- Nooo bro - mruknąłem przewracając oczami - Nie dramatyzuj jest przecież na plusie!
- Na plusie?! - chłopak się oburzył - Czy gdyby było na plusie to padałby śnieg?
- Przy odpowiednich warunkach jest to możliwe - powiedziałem poprawiając okulary - w momencie, gdy nadciąga powietrze subpolarne, na odpowiednich wysokościach może być nawet -80°, jeśli na niższych partiach również wieje wiatr z prędkością przynajmniej 10m/s śnieg jest w stanie dotrzeć na ziemię nawet w momencie, gdy jest 7° na plusie. Natomiast gdyby wiatr powiedzmy miał 5m/s i byłoby 5° na plusie to śnieg topiłby się na wysokości dwóch metrów nad ziemią. Wiesz, idziesz sobie wśród padającego nad tobą śniegu... Taki baldachim. Jedyny minus to to, że wtedy na ciebie spadają kropelki wody.
- Braciak, coś ty znowu brał? -Misiek położył dłoń na mojej głowie - Nie masz ty przypadkiem gorączki?
- Pfff - burknąłem - Bo co? Bo powiedziałem coś mądrego?
- Po ponad kilku miesiącach w końcu powiedziałeś, coś z sensem!
- No wiesz ty co! - warknąłem - pragnę Ci przypomnieć, że jestem tutaj, bo mam stypendium, więc jednak coś w tej głowie po za kebabami i imprezami mam.
- nie zapominaj o panienkach - zaśmiał się chłopak
- A panienki to mają specjalne miejsce w mym sercu - położyłem dłonie na piersi i westchnął
- wracając, brat, kiedy ty zaczniesz nosić kurtkę?
- Jak smarki z nosa będą zamarzać - odrzekłem - bro pamiętać musisz, że ja w górach wychowany, mroźny kraj, więc dla mnie taka pogoda nie straszna!
- Taaaaaaaaak nie straszna, a potem mi cały czas psika, kaszle, smarka, charczy i jęczy, że jest chory i go głowa boli.
- Czasem to ja Ci muszę pojęczeć - uśmiechnąłem się - Dziewczyny nie masz to ci robię wersje demo.
- Jak cię strzele zaraz! - uchyliłem się przed ręką miska - Nikt cię nie pozna Rudzielcu zafajdany!
- O to się nie martw - wyszczerzyłem się - Dobra wracamy do domu, napiłbym się...
- Coli? - przerwał mi
- ... Czegoś ciepłego... Bro czy ja muszę myśleć tylko o coli?
- 99% twoich myśli to cola, panienki i kebab
- Hehehe nooo dobra tu mnie masz - uśmiechnąłem się pod nosem wyobrażając sobie w myślach piękna panią z butelką coli i kebabem w dłoni.
- Na plusie?! - chłopak się oburzył - Czy gdyby było na plusie to padałby śnieg?
- Przy odpowiednich warunkach jest to możliwe - powiedziałem poprawiając okulary - w momencie, gdy nadciąga powietrze subpolarne, na odpowiednich wysokościach może być nawet -80°, jeśli na niższych partiach również wieje wiatr z prędkością przynajmniej 10m/s śnieg jest w stanie dotrzeć na ziemię nawet w momencie, gdy jest 7° na plusie. Natomiast gdyby wiatr powiedzmy miał 5m/s i byłoby 5° na plusie to śnieg topiłby się na wysokości dwóch metrów nad ziemią. Wiesz, idziesz sobie wśród padającego nad tobą śniegu... Taki baldachim. Jedyny minus to to, że wtedy na ciebie spadają kropelki wody.
- Braciak, coś ty znowu brał? -Misiek położył dłoń na mojej głowie - Nie masz ty przypadkiem gorączki?
- Pfff - burknąłem - Bo co? Bo powiedziałem coś mądrego?
- Po ponad kilku miesiącach w końcu powiedziałeś, coś z sensem!
- No wiesz ty co! - warknąłem - pragnę Ci przypomnieć, że jestem tutaj, bo mam stypendium, więc jednak coś w tej głowie po za kebabami i imprezami mam.
- nie zapominaj o panienkach - zaśmiał się chłopak
- A panienki to mają specjalne miejsce w mym sercu - położyłem dłonie na piersi i westchnął
- wracając, brat, kiedy ty zaczniesz nosić kurtkę?
- Jak smarki z nosa będą zamarzać - odrzekłem - bro pamiętać musisz, że ja w górach wychowany, mroźny kraj, więc dla mnie taka pogoda nie straszna!
- Taaaaaaaaak nie straszna, a potem mi cały czas psika, kaszle, smarka, charczy i jęczy, że jest chory i go głowa boli.
- Czasem to ja Ci muszę pojęczeć - uśmiechnąłem się - Dziewczyny nie masz to ci robię wersje demo.
- Jak cię strzele zaraz! - uchyliłem się przed ręką miska - Nikt cię nie pozna Rudzielcu zafajdany!
- O to się nie martw - wyszczerzyłem się - Dobra wracamy do domu, napiłbym się...
- Coli? - przerwał mi
- ... Czegoś ciepłego... Bro czy ja muszę myśleć tylko o coli?
- 99% twoich myśli to cola, panienki i kebab
- Hehehe nooo dobra tu mnie masz - uśmiechnąłem się pod nosem wyobrażając sobie w myślach piękna panią z butelką coli i kebabem w dłoni.
------
- Co ty tam znowu tworzysz? - zapytał Misiek siadając po turecku na swoim łóżku
- pamiętasz jak ci opowiadalem o tym programie Audiacity? - mruknąłem popijając gorąca czekoladę
- Mmmm nie do końca - pamięć miśka nieraz była pożal się panie Boże
- Ten w którym dowolnie możesz edytować różne ścieżki dźwiękowe - powiedziałem - Czy to muzykę, czy czyjś głos, czy jakieś pojedyncze dźwięki. Można w nim tworzyć nawet piosenki.
- Uuuu, a co tam teraz robisz?
Uśmiechnąłem się pod nosem i rozciągnąłem uważając, aby laptop nie spadł mi z kolan.
- pobrałem sobie program na bazie ICCE, który transformuje tekst na mowę, ale nie taką robotyczną, tylko praktycznie naturalną. Wiesz jak w srajfonach masz te całą CIRI? Nooo to ona powstała na podstawie ICCE, bo musi umieć odczytywać naturalną mowę. Ma w sobie zapisane, ponad 50 000 różnych wymów, gwar, itp. Więc sobie wyobraź co można zrobić z ICCE. Mogę sobie wybrać płeć, wiek, charakter postaci. Mogę modulować cały głos.
- Brzmi ciekawie - chłopak pokiwał głową - puścisz mi coś z tego co zrobiłeś?
- Już się robi - uśmiechnąłem się i zacząłem otwierać specjalny folder - Mam nawet coś przygotowanego z myślą o tobie.
- mmmm zaczynam się bać - chłopak zmierzył mnie wzrokiem
- Nie ma czego - powiedziałem i puściłem play
Z głośników wydobył się dźwięk Miłej staruszki nucącej piosenkę pod nosem.
Nagle przerywał jej głos ,, murzyna z więzienia"
Czy chciała by pani Michaela?
Michaela, Michaela ach nie
Bo Michael to zdrajca i żółte ma jajca.
Bo Michael z kołchozu, ma dyszel od wozu.
Bo Michael to pedał, zaraz by mnie sprzedał.
Bo Michael flegmatyk, ma kuśkę jak patyk.
Bo Michael jak liże to bolą go krzyże.
Bo Niemiec ma kija, jak kocha zabija.
Bo Michael jest brudasem z malutkim kutasem.
Bo Michael, kolego, małego ma z LEGO.
Bo Michael ma byka, co zwisa, nie bryka.
Bo Michael fujara nie wie, gdzie jest szpara.
Michaela, Michaela ach nie!
- pamiętasz jak ci opowiadalem o tym programie Audiacity? - mruknąłem popijając gorąca czekoladę
- Mmmm nie do końca - pamięć miśka nieraz była pożal się panie Boże
- Ten w którym dowolnie możesz edytować różne ścieżki dźwiękowe - powiedziałem - Czy to muzykę, czy czyjś głos, czy jakieś pojedyncze dźwięki. Można w nim tworzyć nawet piosenki.
- Uuuu, a co tam teraz robisz?
Uśmiechnąłem się pod nosem i rozciągnąłem uważając, aby laptop nie spadł mi z kolan.
- pobrałem sobie program na bazie ICCE, który transformuje tekst na mowę, ale nie taką robotyczną, tylko praktycznie naturalną. Wiesz jak w srajfonach masz te całą CIRI? Nooo to ona powstała na podstawie ICCE, bo musi umieć odczytywać naturalną mowę. Ma w sobie zapisane, ponad 50 000 różnych wymów, gwar, itp. Więc sobie wyobraź co można zrobić z ICCE. Mogę sobie wybrać płeć, wiek, charakter postaci. Mogę modulować cały głos.
- Brzmi ciekawie - chłopak pokiwał głową - puścisz mi coś z tego co zrobiłeś?
- Już się robi - uśmiechnąłem się i zacząłem otwierać specjalny folder - Mam nawet coś przygotowanego z myślą o tobie.
- mmmm zaczynam się bać - chłopak zmierzył mnie wzrokiem
- Nie ma czego - powiedziałem i puściłem play
Z głośników wydobył się dźwięk Miłej staruszki nucącej piosenkę pod nosem.
Nagle przerywał jej głos ,, murzyna z więzienia"
Czy chciała by pani Michaela?
Michaela, Michaela ach nie
Bo Michael to zdrajca i żółte ma jajca.
Bo Michael z kołchozu, ma dyszel od wozu.
Bo Michael to pedał, zaraz by mnie sprzedał.
Bo Michael flegmatyk, ma kuśkę jak patyk.
Bo Michael jak liże to bolą go krzyże.
Bo Niemiec ma kija, jak kocha zabija.
Bo Michael jest brudasem z malutkim kutasem.
Bo Michael, kolego, małego ma z LEGO.
Bo Michael ma byka, co zwisa, nie bryka.
Bo Michael fujara nie wie, gdzie jest szpara.
Michaela, Michaela ach nie!
Uśmiechnięty przymknąłem laptopa i spojrzałem na Niemca. Był wyraźnie... Skonsternowany.
- jesteś z siebie zadowolony? - zapytał
-jak najbardziej - założyłem dłonie za głowę
- brat informuje Cię, że zamieszka z nami kot
- co? - spojrzałem na niego osłupiony
- dwa koty
- cooo?
- pięć kotów!
-ej nooo już spokojnie - uniosłem wysoko brwi
- zginiesz czes, ja cię tylko grzecznie informuje, że nie znasz dnia, ani godziny.
- hah - przymknąłem oczy - to jestem bezpieczny.
- nie bądź tego taki pewien przyjacielu - Niemiec odstawił kubek na stół - Pewnego dnia możesz się obudzić z dziesiątka kotów na łóżku.
- Och już mnie tak nie strasz - przewróciłem oczami - Ty się lepiej zastanów, co my zrobimy z dzisiejszym wieczorem? Właściwie to jest szesnasta, a już jest ciemno. Idziemy gdzieś do jakiegoś klubu? Czy może coś w pokoju ogarniemy? Zawsze też można kogoś zaprosić, albo do kogoś się wprosić....
- jesteś z siebie zadowolony? - zapytał
-jak najbardziej - założyłem dłonie za głowę
- brat informuje Cię, że zamieszka z nami kot
- co? - spojrzałem na niego osłupiony
- dwa koty
- cooo?
- pięć kotów!
-ej nooo już spokojnie - uniosłem wysoko brwi
- zginiesz czes, ja cię tylko grzecznie informuje, że nie znasz dnia, ani godziny.
- hah - przymknąłem oczy - to jestem bezpieczny.
- nie bądź tego taki pewien przyjacielu - Niemiec odstawił kubek na stół - Pewnego dnia możesz się obudzić z dziesiątka kotów na łóżku.
- Och już mnie tak nie strasz - przewróciłem oczami - Ty się lepiej zastanów, co my zrobimy z dzisiejszym wieczorem? Właściwie to jest szesnasta, a już jest ciemno. Idziemy gdzieś do jakiegoś klubu? Czy może coś w pokoju ogarniemy? Zawsze też można kogoś zaprosić, albo do kogoś się wprosić....
<Michael? Łap Mendo jedna>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz