Chłopak poszedł za mną do salonu, w ułamku sekundy do domu wbiegł Dero. Near widząc to zjerzył się trochę.
- Hah, lepiej bać się kotki niż jego. - uśmiechnąłem się. - Coś do picia?
W odpowiedzi dostałem mruknięcie oznaczające potwierdzenie. Chłopak usiadł na kanapie a Dero jak to on przylazł do niego i położył łeb na kolanach. Udałem się do kuchni, wyjąłem dwa kubki i wstawiłem wodę w czajniku.
- Kawa, herbata? - zapytałem z kuchni.
- Może być kawa. - odparł.
Uśmiechnąłem się pod nosem i wsypałem kawę do obu kubków, zalawszywodą i dodawszy mleka podążyłem z kubkami do salonu gdzie czekał mój towarzysz.
- Widzę Dero już Cię polubił. - Powiedziałem, stawiając dwa kubki na niskim stole.
- Ta kotka to pewnie Libra jak mniemam. - westchnął.
- Owszem, a Co? Spodziewałeś się, że jakaś istotą ludzką wytrzyma ze mną pod jednym dachem? - zaśmiałem się.
- Nie, coś takiego byłoby niemożliwe. - mruknął w odpowiedzi.
- Masz rację. - wziąłem łyk napoju. - Możesz czuć się zaszczycony bo jesteś jedyną osobą, której psem nie poszczułem na powitanie. - uśmiechnąłem się wrednie.
- Więc wolałbym nie być twoim sąsiadem. - uśmiechnął się lekko.
- Widzę jednak, że nie taki z Ciebie ponurak jak z początku.
Podniosłem się z kanapy i ruszyłem w stronę barku.
- Aż tak nie lubisz ludzi? - zapytał.
- Przypomnij mi ile masz lat?
- Zignorowałeś moje pytanie. - mruknął.
- Jutro piątek. Chyba nic się nie stanie jak zrobisz sobie jeden dzień wolnego. Prawda? - spojrzałem na niego. Był dziwnie zaniepokojony moim stwierdzeniem. - Nieletni jesteś, co? - westchnąłem.
- Kombinujesz coś? - zapytał.
- Może. - uśmiechnąłem się, przez co chłopak stał się czujniejszy. - Zastanawiam się czy kupić Cię tutaj czy na mieście. - dodałem pewnie, wpatrując sie w chłopaka.
- Chciałbyś. - warknął i podniósł się z kanapy.
- Oj kotek znowu przeciwko mnie? - zrobiłem smutną minę. - Dobra dobra. Tylko żartuje, jakiś ty nerwowy. - mruknąłem i wyciągnąłem z barku butelkę niemieckiego wina i kieliszki.
- Mówiłem. Z Tobą nie pije. - warknął.
Postawiłem to na stoliku i nalałem do kieliszków, wziąłem jeden i siadają z powrotem upiłem łyk.
- Nie marudź kotku, pozwól sobie na raz. Przecież kieliszkiem Cię nie upije. A poza tym tylko żartowałem, nawet jakbym Cię upił to mógłbym to wykorzystać tylko poprzez zaprowadzanie Cię do akademika. Ale nie chciałbym aby cię stamtąd wyrzucili więc nie zrobiłbym tego. - zakończyłem, biorąc kolejnego łyka.
Złapałem chłopaka za nadgarstek, czego się nie spodziewał, co wykorzystałem i posadziłem go na kanapie. Wręczyłem drugi kieliszek i włączyłem telewizor aby coś leciało.
- Mówiłem już n-
- Ja również. Zresztą co mi da upicie Cię? - mruknąłem. - Jakbym chciał coś ci zrobić to wolałbym abyś to pamiętał. - dodałem beznamiętnie.
- Nie wiem czy to miało mnie pocieszyć czy zdołować, ale dzięki. - mruknął i kupił łyk wina.
- I Co? Dobre? - zapytałem.
- Yha. - wymruczał coś. - Twój pies nie pakuje się na łóżka ani kanapy? - zapytał.
Dopiero teraz zezerknąłem na psa.
- Wchodzi jeśli mu pozwolę. No i jeśli jest suchy. - uśmiechnąłem się, gwizdnąłem cicho.
Pies momentalnie zareagował i wskoczył na kanapę, by po chwili znów położyć łeb na kolanach chłopaka.
- Ah, nie o to mi chodziło. - mruknął jakby lekko zażenowany.
- Ciesz się że kotka jeszcze ci nic nie zrobiła. O wilku mowa. - kotka wlazła mi najpierw na kolana a potem wtuliła w ręce. - Jest bardziej wredna ode mnie.
- Tak się da w ogóle? - zaśmiał się lekko. - Wierze na słowo.
Kotka w końcu zasnęła kiedy ją głaskałem, zorientowałem się, że chłopak zerkam to na mnie, to na Librę i to na Dero.
- To Jak?
- Hę? - zapytał zbity z tropu Near.
- Robisz sobie jutro wolne?
- Ze szkoły mnie wyrzucą.
- Czyli rozumiem, że mam zamknąć Cię tu na klucz i powiedzieć, że Cię porwali? Okey. - uśmiechnąłem się.
- Co?! Nie!
- Haha, żartuje przecież. Chociaż wiesz. Jeżeli o to chodzi to do usług. Nie trudno mi będzie udać, że Cię ktoś porwie. - uśmiechnąłem się triumfalnie. - Tylko dobrze się zastanów czy na pewno chcesz abym to ja Cię porwał. Wtedy nie obiecuję, że Cię wypuszcze. - Zawzięcie wpatrywałem się w oczy chłopaka.
- Dzięki. Nie będzie trzeba. - mruknął. - Dlacego ciągle rzucasz takie dziwne aluzje. No i nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytanie.
- Jakie?
- Aż tak nie lubisz ludzi? - zapytał pewnie.
No nic. Musiałem mu odpowiedzieć chociaż na jedno z tych pytań, bo unikanie odpowiedzi na wiele by się nie zdało. Odchylilem głowę i wpatrywałem się w sufit zastanawiając się na co odpowiedzieć.
- To nie tak, że nie lubię ludzi. - przymknąłem oczy. - Po prostu są głupi. Nie dość, że głupi to jeszcze nudni. A jako, że nie lubię ani jednego to również nie lubię ludzi. Na szczęście są jeszcze na tym świecie osoby odchodzące od systemu. - powróciłem wzrokiem do chłopaka. - Pewnie Cię zanudzam. - Uśmiechnąłem się słabo. - To Jak? Zostajesz jutro ze mną czy idziesz użerać się z tymi bezmózgimi istotami?
Near? Nie no spoko xdd mnie nieraz też nie ma. Czasami na całe miesiące więc spoko (znam ten ból z Internetem;-; )
- Hah, lepiej bać się kotki niż jego. - uśmiechnąłem się. - Coś do picia?
W odpowiedzi dostałem mruknięcie oznaczające potwierdzenie. Chłopak usiadł na kanapie a Dero jak to on przylazł do niego i położył łeb na kolanach. Udałem się do kuchni, wyjąłem dwa kubki i wstawiłem wodę w czajniku.
- Kawa, herbata? - zapytałem z kuchni.
- Może być kawa. - odparł.
Uśmiechnąłem się pod nosem i wsypałem kawę do obu kubków, zalawszywodą i dodawszy mleka podążyłem z kubkami do salonu gdzie czekał mój towarzysz.
- Widzę Dero już Cię polubił. - Powiedziałem, stawiając dwa kubki na niskim stole.
- Ta kotka to pewnie Libra jak mniemam. - westchnął.
- Owszem, a Co? Spodziewałeś się, że jakaś istotą ludzką wytrzyma ze mną pod jednym dachem? - zaśmiałem się.
- Nie, coś takiego byłoby niemożliwe. - mruknął w odpowiedzi.
- Masz rację. - wziąłem łyk napoju. - Możesz czuć się zaszczycony bo jesteś jedyną osobą, której psem nie poszczułem na powitanie. - uśmiechnąłem się wrednie.
- Więc wolałbym nie być twoim sąsiadem. - uśmiechnął się lekko.
- Widzę jednak, że nie taki z Ciebie ponurak jak z początku.
Podniosłem się z kanapy i ruszyłem w stronę barku.
- Aż tak nie lubisz ludzi? - zapytał.
- Przypomnij mi ile masz lat?
- Zignorowałeś moje pytanie. - mruknął.
- Jutro piątek. Chyba nic się nie stanie jak zrobisz sobie jeden dzień wolnego. Prawda? - spojrzałem na niego. Był dziwnie zaniepokojony moim stwierdzeniem. - Nieletni jesteś, co? - westchnąłem.
- Kombinujesz coś? - zapytał.
- Może. - uśmiechnąłem się, przez co chłopak stał się czujniejszy. - Zastanawiam się czy kupić Cię tutaj czy na mieście. - dodałem pewnie, wpatrując sie w chłopaka.
- Chciałbyś. - warknął i podniósł się z kanapy.
- Oj kotek znowu przeciwko mnie? - zrobiłem smutną minę. - Dobra dobra. Tylko żartuje, jakiś ty nerwowy. - mruknąłem i wyciągnąłem z barku butelkę niemieckiego wina i kieliszki.
- Mówiłem. Z Tobą nie pije. - warknął.
Postawiłem to na stoliku i nalałem do kieliszków, wziąłem jeden i siadają z powrotem upiłem łyk.
- Nie marudź kotku, pozwól sobie na raz. Przecież kieliszkiem Cię nie upije. A poza tym tylko żartowałem, nawet jakbym Cię upił to mógłbym to wykorzystać tylko poprzez zaprowadzanie Cię do akademika. Ale nie chciałbym aby cię stamtąd wyrzucili więc nie zrobiłbym tego. - zakończyłem, biorąc kolejnego łyka.
Złapałem chłopaka za nadgarstek, czego się nie spodziewał, co wykorzystałem i posadziłem go na kanapie. Wręczyłem drugi kieliszek i włączyłem telewizor aby coś leciało.
- Mówiłem już n-
- Ja również. Zresztą co mi da upicie Cię? - mruknąłem. - Jakbym chciał coś ci zrobić to wolałbym abyś to pamiętał. - dodałem beznamiętnie.
- Nie wiem czy to miało mnie pocieszyć czy zdołować, ale dzięki. - mruknął i kupił łyk wina.
- I Co? Dobre? - zapytałem.
- Yha. - wymruczał coś. - Twój pies nie pakuje się na łóżka ani kanapy? - zapytał.
Dopiero teraz zezerknąłem na psa.
- Wchodzi jeśli mu pozwolę. No i jeśli jest suchy. - uśmiechnąłem się, gwizdnąłem cicho.
Pies momentalnie zareagował i wskoczył na kanapę, by po chwili znów położyć łeb na kolanach chłopaka.
- Ah, nie o to mi chodziło. - mruknął jakby lekko zażenowany.
- Ciesz się że kotka jeszcze ci nic nie zrobiła. O wilku mowa. - kotka wlazła mi najpierw na kolana a potem wtuliła w ręce. - Jest bardziej wredna ode mnie.
- Tak się da w ogóle? - zaśmiał się lekko. - Wierze na słowo.
Kotka w końcu zasnęła kiedy ją głaskałem, zorientowałem się, że chłopak zerkam to na mnie, to na Librę i to na Dero.
- To Jak?
- Hę? - zapytał zbity z tropu Near.
- Robisz sobie jutro wolne?
- Ze szkoły mnie wyrzucą.
- Czyli rozumiem, że mam zamknąć Cię tu na klucz i powiedzieć, że Cię porwali? Okey. - uśmiechnąłem się.
- Co?! Nie!
- Haha, żartuje przecież. Chociaż wiesz. Jeżeli o to chodzi to do usług. Nie trudno mi będzie udać, że Cię ktoś porwie. - uśmiechnąłem się triumfalnie. - Tylko dobrze się zastanów czy na pewno chcesz abym to ja Cię porwał. Wtedy nie obiecuję, że Cię wypuszcze. - Zawzięcie wpatrywałem się w oczy chłopaka.
- Dzięki. Nie będzie trzeba. - mruknął. - Dlacego ciągle rzucasz takie dziwne aluzje. No i nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytanie.
- Jakie?
- Aż tak nie lubisz ludzi? - zapytał pewnie.
No nic. Musiałem mu odpowiedzieć chociaż na jedno z tych pytań, bo unikanie odpowiedzi na wiele by się nie zdało. Odchylilem głowę i wpatrywałem się w sufit zastanawiając się na co odpowiedzieć.
- To nie tak, że nie lubię ludzi. - przymknąłem oczy. - Po prostu są głupi. Nie dość, że głupi to jeszcze nudni. A jako, że nie lubię ani jednego to również nie lubię ludzi. Na szczęście są jeszcze na tym świecie osoby odchodzące od systemu. - powróciłem wzrokiem do chłopaka. - Pewnie Cię zanudzam. - Uśmiechnąłem się słabo. - To Jak? Zostajesz jutro ze mną czy idziesz użerać się z tymi bezmózgimi istotami?
Near? Nie no spoko xdd mnie nieraz też nie ma. Czasami na całe miesiące więc spoko (znam ten ból z Internetem;-; )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz