Szybkim ruchem podniosłem się do góry i lekko podskoczyłem, jednocześnie poprawiając spodnie. Spojrzałem na myszory, które dalej siedziały pochowane. Odwróciłem się w stronę Nory, podszedłem szybko i padłem tuż obok na łóżku. Czułem się tutaj praktycznie jak u siebie. Dziewczyna spojrzała na mnie z ukosa, dalej cała zarumieniona.
- To co Nori - wyszczerzyłem się zakładając dłonie za głowę - Pokażesz mi jak śmigasz na łyżwach?
W odpowiedzi zrobiła wielkie oczy i czerwień pokryła jej czoło. Hehehehe, jesteś moja! Teraz to ja Ci nie odpuszczę kochana. Podniosłem się i usiadłem po turecku naprzeciwko niej.
- Heeeeeej - powiedziałem radośnie - Ale spójrz na mnie.
Dziewczyna jeszcze bardziej odwróciła wzrok, a ja uśmiechnąłem się pod nosem i w głębi serca. Złapałem ją mocno za łapkę i zamknąłem pomiędzy swoimi. Dziewczyna drgnęła i spojrzała na mnie jakimś dziwnym wzrokiem. W odpowiedzi złapałem ją za drugą łapkę i dołączyłem do pierwszej. Przyciągnąłem je pod swoją brodę i patrzyłem na tę zarumienioną niewiadomojakowłosą. Heh, zapewne, gdybym teraz założył się z kimś o milion, że w jej głowie toczy się jakiś niewyobrażalny bój, kociokwik i wszystko naraz... byłbym milionerem. Co Norka? Nie powiesz nic? Nic dziwnego.
- I widzisz? Patrzysz na mnie - wyszczerzyłem się wywołując jeszcze większy napływ czerwieni na jej twarzyczce - Aż taki brzydki jestem, że nie chcesz na mnie patrzeć?
Nie czekając na odpowiedź puściłem jej łapki i wstałem z łóżka podchodząc do okna.
Nie czekając na odpowiedź puściłem jej łapki i wstałem z łóżka podchodząc do okna.
- Słuchaj mam propozycję nie do odrzucenia - zacząłem nie odrywając wzroku od okna - Siedzisz w domu już od kilku dni, nigdzie nie wychodziłaś, wypadałoby się przewietrzyć, aaaaa jak już będziemy na zewnątrz, to możemy wpaść na lodowisko.
- Ale... - dziewczyna wykrztusiła cicho podciągając kolana pod brodę
- Ale... - dziewczyna wykrztusiła cicho podciągając kolana pod brodę
- Żadnych ale! - przybliżyłem się szybko do niej, tak, że nasze twarze dzieliło z dwadzieścia centymetrów - Nie zgadzam się, na nawet najmniejszą odmowę. Dalej wstawaj leniuchu, ubieraj się w jakieś porządne ciuchy i idziemy na miasto!
Dziewczyna zamrugała i wykrztusiła.
- Musiałabym się wykąpać...
- A tam gadanie - oparłem głowę na łokciach, dalej patrząc się prosto w jej oczy - Słuchaj, jakoś siedzę tutaj z Tobą i nie narzekam, nie śmierdzisz i wyglądasz zdecydowanie lepiej, niż nie najgorzej. Także ten. Bierz te ciuchy, masz pięć minut i idziemy.
- Ale Ches...
- Serioooooo Nora, żadnych ale!
- Czeslav - dziewczyna westchnęła i spojrzała na mnie poważnie - Nie mam ochoty nigdzie się wybierać. Przykro mi.
Przygryzłem dolną wargę i wykrzywiłem z lekka twarz. Nie masz? To zaraz będziesz mieć. Wyprostowałem się z powrotem i podszedłem do jej szafy.
- Tutaj masz ubrania? - zapytałem łapiąc za uchwyt i otwierając mebel. W środku było tylko kilka koszulek i jakieś spodnie.
- Co ty robisz?
- Pomagam Ci - powiedziałem przeszukując wzrokiem resztę. Dojrzałem jakiś sweter, złapałem go i rzuciłem w stronę dziewczyny - Jeśli sama nie masz zamiaru wybrać ciuchów, to ja to zrobię za Ciebie.
Złapałem jeszcze jakieś jeansy i zaliczyły lot podobnie jak sweter. Hmmm, co laski jeszcze tam noszą... Nagle Nora złapała mnie za przedramiona. Uśmiechnąłem się do niej.
- Jednak pokojowy wybór?
- Wyjdź.
- Wyjdź.
Przekrzywiłem głowę na bok i uśmiechnąłem się.
- Noraaa...
- Czes - przerwała mnie - Proszę...
Odwróciłem się, tak, że staliśmy na wprost siebie. Dziewczyna puściła mnie i skrzyżowała dłonie za plecami, odwracając wzrok przy okazji.
- Hej panna - powiedziałem spokojnie - Nie pozwolę Ci się tutaj kisić i to w samotności. Jeśli się boisz, że coś Ci zrobię, to możesz być o to spokojna. Prędzej uszkodzę siebie niż Ciebie - zaśmiałem się i położyłem jej dłoń na ramieniu - Słuchaj, chcesz dalej tutaj siedzieć, zamknięta na cztery spusty? Nie lepiej wyjść chociaż na godzinkę? Gwarantuję Ci najlepsze doborowe towarzystwo jakie istnieje w tej akademii.
Dziewczyna westchnęła i przewróciła oczami. Lekko odepchnęła mnie i zajęła się zawartością szafy.
- Usiądź i poczekaj chwilę - westchnęła
- Tak jest szefowo! - w ekspresowym tempie wylądowałem na łóżku z wielkim uśmiechem na twarzy.
<Nora?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz