale, o zgrozo, mój współlokator już zasnął z powrotem. Przyciągnął mnie do siebie i mruknął coś przez sen. Momentalnie rzuciłem się w przeciwnym kierunku. Przypadkowo zrobiłem fikołka do tyłu, co skutkowało spadnięciem z łóżka i przypadkowym uderzeniem Javiera w brzuch nogą. Zakręciło mi się w głowie do tego stopnia, że przeleżałem jakieś dziesięć sekund gapiąc się w sufit. Serce waliło mi jak oszalałe. W końcu mój błędnik przestał szaleć, a ja zamrugałem kilka razy.
Leżałem teraz na podłodze, patrząc z zaskoczeniem na współlokatora, który, po prawdopodobnie dość bolesnym kopniaku, zdążył już się ponownie obudzić. Nic dziwnego; moje kopnięcie było na tyle mocne, że sam Chuck Norris i Strażniczki Gwiazd by się takowego nie powstydziły.
- Co jest?! Co ty tu...-Wykrzyknąłem, stosunkowo głośno jak na samego siebie.

<Javier?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt