czwartek, 28 grudnia 2017

Od Miki CD Czeslava

Super. Wpadłem na jakiegoś małego chłopaka, który miał rude włosy (nie żebym coś miał do tego połączenia), a mój Risto jeszcze się w niego chamsko wgapiał. Psie, nie wierzę w ciebie!
- Emmm twoja dłoń... - powiedziałem, zmartwiony widokiem czerwonej cieczy na jego dłoni. Przeze mnie nie dość że się przewrócił, to jeszcze rozciął dłoń. Zrobiło mi się trochę przykro z tego powodu.
- Eh to nic takiego. Pójdę zaraz do akademika i sobie zabandażuję.
- Nie - powiedziałem twardo - To moja wina, ja mieszkam tutaj niedaleko. Chodź opatrzę Ci ją.
- Naprawdę nie trzeba...
- Nalegam - odparłem stanowczo. Kurde, to ja taki potrafię być?
- No dobrze - schylił się po swoją torbę - a więc prowadź.
Uśmiechnąłem się i poklepałem udo na znak, że pies ma być przy nodze. Szedłem dość szybkim tempem, dopiero po chwili orientując się, że Czeslav prawie co biegł. Nie byłem aż tak wysoki, bez przesady, ale on natomiast... No, był trochę malutki. Zaśmiałem się i automatycznie zwolniłem kroku, a rudzielec coś powiedział, ale nie dosłyszałem i udawałem tylko że jednak usłyszałem. Zacząłem przyglądać się jego twarzy i w ogóle jego osobie. Mały, młodo wygląda, jak jakiś dzieciak... Uroczy. Uśmiechnąłem się pod nosem, a na dźwięk charakterystyczny dla psa - czyli szczekanie - wróciłem do rzeczywistości. Spojrzałem na dom i przez chwilę stałem w miejscu, nie wiedząc dlaczego tu jestem.
- Mika? Halo ziema do Miki - momentalnie się ożywiłem.
- Sorki, zamyśliłem się chyba - potarłem się nerwowo po karku, szybko szukając kluczy i otwierając nimi zamek od drzwi, a wraz z tym same drzwi.
- Zapraszam. Jeżeli możesz, ściągnij buty - powiedziałem cicho, obserwując jego ruchy. I dopiero teraz zorientowałem się, że właśnie ktoś, kogo nie znam, jest w moim domu. W jednym momencie poczułem jak serducho mi wali. Wziąłem głęboki oddech i sam zdjąłem buty, zdjąłem obrożę Risto, zamknąłem drzwi (bo oczywiście musiałem zapomnieć zrobić to od razu). Zatracony w swoich myślach, powoli poszurałem do łazienki, a Czesiu.. Chyba mogę tak na niego mówić? A Czesiu poszedł za mną.
- Usiądź, opatrzę ci - wskazałem na niskie krzesełko, na którym usiadł. Szybko zabrałem się za zabandażowanie jego dłoni, bardzo uważając i robiąc to delikatnie. W pewnym momencie poczułem jak wokół mojej łydki łasi się Kari. I usłyszałem dość... dziwny dźwięk. Spojrzałem na Czeslava zdziwiony, który chyba, patrzył się na kota jakby, przestraszony?


[Czesiu?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt