- Ummm Norcia - zacząłem niepewnie, walcząc z drżącymi kolanami - Mogę mieć do Ciebie małą prośbę?
- Hmmm? - dziewczyna spojrzała na mnie z ukosa
- Błagam Cię, zabierz mnie stąd - obdarowałem ją najbardziej błagalnym spojrzeniem jakim się dało.
Nora zaśmiała się pod nosem, i zgrabnym ruchem pociągnęła mnie za sobą w stronę wyjścia. Gdy tylko dopadłem drzwiczek, szybko przez nie wyskoczyłem i padłem na najbliższe siedzenie z głośnym westchnięciem ulgi. Złapałem się za kolana, które dalej drżały w niekontrolowany sposób. Dziewczyna otrzepała kolana z resztek śniegu i usiadła tuż obok, zabierając się, za rozwiązywanie łyżew. Oparłem łokcie o kolana i schowałem twarz w dłoniach. Boże matrymonialny, koniec, to już jest koniec, dzięki Bogu to już jest koniec!
- Wszystko w porządku? - dobiegł do mnie głos Norweżki
- Umm? Tak tak - powiedziałem szybko - Cieszę się, że już mnie tam nie ma - kiwnąłem głową w stronę lodowiska - Nigdy nie polubię się z lodem w żaden sposób.
- Oj Czes, Czes - dziewczyna zaśmiała się ściągając łyżwy i wycierając je szczoteczką z lodu - Jeszcze, kiedyś się polubicie.
- Uhuuum - zacząłem rozmasowywać obolałe uda - Ale na razie sobie daruję. Może poszlibyśmy, gdzieś, daleko od lodu?
- Co masz na myśli? - powiedziała powoli, bacznie mi się przyglądając
- Nie wiem - wzruszyłem ramionami - wymyśli się coś, chcę tylko unikać kontaktu z moim wrogiem.
- Okeeeeeej - uniosła lekko brwi przenosząc wzrok na moje stopy - Nie ściągasz ich?
- Hmm? A faktycznie - zaśmiałem się i wziąłem za ściąganie własnych łyżew - Nawet sobie nie wyobrażasz, jak mnie nogi bolą...
- Niby taki pan sportowiec - zarechotała - a chwila na łyżwach i już nóżki bolą?
- A pfffff - burknąłem - Bo to nie jest normalna aktywność fizyczna, to są tortury! Po za tym - uśmiechnąłem się do niej szeroko - To zdecydowania czynność, w której prym wiodą dziewczyny i dziewczynom ją pozostawię. Zdecydowanie wolę podziwiać, jak jeździsz, niż jeździć z Tobą.
Odpiąłem ostatnie zabezpieczenie i uwolniłem stopy z tych narzędzi tortur. Rozmasowałem je mocno i spojrzałem na Norę, która miała już założone swoje buty.
- Ciebie nie bolą?
- Ani trochę - uśmiechnęła się lekko
- Ja za to czuję, jakby zaraz miały mi odpaść - mruknąłem głośno - Widziałaś może moje buty?
- Nie wyciągnąłeś ich jeszcze z szafki.
- Och faktycznie - uśmiechnąłem się - idiota ze mnie.
- Daj numerek to Ci podam, niech Ci te twoje stópki odpoczną.
- Dziękuję o wspaniała! - skłoniłem się na tyle, ile mogłem i wyciągnąłem przed siebie dłoń z numerkiem - Tylko się nie zaciągaj! Z góry ostrzegam tylko...
Dziewczyna uniosła brew i spojrzała na mnie z gory.
- Dlaczego, bym miała się zaciągać Twoimi butami?
- Źle mnie zrozumiałaś - pokiwałem głową - Przestań oddychać na chwilę jak otworzysz szafkę. Nie chcę, żebyś mi padła.
- Okeeeeeeeeej - Nora odwróciła się i podeszła do właściwej szafki.
~~~~~~~~
Kiedy wyszliśmy z hali, na zewnątrz było już ciemno i padał gruby śnieg. Spojrzałem prosto w niebo i jeden z płatków wpadł mi do oka. Szybko potarłem je i prychnąłem.
- Głupek - zaśmiała się dziewczyna
- Phi - odburknąłem - Każdemu się zdarzyć może.
- No pewnie, że tak - uśmiechnęła się lekko - To co, wracamy do akademika?
- No coś ty! - powiedziałem szybko, prostując się - Dzień jeszcze młody, do wieczora daleko, trzeba to wykorzystać!
- Do.. Do wieczora? - wydukała cicho
- A ty co myślałaś? - wyszczerzyłem się - Że jak już udało mi się Ciebie wyciągnąć z domu, to tak szybko Cię puszczę? Po niespełna dwóch godzinach? Nieeee ma mowy!
- Ale Czes...
- Żadnych, ale - przerwałem jej szybko - Wiem nawet, gdzie moglibyśmy pójść. Co prawda to kawałek drogi stąd, ale chyba nie masz nic przeciwko co? - wyszczerzyłem się szeroko i spojrzałem jej prosto w oczy.
- Mmm chyba nie mam wyboru - powiedziała cicho - Powiedz mi chociaż, co to za miejsce.
- Niespodzianka!
- Nieee błagam, nienawidzę niespodzianek.
- Hmm? - przygryzłem lekko wargę - To powiedzmy, że dla Ciebie mogę zrobić wyjątek. Na drugim końcu miasta, dokładniej na jego obrzeżach jest taka fajna knajpka. Taka irlandzka, bardzo tradycyjna - uśmiechnąłem się - Można by ją porównać, do takich góralskich chat, wiesz, kominek, wszystko w drewnie, drewniane stoły, drewniane krzesła, jakieś narzuty, gorąco... i alkohole - uśmiechnąłem się lekko - a przede wszystkim, czekolada na gorąco. Po za tym nikt z naszej szkoły tam nie chodzi, więc można w spokoju spędzić sobie czas.
- Skąd wiesz, o jej istnieniu, skoro nikt ze szkoły tam nie chodzi? - zapytała
- Ach wiesz - uśmiechnąłem się słabo - Są takie dni, kiedy chcę uciec od wszystkich i wszystkiego, więc po prostu zaczynam chodzić i docieram w różne miejsca, nieraz w takie, gdzie normalnie, nigdy bym się nie zaszył i nie zwrócił na nie uwagi.
- Czyżbyś rano też zaliczył taką wędrówkę? - kolejne pytanie
- Może tak, może nie - odpowiedziałem uśmiechnięty - Ale tę knajpę to znam już od jakiegoś czasu i naprawdę jest w porządku, musisz ją poznać!
<Norciu memorcie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz