Każdy dzień zaczęłam tak samo, czyli od dźwięku budzika.
Niechętnie się podniosłam, bo niestety, prócz tego, że był weekend to nie
mogłam się nim całym nacieszyć. Z samiutkiego rana, musiałam wyszykować się na
sesję, która dzisiaj miała trwać aż do 16.30. Uwielbiam je mieć, ale też chciałabym
mieć czas dla siebie. Przez te moje obowiązki, przychodzę czasami spóźniona na
treningi koszykówki. Postanowiłam jedno. Na tej sesji poruszę temat tego, że
nie jestem jedyną twarzą czasopism i ktoś może mnie zmieniać wtedy, kiedy nie
mam treningu. Czy to takie trudne?! W złym humorze weszłam do łazienki i się przyszykowałam.
Kiedy nakładałam koszulkę, usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na
wyświetlacz i przewróciłam oczami.
-Oui?-zapytałam.
-Panienko Kastielle, czekam już na panią, więc prosiłbym, aby
panienka zeszła w czasie 20 minut, abyśmy na spokojnie dojechali na miejsce sesji.
-Oui, oui Timon. Au revoir.-powiedziałam oschle, odkładając
słuchawkę.
Przejrzałam się w lustrze. No, jest dobrze. Białe spodnie
dobrze się komponowały z czarną koszulką na ramiączkach z dekoltem, a na tym
biała marynarka. Włosy związałam w wysoki kucyk, a swoją grzywkę rozczesałam, a
następnie ładnie ułożyłam. Zarzuciłam na ramię moją torebkę, a potem opuściłam
łazienkę. Przygotowałam bardzo szybkie śniadanie, które zjadłam też szybko.
Stanęłam przed wyjściem z apartamentu, zastanawiając się jakie buty mam
nałożyć. Wzruszyłam ramionami, a na stopy narzuciłam czarne botki na obcasie. Potem
zamknęłam dom i pokierowałam się do mojej limuzyny. Tak bardzo chciałam być na
miejscu.
---
Po sesji, Timon podwiózł mnie na trening koszykówki. Udało
mi się przekonać moich fotografów i menadżerkę, aby moje sesje nie były już
takie długie. Z uśmiechem na twarzy poszłam do szatni, przebierając się w strój
sportowy. Złożony był z białej podkoszulki, na której miałam niebieski top oraz
obciskających, białych legginsów i wygodnych butów koszykarskich. Włosy
pozostały takie jakie były i rozciągając swoje dłonie, ruszyłam na trening. Zauważyłam
wszystkich z drużyny, stojących przed najlepszym przyjacielem kapitana.
Przegryzłam niespokojnie wargę i dołączyłam do szeregu.
-Wasz kapitan jest już niezdolny do pełnienia swojej poprzedniej
funkcji. Nie mówił wam o tym, ale miał straszne problemy z kolanem, a przez
jego upartość siedzi teraz w szpitalu. Czeka na bardzo ciężką operację, po
której może nie odzyskać pełnej sprawności. Swoją posadę przekazał dla osoby,
która jego zdaniem najbardziej starała się na treningach i przy okazji ma największy
autorytet pośród was. Kastielle Iris d’Arquien. Wystąp.-rzekł przyjaciel trenera.
Słysząc swoje imię, wyszłam przed szereg. Chłopak poprosił,
abym stanęła obok niego. Przekazał mi przepaskę i kilka kartek. Wyjaśnił mi, że
te papiery to jest rozkład zajęć oraz parę porad dla mnie. Zapewnił, że gdybym
potrzebowała pomocy, mogę zawsze go odwiedzić lub zadzwonić. Czułam stres i
wielką odpowiedzialność, ale nie mogłam zostawić drużyny samej sobie. Ze zdeterminowaną
miną spojrzałam na drużynę.
-10 kółek wokół Sali! No już!-krzyknęłam z uśmiechem na
twarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz