- Nie mówiłeś, że masz kota - wydusiłem cicho
- Bo nie pytałeś - powiedział chłopak
- Myślałem, że jak masz psa to nie masz kota - odsunąłem się trochę od szatańskiego stworzenia i przełknąłem ślinę - Jak się wabi?
- Kari - powiedział spokojnie patrząc na mnie
- Ładnie - pokiwałem głową - Nie podejdzie do mnie prawda?
- Emm... - chłopak wydawał się zdezorientowany - Nie wiem, możliwe, jest dosyć przyjacielska... Boisz się kotów?
- Może troszeczkę - uśmiechnąłem się delikatnie - Ale spoko, spoko, taka reakcja po prostu.
- Okeeeeej - chłopak wydawał się speszony - Czy możesz dać rękę bliżej mnie? Jeszcze nie skończyłem.
- A tak tak - wysunąłem szybko rękę w jego stronę - Prominte.
- Pro co?
- Prominte - pokręciłem głową - prominte to po czesku przepraszam. Wybacz, czasem się plączę. Dziękuję za obwiązanie ręki - uśmiechnąłem się lekko.
- Och nie ma za co - chłopak wzruszył lekko ramionami - W końcu to przeze mnie i przez Riisto.
- Oj tam, to nic takiego - powiedziałem - Wróciłbym do siebie i sobie sam poradził, no ale heh - uśmiechnąłem się - W ogóle bardzo ładny dom. Ale powiedz mi, dlaczego mieszkasz tutaj, a nie w akademiku?
- Z bardzo prostego powodu - powiedział powoli - Mam psa, kota i papugę. Z taką ilością zwierząt ciężko mieszkać w internacie, po za tym lubię mieć większą przestrzeń i prywatność do dyspozycji...
- A jak z przyjaciółmi i ze znajomymi? - zapytałem wpatrując się jak owija mi dłoń - Nie czujesz się tutaj samotny? Wiesz, w akademiku to, gdzie nie pójdziesz tam ktoś jest, masz pełno sąsiadów, do których możesz wpaść, często też inni wpadają do Ciebie, nie rzadko są imprezy... ja to bym nie wytrzymał w takim domu w samotności.
- Mam zwierzaki - uśmiechnął się słabo - Jakoś dajemy sobie radę.
Pokiwałem powoli głową, echem zdecydowanie dajecie sobie radę...
- A co ty na to, żeby wpaść do nas? - zapytałem po chwili
- Co?
- No do akademiku, poznasz trochę innych ludzi ze szkoły. Zaaklimatyzujesz się z nowym miejscem, przedstawię Ci kilka osób z twojej klasy. Będzie dobrze, ja Ci to mówię!
Chłopak zacisnął usta w cienką linię. Chyba nie spodobał mu się za bardzo ten pomysł.
- Zastanowię się - mruknął cicho
Przygryzłem wargę i pokiwałem lekko głową. O jak ja uwielbiam tę niezręczną ciszę na początku znajomości. Te całkowitą niepewność, kiedy nie wiesz, o czym możesz rozmawiać z jakąś osobą, jak się zachować, co możesz zrobić... A jeszcze ten chłopak wciągnął mnie do swojego domu. Wydawałoby się, że będzie jednak trochę bardziej otwarty, a tu syf, dupa i kamieni kupa NIEŚMIAŁY! Czyli jak zwykle cały ciężar podtrzymywania rozmowy spoczywa na moich barkach.
- Nooo Mika, a powiedz ty mi - zacząłem - Chodzisz na jakieś kółka lub zajęcia dodatkowe w szkole? Pasowałbyś mi do klubu chemika.
- Chemika? - uniósł brwi - Dlaczego?
- A tak jakoś - wzruszyłem ramionami.
- Klub jeździecki i pływacki - powiedział
- Ooooo znasz może Natha? Znaczy Nathaniela? - zapytałem
- Mmm nie za bardzo, a powinienem?
- Nath też jest członkiem klubu jeździeckiego - uśmiechnąłem się - pewnie poznacie się niedługo, takie wysoki blondyn.
- Pewnie tak. Ja jeszcze nie byłem w szkolnej stajni, ani na zajęciach z pływania.
- Och... i jesteś pewien, że nie chcesz się tam ze mną wybrać? Gwarantuję profesjonalne usługi oprowadzacza z anegdotkami i historiami dołączonymi w pakiecie!
<Mika?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz