Stanąłem niedaleko drzwi sali gimnastycznej, jako iż szatnia
dziewcząt była niedaleko postanowiłem, że poczekam. Po kilku minutach wyszła
Kastielle, przyjrzałem się jej ubiorze. Kurna, krótkie spodenki. Odwróciłem się
i wyszedłem na salę, kiedy tylko się pojawiliśmy wszyscy na nas zerknęli.
Panie, proszę.. trochę spokoju. Chwilę tak stałem nieruchomo, na szczęście nikt
nie przybiegł z prośbą o autograf.
- Grasz 1v1? - odwróciłem głowę w stronę przyjaciółki.
Dziewczyna chwile się zastanawiając przytaknęła. Zacząłem
powoli iść w stronę lini boiska, po drodzę przeciągałem się i rozprostowywałem
kości. Wszystko mi strzykało. Kiedy byłem już na miejscu zerknąłem na chłopaka,
który był przy piłkach. Podniosłem rękę, a on podał mi piłkę. Spojrzałem na
przedmiot, a potem podniosłem głowę na boisko, czekała już tam Śnieżynka. Zacząłem
kozłować piłkę i szedłem w stronę Kastielle. W końcu doszedłem do lini za trzy
gdzie czekała napalona na grę dziewczyna.
- Gotowa? - przygotowałem się do podania.
- Zawsze.. - odpowiedziała z uśmiechem.
Podałem jej piłkę i zacząłem ją kryć. Zacząłem śledzić każdy
jej ruch, jej kroki były, jak dla mnie typowymi ruchami w stronę kosza. Nagle z
transu wyprowadziło mnie to, że przyspieszyła. Ruszyła od razu w stronę
upragnionego celu, gdy skakała myślała, że już trafi, jednak ja szybko
podbiegłem i wyskoczyłem dzięki czemu dostała piękną czaple. Uśmiechnąłem się
szeroko, a ona szturchnęła mnie dłonią w ramię.
- Ey! - usłyszeliśmy głos jakiegoś chłopaka, Kastielle się
odwróciła i złapała piłkę.
Ustawiliśmy się do dalszej rozgrywki.
- Teraz moja kolej - wyszczerzyłem kły.
Wzięliśmy kilka oddechów i Śnieżynka podała mi piłkę.
Zamiast od razu ruszać wyprostowałem się i kozłowałem piłkę. Rozglądałem się po
czym czym zrobiłem bardzo prostą zmyłkę, zrobiłem jeden kozioł w prawo, a potem
odwróciłem nogę i pobiegłem w lewo. Zrobiłem wielkie kroki, złapałem piłke i
wsadziłem ją do kosza.
- O tak! - krzyknąłem, podniosłem głowę i spojrzałem na
Kastielle, która wyglądała jak zły chomik.
Po chwili patrzenia zacząłem się śmiać, nie mogłem
wytrzymać. Po kilku sekundach chichotania ogarnąłem się i wróciłem do
rozgrywki. Po kilkunastu minutach pięknej gry roztrzygneliśmy remis, ponieważ w
pewnym momencie przestaliśmy w ogóle liczyć. Kiedy zeszliśmy za nami weszło
kilka osób, potem rozdzieliliśmy się po szatniach. Podszedłem do szafki gdzie
powinna być moja torba, którą ostatnio tu zostawiłem. Szczęście, była.
Wyciągnąłem z niej biały ręcznik oraz wodę. Ręcznik położyłem na głowie, a wodę
zacząłem pić. Potem złapałem białą szmatkę i wytarłem twarz. Będę musiał się
umyć po tym trening, uhh.. chociaż.. nie było tak źle, widok zdeterminowanej
Kasitelle był przyjemny + była w krótkich spodenkach. Po przemyśleniach i
patrzeniu w podłogę zarumieniłem się i zakryłem ręką twarz. Spokojnie, to..
zwykłe krótkie spodenki. Wyciągnąłem z torby strój i się przebrałem. Potem
schowałem ręcznik do torby oraz zawiesiłem sobie ją na ramie. Złapałem butelkę
i pożegnałem się z innymi ludźmi. Kiedy wyszedłem zauważyłem Kastielle i do
niej podszedłem.
- Szykujesz się dłużej niż ja.. - odparła.
- Z taką bujną czupryną to normalne Śnieżynko - posłałem jej
uśmieszek.
- Jasne.. - uśmiechnęła się do mnie lekko.
Zaczęliśmy iść do wyjścia, akurat było dość pusto, więc
spokojnie mogliśmy iść. Nagle zauważyłem znajomą limuzynę, był tam Harnold.
Niezły ma timeing.
- Śnieżynko.. masz ochotę na podróż do kawiarenki lub
lodziarni? - spojrzałem na nią stając przed pojazdem.
<Kastielle? :33>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz