No nie no...
Zróbmy mały spis dzisiejszych porażek:
1. Wstałam bez potrzeby.
2. Znalazłam coś ciekawego, ale nieosiągalnego.
3. Lecę.
4. Wpadam na kogoś.
5. Ten ktoś łapie mnie... Dziwnie.
6. To koleś.
7. To wielki koleś. Bardzo wielki.
Zdecydowanie sięgnęłam dna.
Przedstawił się. Collin, tak?
Po kij się przedstawiał? Teraz i ja muszę...
Przedstawiłam się krótko, bez żadnych dodatków. A on gadał dalej. Idzie do kawiarni.. Okey. Informacja mi tak bardzo nieprzydatna...
...no ale mnie zaprosił. To podejrzane.
Już miałam zdecydowanie odmówić, ale okazało się, że do swojej listy mogę doliczyć jeszcze jedną porażkę.
Mój żołądek nagle przypomniał sobie, że nie jadłam jeszcze śniadania. Nie zdąrzyłam nawet otworzyć usta, gdy ciszę przerwał ten paskudny dźwięk potwora grasującego w moim brzuchu.
Osiem porażek, a dzień nawet się dobrze nie zaczął....
- Niech będzie - zgodziłam się. W kawiarni powinny być jakieś ciastka... Może nawet miętowe...
Dotarliśmy do kawiarni. Nie podobało mi się to, ale byłam tak głodna, że ani nie miałam siły, żeby udawać grzeczną, miłą dziewczynkę, ani żeby iść gdzieś do sklepu czy coś. A tu pachniało tak kusząco..
Usiedliśmy przy stoliku, naprzeciwko siebie. Od razu zauważyłam kilka obiecujących ciast i deserów. Zamówiłam... Trzy. Tyle na razie starczy.
Portfel mam, więc nie będzie kolejnej porażki.
Gdy dostałam swoje pyszności, od razu wzięłam się za konsumpcję, zapominając o wszystkim innym.
Ciasta zniknęły ekspresowo, a ja zamówiłam sobie jeszcze dwa kawałki. Przypomniałam sobie wtedy, że nie siedzę sama... Niestety.
No i przydałoby się podziękować... Przynajmniej nie mam rozbitego nosa, czy kto wie co by się stało przy upadku.
- Emm... Dzięki. Za wcześniej. - wyrzuciłam z siebie na szybko, nie przejmując się, czy mnie usłyszał, czy zrozumiał.
< Collin? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz