Siedzenie tak sobie i przyglądanie się przechodzącym i kręcącym obok akademii ludziom było nawet całkiem absorbujące . Dało się dostrzec jak ludzie chodzili ubrani w swoje płaszczyki, kozaczki, grube kurteczki, owinięci w grube i długie szaliki. Niektórzy z nich bronili się przez zimą i zimnem jakby od tego miało zależeć ich życie oraz byt na tym świecie. No cóż niektórzy byli zmarzluchami i bali się grypy i przeziębień ale ja sama wcale nie byłam lepsza od nich. Lubiłam również szczelnie się opatulić ale nie mogłam nosić ani czapek, ani szalików czy też rękawiczek. Dla mnie te trzy elementy zimowej garderoby były nie do założenia i denerwowały mnie strasznie kiedy temperatura spadała srogo poniżej zera i trzeba było po nie sięgnąć, wyciągając je z odmętów garderoby, gdzie wieki temu zostały zakopane i zapomniane. Najlepiej grzało mi się ręce trzymając w nich spory kubek z ciepłym napojem w tym wypadku z ciepła czekoladą, z której unosiła cieplutka para, a ja mogłam cieszyć się jej rozgrzewającymi i smakowymi zaletami. Nawet nie zauważyłam kiedy obok mnie znalazł się pewien wysoki jak brzoza chłopak, o kruczoczarnych włosach i białej niczym śnieg cerze. Można by pomyśleć, że śpiąca królewna postanowiła mi szepnąć kilka miłych słówek. Odwróciłam, więc się w kierunku mojego rozmówcy i racząc go miłym uśmiechem, gestem dłoni zaprosiłam by się do mnie przysiadł, co uczynił. Moje oczy spostrzegły jedną wyróżniająca się cechę, którą był wzrost chłopaka. Dawni nie widziałam nikogo tak wysokiego niczym wieża .
-Witaj i dzięki za miłe słówka. – odezwałam się. - Chcesz łyka gorącej czekolady, poki jeszcze nie wystygła? Czy się boisz, że moja ślina cię zabije? – zaproponowałam wyciągając w jego kierunku kubek z napojem. Jeśli będzie chciał, to po niego sięgnie, a jeśli nie, to ja się z niego napiję.
<Alistair?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz