Prychnąłem jedynie w odpowiedzi, stopniowo przechodząc w długi pomruk dezaprobaty. Włożyłem ręce do kieszeni bluzy i odchyliłem nieznacznie głowę do tyłu.
- No co jest? - zapytała ciemnowłosa, dorównawszy mi kroku.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się dla ciebie poświęcam, rezygnując z porannej dawki kofeiny - jęknąłem z nutą rozpaczy w głosie. - Będę musiał zamówić podwójną porcję... Albo potrójną. Tak, to chyba jedyne wyjście.
Dziewczyna wywróciła z niekrytym rozbawieniem oczyma, zaś ja, z godną hollywoodzkiego aktora wiarygodnością, przywołałem na twarz minę obrażonej pięciolatki. Błądziliśmy po zatłoczonych korytarzach, pogrążonych w absolutnym chaosie. Z czasem jednak, kiedy podążaliśmy w jednym, określonym kierunku, tłum uczniów powoli zaczął się przerzedzać. W końcu wokół nas nie było żywej duszy, a wszechobecną ciszę mącił jedynie odbijany echem wśród pustych ścian stukot naszych kroków. Przed nami ukazały się ogromne drzwi. Sięgnąłem dłonią do masywnej, żelaznej klamki, gdy nagle usłyszałem za sobą stanowczy głos.
- Chyba wiecie, że wstęp do zachodniego skrzydła jest surowo zabroniony?
Jak na skinienie odwróciliśmy się, aby napotkać przed sobą szorstkie spojrzenie czarnowłosej dziewczyny.
- Przepraszamy... - odparła ze skruchą Gabriela. - Zgubiliśmy się...
- Jesteśmy nowi i szukaliśmy klasy, w której mamy lekcje - podjąłem szybko, również modyfikując barwę swojego głosu na nieco mniej pewną.
Twarz dziewczyny momentalnie złagodniała, przywdziawszy na siebie kojący uśmiech.
- Ah, no tak... Mogliście nie wiedzieć. Do której klasy należycie? - spytała, odgarniając za ucho niesforny kosmyk.
- Druga C.
- Z panią Stewart... Faktycznie. Chodźcie, zaprowadzę was.
Z czarnowłosą rozstaliśmy się pod salą nr 15, mieszczącą się we wschodnim skrzydle. Podziękowałem za pomoc, po czym, niemalże równo z dzwonkiem, wkroczyliśmy do klasy.
- No co jest? - zapytała ciemnowłosa, dorównawszy mi kroku.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się dla ciebie poświęcam, rezygnując z porannej dawki kofeiny - jęknąłem z nutą rozpaczy w głosie. - Będę musiał zamówić podwójną porcję... Albo potrójną. Tak, to chyba jedyne wyjście.
Dziewczyna wywróciła z niekrytym rozbawieniem oczyma, zaś ja, z godną hollywoodzkiego aktora wiarygodnością, przywołałem na twarz minę obrażonej pięciolatki. Błądziliśmy po zatłoczonych korytarzach, pogrążonych w absolutnym chaosie. Z czasem jednak, kiedy podążaliśmy w jednym, określonym kierunku, tłum uczniów powoli zaczął się przerzedzać. W końcu wokół nas nie było żywej duszy, a wszechobecną ciszę mącił jedynie odbijany echem wśród pustych ścian stukot naszych kroków. Przed nami ukazały się ogromne drzwi. Sięgnąłem dłonią do masywnej, żelaznej klamki, gdy nagle usłyszałem za sobą stanowczy głos.
- Chyba wiecie, że wstęp do zachodniego skrzydła jest surowo zabroniony?
Jak na skinienie odwróciliśmy się, aby napotkać przed sobą szorstkie spojrzenie czarnowłosej dziewczyny.
- Przepraszamy... - odparła ze skruchą Gabriela. - Zgubiliśmy się...
- Jesteśmy nowi i szukaliśmy klasy, w której mamy lekcje - podjąłem szybko, również modyfikując barwę swojego głosu na nieco mniej pewną.
Twarz dziewczyny momentalnie złagodniała, przywdziawszy na siebie kojący uśmiech.
- Ah, no tak... Mogliście nie wiedzieć. Do której klasy należycie? - spytała, odgarniając za ucho niesforny kosmyk.
- Druga C.
- Z panią Stewart... Faktycznie. Chodźcie, zaprowadzę was.
Z czarnowłosą rozstaliśmy się pod salą nr 15, mieszczącą się we wschodnim skrzydle. Podziękowałem za pomoc, po czym, niemalże równo z dzwonkiem, wkroczyliśmy do klasy.
[ Ryśka? Nah, strasznie krótkie, ale zależało mi, aby jeszcze dziś odpisać :/ ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz