piątek, 22 grudnia 2017

Od Anthony'ego cd Akane

Akane była widocznie nadal zła i do tego przeziębiona, już po samym głosie było to wręcz wyczuwalne. Z moją znajomą porozmawiałem tylko chwilę, po czym w sumie stwierdziła, że musi się zmywać. Wprowadziłem ją do drzwi i pożegnałem się. Kiedy wyszła w środku zapanowała ciężka atmosfera. Chciałem pójść do Akane, jednak wolałem przemilczeć dzisiejszy już dzień. Wyszedłem z domku cicho i ruszyłem do apteki. Nakupowałem leków, po czym wróciłem do domu. Zaparzyłem herbaty ziołowej i dostałem dawkę leków, wszystko zaniosłem dziewczynie z termometrem. Nie sprawdzałem dłonią jej temperatury ze względu na to, że zawsze mam zimne ręce i za wiele to nie da. Podałem jej termometr, mimo niechęci dziewczyna posłusznie go ułożyła. Zamknąłem okno w pokoju i przykryłam ją dodatkową kołdrą, po czym wyszedłem. Zgasiłem wszędzie światła i otwierając jedno okno w salonie, usiadłem na parapecie z papierosem w ustach.
- A miałeś rzucić. - mruknąłem do siebie.
Westchnąłem i zaciągnąłem się dymem. Byłem zmęczony, oparłem głowę o framugę i przestałem czuć swoje tętno jak i ssłyszeć oddech. Zacząłem się zastanawiać czy moje serce nadal bije i czy w ogóle oddycham. Nie chciałem się nawet ruszać z miejsca dlatego nie sprawdziłem tego. Siedziałem tak dość długi czas, nie wiem ile, ale zdążyłem wypalić całą paczkę, zbierałem się za kolejną kiedy zorientowałem się, że zaczyna świtać. Odpaliłem papierosa i włożyłem to sobie do ust. Chociaż ty ułatwi mi i innym los i zabij mnie, podobno papierosy zabijają, czekam na to. Gdyż narkotyki jakoś nie chcą się mnie pozbyć z tego świata. Jeśli nie ty papierosie to pozostanie mi tylko skoczyć z dachu jakiegoś wieżowca. Zebrałem się po jakimś bliżej nieokreślonym czasie i przygotowałem dla dziewczyny śniadanie. Zaniosłem je jej tak aby jej nie obudzić i wróciłem do koczowania na parapecie z papierosami. Znów nawiedziły mnie depresyjne myśli, których nawet nie próbowałem odgonić. Wręcz przeciwnie, wiedziałem, że to prawda. Niszcze życie tej dziewczynie, powinienem stąd jak najszybciej zniknąć i uwolnić w końcu innych od moich problemów. Co jednak poradzę na to, że każdego kto by się do niej zbliżył najchętniej bym zastrzelił i wypatroszył. Westchnąłem paląc kolejnego za kolejnym. Spaliłem trzy paczki zanim dziewczyna weszła do salonu.
- Co ty robisz? - zapytała.
Zszedłem z parapetu i zamknąłem okno, wyszedłem i usiadłem na schodach przed drzwiami wejściowymi. Spaliłem kolejnego, spuściłem dym z ust ze świstem.
- Jadłeś Już? - zapytała dziewczyna wychodząc do mnie.
- Wracaj do środka bo się bardziej rozchorujesz, w kuchni masz dawkę leków. Weź ją. - mruknąłem. - Ta. Jadłem. - skłamałem w tak perfidny sposób, a jednak zrobiłem to tak swobodnie, tak jak zawsze. Bez problemu i tak, że brzmiało to przekonująco i szczerze. Tak jak zawsze...
Dziewczyna wróciła do środka i poszła zapewne po tabletki, ja siedziałem że spuszczoną głową odpalając kolejnego papierosa.

Akane? Deprecha max :|

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt