Spojrzeliśmy z Collinem po sobie, stojąc za progiem klasy. Poczułam na sobie spojrzenia reszty klasy, siedzącej już w ławkach. Odchrząknęłam cicho i pociągnęłam jasnowłosego za sobą, do jednego ze stolików na końcu. Nie poczuwszy żadnego oporu, zerknęłam na niego przelotnie i skinieniem głowy mu podziękowałam. Pani Stewart zaczęła sprawdzać obecność.
- Collin William Conner.. - zaczęła. Mój towarzysz uniósł rękę, a nauczycielka skinęła głową. – Może chciałbyś opowiedzieć coś o sobie?
- Oczywiście, dziękuję. Jestem Collin ale mówi się do mnie Coll. Mam 19 lat i pochodzę z Londynu. Uczęszczam do klubu sportowego, a w wolnych chwilach zaglądam do klubu miłośników sztuki. – przedstawił się z uśmiechem, po czym z powrotem opadł na krzesło.
Pani Stewart odwzajemniła gest, podziękowała i wróciła do sprawdzania obecności. Ja zaś poczułam, że moje serce zaczyna bić mocniej. Tak, oprócz pająków nienawidzę mówienia o sobie..
- Gabriela Insomnia Pola.. Polanyska..? Przepraszam, nie potrafię wymówić twojego nazwiska.. – zaśmiała się.
- Polańska. Nic nie szkodzi – odparłam z nadzieją, że nie każe mi się przedstawiać.
- Więc może powiesz nam coś o sobie?
Nosz kurde!
- Hm.. Mam na imię Gabriela, pochodzę z Polski, z Jaworzynka dokładniej. Mam 18 lat, interesuję się grafiką, astronomią, sztuką i grami komputerowymi. – wymamrotałam i z ulgą opadłam na krzesło.
- Dziękuję. To lecimy dalej.. – odparła wychowawczyni i kontynuowała sprawdzanie obecności.
- Polska, co? – usłyszałam szept po swojej prawej.
Odpowiedziałam Collin'owi krótkim skinieniem głowy, wyciągając w międzyczasie piórnik z torby.
- Trochę daleko masz do Irlandii.
- Ty też nie masz najbliżej – odszepnęłam, gdy znalazłam długopis. – Poza tym, wybacz, że zmusiłam cię do siedzenia ze mną, ale to tylko chwilowe. Później się od ciebie odczepię, nie martw się – wymamrotałam, lustrując salę.
Była dość duża.. i pusta. W drugie C chyba było mało uczniów.. Choć.. może są nieobecni, albo na jakiś olimpiadach..
- Dam ci się odczepić dopiero po kawie – burknął.
- Ziom, wrzuć na luz. Od kofeiny można się uzależnić – mruknęłam, zerkając na niego kątem oka. Prawie drzemał z głową oparą na splecionych rękach.
- Taaak, tak. Mówisz, jak moja mama.. – wymamrotał, na chwilę odchylając się do tyłu. Pokazał mi język i wrócił do poprzedniej pozycji.
Przewróciwszy oczami wróciłam do słuchania nauczycielki. No, jeszcze tylko kilka godzin i do do.. ekhm, i na kawę. Będę musiała zapoznać się później z ludźmi z klasy..
Collina obudził dzwonek. Zerwał się nagle z krzesła i nieprzytomnym wzrokiem popatrzył na okno po mojej lewej, po czym na mnie.
- Gdzie ja jestem? – wyseplenił, przymykając chwilowo jedno oko.
- W sali do języka angielskiego. Choć, musimy poszukać następnej sali. Ale, tym razem, nie zapuszczając się znowu gdzieś tam – odparłam, dźgając go długopisem w bok. – Zbieraj się, chłopie.
[ Coll~? ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz