No i nastała zima, chyba jedna z moich ulubionych pór roku, bo cały świat pokrywał biały i zimny puch, chowając całą pluchę oraz brud wywołany przez jesień. Biały kolor zaczynał panować nad światem, a ja mogłam się ubrać w cieplejsze płaszcze i kurtki, jednocześnie zabierając się za popijanie cieplejszych i słodszych napojów, które latem przyprawiłyby mnie zapewne od śmierć z gorąca. Korzystając więc z chwili wolności od wszelakich szkolnych zadań pochwyciłam wielgaśny kubek ciepłej czekolady ze stołówki, a następnie swój wełniany płaszcz i wyszłam tuż przed wejście do szkoły przysiadając na jednej z znajdujących się tam ławek, uprzednio zrzucając swoją dłonią cały zalegający na niej biły puch. Przez tą czynność moja dłoń lekko mi zmarzła robiąc się czerwona niczym ugotowany w wrzątku homar lecz zaraz rozgrzałam ją dotykając samego kubka i próbując przepysznej i aromatycznej, gorącej czekolady w nim zawartej. Pozwoliłam sobie dopiąć również mój płaszcz by na dobre nie stać się zimowym bałwanem oraz zarzucić nogę na nogę, od czasu, do czasu poruszając swoją stopą oraz ubranym na nią czerwonym, ślicznym półbucikiem z malutkim obcasikiem oraz wywiniętym, beżowym kożuszkiem. Nie omieszkałam również poprzyglądać się przechodzącym tutaj osobom na chwilę zawieszając raz n nich raz na otaczającym mnie miejscu swój wzrok.
<Ktoś chętny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz