- Michaelu prosisz się o śmierć! - pogroziłem chłopakowi palcem - Jak śmiesz brać mój ręcznik!
- Oj już tam się nie ofuczaj rudzielcu - misiek zaczął wycierać głowę moim pięknym ręcznikiem - Nic Ci się nie stanie, a śmiem twierdzić, że jestem o niebo bardziej czysty niż ty.
- Przestańcie już - dobiegł do mych uszu syk Adama - Idzie się porzygać, od tych ciągłych kłótni!
- My się kłócimy? - spojrzeliśmy na siebie z Michaelem
- Żrecie się jak koty! - na te słowa wzdrygnąłem się
- Adamie to tylko braterskie wymiany zdań - Misiek otoczył mnie ramieniem - Przecież my się kochamy jak nikt inny!
- Jeden za drugim wskoczy w ogień - wyszczerzyłem się
- Dokładnie! - przytaknął zmiennowłosy
Adam pokręcił głową i zaczął zakładać koszulkę.
- Dziwni jesteście, ale póki gracie dobrze to jestem w stanie przeżyć wszystko...
- Taaaa dobrze gracie - zaśmiałem się - Ten Niemiec przebrzydły to potrafi tylko mocno serwować. Ciekaaaaawe od czego ma tak wyrobione mięśnie ramion. Cóż tam wieczorem w łóżku robisz WAL-terze?
- Rudzielcu, żebym nie musiał Ci przypominać jak ty pięknie trenujesz mięśnie ramion. A powiedz mi jak tam twoje dolne odbicie i odbiór?
Zmierzyłem chłopaka wzrokiem i wróciłem do ubierania się.
- Idziemy na kebsa? - zapytałem po chwili
- Pytasz dzika, czy sra w lesie. Oczywiście, że idziemy!
Pokiwałem głową i zacząłem pakować torbę.
- Zostawiasz buty? - zapytał Niemiec
- Owszem, mam zamiar przyjść jeszcze po południu trochę poćwiczyć, po za tym Chloe raczej mnie tutaj nie dorwie, a jeśli tak się stanie, to dam radę uciec. Wiesz otwarta przestrzeń i te sprawy.
- Mmmmm i tak będziesz musiał, kiedyś spotkać się z nią twarzą w twarz - chłopak zarzucił torbę na ramię
- Im później tym lepiej, w tym przypadku - mruknąłem - Niedługo ma być mecz koszykarzy na naszej hali i wiesz jak to jest... Ciśniemy układ za układem, same nudy, ile razy można powtarzać to samo?
- Jakby nie patrzeć na siatce robimy to samo
- Ale tutaj jest to bardziej emocjonujące! - położyłem dłonie na sercu - Ta radość, te emocje, ta adrenalina. Coś wspaniałego!
Misiek poczochrał mnie po głowie i razem wyszliśmy na korytarz. Po chwili pojawiła się reszta drużyny.
- Chłopaki idziecie z nami na kebsa? - zapytałem
- Nie, dzięki rudy, my idziemy się teraz uczyć do Seo, bo czeka nas gigant sprawdzian z francuskiego.
- Rozumiem, rozumiem - pokiwałem głową - To powodzenia życzę i trzymam mocno kciuki za was!
Ruszyliśmy w stronę drzwi i wtedy wyszli ze swojej szatni koszykarze. Czyli czas zacząć odwieczną niemą walkę. Każdy bez słowa przeciskał się do przodu torując sobie drogę. Właśnie w tym miejscu, co jakiś czas odbywała się bitwa o honor, o to kto jest lepszy, czy piłka kozłowana, czy piłka odbijana. Dostałem od kogoś mocnego kuksańca w bok, aż mnie zamroczyło. Szybko oddałem cios i usłyszałem syknięcie miśka.
- Swojego atakujesz?!
- Sorry bro, miss
- Ja ci dam miss - burknal
W tym momencie, ktoś z przodu zaliczył piękną glebę. Jedyne, co udało mi się dojrzeć to długie nogi rozciągnięte na ziemi i podwiniętą sukienkę, czy tam spódnicę, tak że dało się dojrzeć dupkę z majtkami. Uśmiechnął się pod nosem.
- Cóż za widoki bro!
- Ty już się tak nie napalaj Rudzielcu - Misiek złapał mnie za ramię i ścisnął - Chodź zobaczymy, czy z koleżanką wszystko w porządku.
Przecisnęliśmy się na bok i wydostaliśmy na zewnątrz. Uniosłem wysoko brwi, gdy upadłą okazała się znajoma dziewczyna.
- Kast wszystko w porządku? - zapytałem kucając obok niej
- Oui - mruknęła otrzepując koszulkę
- Pomóc Ci w czymś? - zapytał misiek kucając obok mnie
- Kastiell to jest Michael, mój współlokator - przedstawiłem chłopaka.
- Michael - wyciągnął rękę do dziewczyny
- Kastiell - odwzajemniła uścisk
- Jesteś pewna, że wszystko jest dobrze? Zaliczyłaś piękną glebę - mruknąłem
Dziewczyna zarumieniła się lekko i powróciła do otrzepywania koszulki.
- Jedyne co, to żal mi stroju - powiedziała - Nowiutki, kilka razy zaledwie ubrany.
Podniosłem się do góry. Nooo tak priorytety dziewczyn... Nie ważne, co ze mną, ważne co z ciuchami. Westchnąłem i podałem jej rękę. Dziewczyna chwyciła ją i zgrabnie wstała. Teraz zajęła się pielęgnacją sukienki, czy tam spódnicy. Spojrzałem na miśka i przewróciłem oczami.
- Ty mieszkasz u nas w akademiku? - zapytał chłopak - Bo tak właściwie to kojarze Cię tylko z korytarza w szkole... I na żadnej imprezie też Cię nie widziałem.
Ocho, czyli nie tylko dla mnie to była dziewczyna widmo.
- Oj już tam się nie ofuczaj rudzielcu - misiek zaczął wycierać głowę moim pięknym ręcznikiem - Nic Ci się nie stanie, a śmiem twierdzić, że jestem o niebo bardziej czysty niż ty.
- Przestańcie już - dobiegł do mych uszu syk Adama - Idzie się porzygać, od tych ciągłych kłótni!
- My się kłócimy? - spojrzeliśmy na siebie z Michaelem
- Żrecie się jak koty! - na te słowa wzdrygnąłem się
- Adamie to tylko braterskie wymiany zdań - Misiek otoczył mnie ramieniem - Przecież my się kochamy jak nikt inny!
- Jeden za drugim wskoczy w ogień - wyszczerzyłem się
- Dokładnie! - przytaknął zmiennowłosy
Adam pokręcił głową i zaczął zakładać koszulkę.
- Dziwni jesteście, ale póki gracie dobrze to jestem w stanie przeżyć wszystko...
- Taaaa dobrze gracie - zaśmiałem się - Ten Niemiec przebrzydły to potrafi tylko mocno serwować. Ciekaaaaawe od czego ma tak wyrobione mięśnie ramion. Cóż tam wieczorem w łóżku robisz WAL-terze?
- Rudzielcu, żebym nie musiał Ci przypominać jak ty pięknie trenujesz mięśnie ramion. A powiedz mi jak tam twoje dolne odbicie i odbiór?
Zmierzyłem chłopaka wzrokiem i wróciłem do ubierania się.
- Idziemy na kebsa? - zapytałem po chwili
- Pytasz dzika, czy sra w lesie. Oczywiście, że idziemy!
Pokiwałem głową i zacząłem pakować torbę.
- Zostawiasz buty? - zapytał Niemiec
- Owszem, mam zamiar przyjść jeszcze po południu trochę poćwiczyć, po za tym Chloe raczej mnie tutaj nie dorwie, a jeśli tak się stanie, to dam radę uciec. Wiesz otwarta przestrzeń i te sprawy.
- Mmmmm i tak będziesz musiał, kiedyś spotkać się z nią twarzą w twarz - chłopak zarzucił torbę na ramię
- Im później tym lepiej, w tym przypadku - mruknąłem - Niedługo ma być mecz koszykarzy na naszej hali i wiesz jak to jest... Ciśniemy układ za układem, same nudy, ile razy można powtarzać to samo?
- Jakby nie patrzeć na siatce robimy to samo
- Ale tutaj jest to bardziej emocjonujące! - położyłem dłonie na sercu - Ta radość, te emocje, ta adrenalina. Coś wspaniałego!
Misiek poczochrał mnie po głowie i razem wyszliśmy na korytarz. Po chwili pojawiła się reszta drużyny.
- Chłopaki idziecie z nami na kebsa? - zapytałem
- Nie, dzięki rudy, my idziemy się teraz uczyć do Seo, bo czeka nas gigant sprawdzian z francuskiego.
- Rozumiem, rozumiem - pokiwałem głową - To powodzenia życzę i trzymam mocno kciuki za was!
Ruszyliśmy w stronę drzwi i wtedy wyszli ze swojej szatni koszykarze. Czyli czas zacząć odwieczną niemą walkę. Każdy bez słowa przeciskał się do przodu torując sobie drogę. Właśnie w tym miejscu, co jakiś czas odbywała się bitwa o honor, o to kto jest lepszy, czy piłka kozłowana, czy piłka odbijana. Dostałem od kogoś mocnego kuksańca w bok, aż mnie zamroczyło. Szybko oddałem cios i usłyszałem syknięcie miśka.
- Swojego atakujesz?!
- Sorry bro, miss
- Ja ci dam miss - burknal
W tym momencie, ktoś z przodu zaliczył piękną glebę. Jedyne, co udało mi się dojrzeć to długie nogi rozciągnięte na ziemi i podwiniętą sukienkę, czy tam spódnicę, tak że dało się dojrzeć dupkę z majtkami. Uśmiechnął się pod nosem.
- Cóż za widoki bro!
- Ty już się tak nie napalaj Rudzielcu - Misiek złapał mnie za ramię i ścisnął - Chodź zobaczymy, czy z koleżanką wszystko w porządku.
Przecisnęliśmy się na bok i wydostaliśmy na zewnątrz. Uniosłem wysoko brwi, gdy upadłą okazała się znajoma dziewczyna.
- Kast wszystko w porządku? - zapytałem kucając obok niej
- Oui - mruknęła otrzepując koszulkę
- Pomóc Ci w czymś? - zapytał misiek kucając obok mnie
- Kastiell to jest Michael, mój współlokator - przedstawiłem chłopaka.
- Michael - wyciągnął rękę do dziewczyny
- Kastiell - odwzajemniła uścisk
- Jesteś pewna, że wszystko jest dobrze? Zaliczyłaś piękną glebę - mruknąłem
Dziewczyna zarumieniła się lekko i powróciła do otrzepywania koszulki.
- Jedyne co, to żal mi stroju - powiedziała - Nowiutki, kilka razy zaledwie ubrany.
Podniosłem się do góry. Nooo tak priorytety dziewczyn... Nie ważne, co ze mną, ważne co z ciuchami. Westchnąłem i podałem jej rękę. Dziewczyna chwyciła ją i zgrabnie wstała. Teraz zajęła się pielęgnacją sukienki, czy tam spódnicy. Spojrzałem na miśka i przewróciłem oczami.
- Ty mieszkasz u nas w akademiku? - zapytał chłopak - Bo tak właściwie to kojarze Cię tylko z korytarza w szkole... I na żadnej imprezie też Cię nie widziałem.
Ocho, czyli nie tylko dla mnie to była dziewczyna widmo.
<Kast?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz