Szczerze mówiąc, Javier trochę mnie onieśmielił. Jego pewność siebie i specyficzne poczucie humoru sprawiały, że nie czułem się zbytnio pewnie. I jeszcze ten pseudonim… „Kotek” brzmi wręcz pieszczotliwie. Za kogo on się ma?
Javier wyszedł z pokoju, a ja siedziałem sztywno na swoim łóżku. Po krótkiej chwili położyłem się plecami na łóżku, patrząc w sufit. Wziąłem głęboki oddech i wypuściłem powietrze nosem.
Teraz wystarczy, że przyłożę się do nauki i już nic nie zakłóci mojego spokojnego, prostego życia. Szkoła, sen, jedzenie, granie. Nie mogło być łatwiej.
Mam tylko nadzieję, że Javier nie będzie próbował zaburzyć mojej idyllicznej egzystencji… A niestety, on zdecydowanie wygląda na typ osoby, która chętnie będzie zaburzać mój spokój swoim niekończącym się entuzjazmem i chęcią życia.
Po jakichś dwóch minutach mój współlokator powrócił do pokoju. Szybko zebrał confetti na szufelkę i wyrzucił je do kosza na śmieci. Odłożył szufelkę i zmiotkę obok swojego łóżka i oświadczył:
- Dobra wiadomość jest taka, że pozwolono nam zatrzymać to dla siebie-powiedział, ruchem głowy wskazując na narzędzia.
- Super-odpowiedziałem, w połowie ironicznie.
- Oj, Kotek, powinieneś się cieszyć-stwierdził, prawdopodobnie tylko po to, żeby nazwać mnie „kotkiem”.
- Nie nazywaj mnie tak-poprosiłem krótko.
- Ojojoj, a to czemu?-zapytał, układając usta w dzióbek.
- Bo to dziwne-burknąłem.
<Javier? Brak weny bardzo>
Javier wyszedł z pokoju, a ja siedziałem sztywno na swoim łóżku. Po krótkiej chwili położyłem się plecami na łóżku, patrząc w sufit. Wziąłem głęboki oddech i wypuściłem powietrze nosem.
Teraz wystarczy, że przyłożę się do nauki i już nic nie zakłóci mojego spokojnego, prostego życia. Szkoła, sen, jedzenie, granie. Nie mogło być łatwiej.
Mam tylko nadzieję, że Javier nie będzie próbował zaburzyć mojej idyllicznej egzystencji… A niestety, on zdecydowanie wygląda na typ osoby, która chętnie będzie zaburzać mój spokój swoim niekończącym się entuzjazmem i chęcią życia.
Po jakichś dwóch minutach mój współlokator powrócił do pokoju. Szybko zebrał confetti na szufelkę i wyrzucił je do kosza na śmieci. Odłożył szufelkę i zmiotkę obok swojego łóżka i oświadczył:
- Dobra wiadomość jest taka, że pozwolono nam zatrzymać to dla siebie-powiedział, ruchem głowy wskazując na narzędzia.
- Super-odpowiedziałem, w połowie ironicznie.
- Oj, Kotek, powinieneś się cieszyć-stwierdził, prawdopodobnie tylko po to, żeby nazwać mnie „kotkiem”.
- Nie nazywaj mnie tak-poprosiłem krótko.
- Ojojoj, a to czemu?-zapytał, układając usta w dzióbek.
- Bo to dziwne-burknąłem.
<Javier? Brak weny bardzo>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz