,,Boże matrymionalny, co to za szatańskie dźwięki'' - zajęczałem w myślach powoli się wybudzając. Z sekundy na sekundę hałas był coraz większy. Otworzyłem oczy zaspany i tuż przy mojej głowie ujrzałem największy możliwy koszmar.
- SAKRA! - wrzasnąłem zrywając się i lądując po drugiej stronie łóżka. W tym momencie do mych uszu dobiegł chichot.
- Dzień dobry Ches - uśmiechnął się szeroko Misiek - Jak się spało?
- Ty curaku jeden niemiecki niewyżyty, niewychowany i niewypastowany!
- Niewypastowany? - Misiek uniósł brew - Tego jeszcze nie słyszałem.
- Ty kanalio jedna! - warknąłem zakrywając się kołdrą po samą szyję - Przestaniesz ty w końcu napuszczać na mnie tego przeklętego kota?!
- Ja jej nie napuszczam na Ciebie, sama się łasi i pragnie twojej bliskości - uśmiechnął się i wypił łyk wody - To nie moja wina, że biedna Immi się w Tobie zakochała rudzielcu.
- Mógłbyś jej w końcu przetłumaczyć do łba, że nie mam zamiaru się do niej zbliżać, ani nawet z nią przebywać w jednym pomieszczeniu! - warknąłem głośniej przecierając oczy
- Tak tak - zbył mnie krótko i podszedł do sztalugi
Mruknąłem i walnąłem się do przodu na poduszki. Obiecuję, że kiedyś własnoręcznie uduszę tę kotkę, wypatroszę, obedrę ze skóry i powieszę jako trofeum nad kiblem! Podniosłem lekko głowę i patrzyłem na Miśka, który stał odwrócony do mnie plecami.
- Co tam tworzysz? - zapytałem
- Nic specjalnego - mruknął z pędzlem w zębach - drobna martwa natura, takie tam ćwiczonka...
- Uhuuum - obróciłem głowę na bok i wtuliłem w poduszki. Pociągnąłem nosem i po sekundzie uderzył mnie zapach tempertyny. Ugh, jak ja go nie lubieeeee! Zwiesiłem rękę po za krawędź łóżka i zacząłem dłonią jeździć po chłodnej podłodze. Przymknąłem oczy i wsłuchiwałem się w dźwięki wydawane przez malującego chłopaka. Nagle moja dłoń natrafiła na coś mokrego i lepkiego. Zmarszczyłem nos i wystawiłem głowę, aby zobaczyć co to. Och... skarpetka.... Ciekawe od kiedy tutaj leży... Podniosłem ją lekko, była nieprzyjemnie lepka, a jej zapach przebijał nawet tempertynę. Poruszyłem nią lepką i przywiodła mi na myśl skojarzenie z takimi lepkimi łapkami, które sie przyczepiały do szyby po rzuceniu. Uśmiechnąłem się szeroko pod nosem na samą myśl.
- Miiiiisieeeek - zawołałem chłopaka
- Co chcesz?
- Misiuniuniuuuuu - powtórzyłem słodkim głosikiem
- Ile?
- Co ile?
- Ile chcesz kasy? Rozumiem, że cola się skończyła.
- No wiesz ty co! - udałem obrażonego - Tylko jedno Ci w głowie, a ja chciałem Ci tylko coś pokazać... Ranisz moje uczucia Walterze!
Chłopak westchnął i obrócił się. W tym momencie wziąłem krótki zamach i rzuciłem skarpetką. Ta szybko pokonała swój tor lotu i wylądowała centralnie na twarzy niemca. Wybuchłem śmiechem na widok skonfundowanej i obrzydzonej miny współlokatora.
- O SAKRA - płakałem ze śmiechu
- Giniesz - powiedział krótko, odrzucając skarpetkę na bok
Chłopak rzucił się na mnie i zaczął uderzać zaciśniętą pięścią w bok. Skuliłem się i wybuchłem jeszcze większym śmiechem.
- Ja Ci dam czechu zafajdany! - trafił mnie w żebro tak, że dobitnie to poczułem - Na twoim miejscu już nigdy bym nie zasnął! BÓJ SIĘ!
- AŁ AŁ AŁŁŁŁ - zajęczałem - No już BROOOO!
Misiek walił dalej pomimo moich jęków. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Oboje znieruchomieliśmy i spojrzeliśmy w stronę drzwi. Nasze spojrzenia w jednej chwili się skrzyżowały.
- Ty idź - mruknąłem masując obolałe żebra
Misiek bez słowa ruszył do drzwi i otworzył je.
- Hej - usłyszałem nieznajomy głos - Jestem Shuu, mieszkam w pokoju obok, 209 dokładniej mówiąc i pomyślałem, że wpadnę się przywitać z sąsiadami.
- Hej! - wyszczerzył się chłopak - Jestem Michael Rosenthal, miło mi Cię poznać! Od dawna tu jesteś? To której klasy chodzisz?
- Tak właściwie to przyjechałem dopiero wczoraj - odezwał się Shuu - I chodzę do II B
- OOOO to tak jak my - wyszczerzył się Misiek - Zafajdańcu chodź przywitać nowego classmate.
- Nie będziesz mi mówił, co mam robić - burknąłem powoli zwlekając się z łóżka - Będę robił co mi się żywnie podoba.
- Ta jasne jasne dzieciaku, przypominam Ci, że jestem starszy, a zgodnie z zasadami starszych się słucha.
- Starszych i mądrych - powiedziałem - A tobie tego drugiego zdecydowanie brakuje.
Podszedłem powoli do drzwi i ujrzałem stojącego tuż za progiem chłopaka. Był trochę niższy od Miśka, na oko tak z metr siedemdziesiąt, a przede wszystkim miał niebieskie włosy. Uśmiechnąłem się spod przymrużonych powiek i wyciągnąłem rękę.
- Czeslav Nesladek do usług
Chłopak uścisnął rękę i uśmiechnał sie lekko.
- Cóż - zacząłem - Jesteś świadom tego, że manie nas za sąsiadów toooo dosyć hmmm nawet nie wiem jak to określić...
- Nie strasz chłopaka - mruknął Misiek
- No co? Ja tu szczery jestem, w końcu nie zaprzeczysz, że z nami jest dosyć ciekawie - wbiłem łokieć w bok Miśka - Wgl chłopie nie stój tak na korytarzu tylko wbijaj do środka. Wybacz za ten smród, ale nasz artysta sobie ćwiczy.
- Ten smród to twoja przeklęta skarpetka! - warknął Misiek
- Pewnie od razu moja!
- Ches... tylko ty masz tak wielkie stopy!
- Pfff - wszedłem w głąb pokoju - Przynajmniej twardo stąpam po ziemi, nie tak jak ty
Spojrzałem na chłopaka, który powoli wszedł do środka.
- Herbatki? Coli? - zapytałem - I wybacz, że tak na gaciach Cię przyjmuję, ale jest nieziemska godzina i normalnie to bym jeszcze spał...
- Taaa i wstałby 10 minut przed lekcjami, a potem dziwiłby się, jakim cudem wyszedł z majtkami założonymi na spodnie
- To było tylko raz! - odpowiedziałem wyciągając kubek z szafki - I to było po ciężkim weekendzie.... Nooo to co Ci zrobić?
<Shuu? Wybacz, że takie krótkie i takie dosyć... hehe xD ale jesteś pierwszą osobą, której odpisuję po ponad 2 miesiącach niepisania... także... DO USŁUG :D >
- SAKRA! - wrzasnąłem zrywając się i lądując po drugiej stronie łóżka. W tym momencie do mych uszu dobiegł chichot.
- Dzień dobry Ches - uśmiechnął się szeroko Misiek - Jak się spało?
- Ty curaku jeden niemiecki niewyżyty, niewychowany i niewypastowany!
- Niewypastowany? - Misiek uniósł brew - Tego jeszcze nie słyszałem.
- Ty kanalio jedna! - warknąłem zakrywając się kołdrą po samą szyję - Przestaniesz ty w końcu napuszczać na mnie tego przeklętego kota?!
- Ja jej nie napuszczam na Ciebie, sama się łasi i pragnie twojej bliskości - uśmiechnął się i wypił łyk wody - To nie moja wina, że biedna Immi się w Tobie zakochała rudzielcu.
- Mógłbyś jej w końcu przetłumaczyć do łba, że nie mam zamiaru się do niej zbliżać, ani nawet z nią przebywać w jednym pomieszczeniu! - warknąłem głośniej przecierając oczy
- Tak tak - zbył mnie krótko i podszedł do sztalugi
Mruknąłem i walnąłem się do przodu na poduszki. Obiecuję, że kiedyś własnoręcznie uduszę tę kotkę, wypatroszę, obedrę ze skóry i powieszę jako trofeum nad kiblem! Podniosłem lekko głowę i patrzyłem na Miśka, który stał odwrócony do mnie plecami.
- Co tam tworzysz? - zapytałem
- Nic specjalnego - mruknął z pędzlem w zębach - drobna martwa natura, takie tam ćwiczonka...
- Uhuuum - obróciłem głowę na bok i wtuliłem w poduszki. Pociągnąłem nosem i po sekundzie uderzył mnie zapach tempertyny. Ugh, jak ja go nie lubieeeee! Zwiesiłem rękę po za krawędź łóżka i zacząłem dłonią jeździć po chłodnej podłodze. Przymknąłem oczy i wsłuchiwałem się w dźwięki wydawane przez malującego chłopaka. Nagle moja dłoń natrafiła na coś mokrego i lepkiego. Zmarszczyłem nos i wystawiłem głowę, aby zobaczyć co to. Och... skarpetka.... Ciekawe od kiedy tutaj leży... Podniosłem ją lekko, była nieprzyjemnie lepka, a jej zapach przebijał nawet tempertynę. Poruszyłem nią lepką i przywiodła mi na myśl skojarzenie z takimi lepkimi łapkami, które sie przyczepiały do szyby po rzuceniu. Uśmiechnąłem się szeroko pod nosem na samą myśl.
- Miiiiisieeeek - zawołałem chłopaka
- Co chcesz?
- Misiuniuniuuuuu - powtórzyłem słodkim głosikiem
- Ile?
- Co ile?
- Ile chcesz kasy? Rozumiem, że cola się skończyła.
- No wiesz ty co! - udałem obrażonego - Tylko jedno Ci w głowie, a ja chciałem Ci tylko coś pokazać... Ranisz moje uczucia Walterze!
Chłopak westchnął i obrócił się. W tym momencie wziąłem krótki zamach i rzuciłem skarpetką. Ta szybko pokonała swój tor lotu i wylądowała centralnie na twarzy niemca. Wybuchłem śmiechem na widok skonfundowanej i obrzydzonej miny współlokatora.
- O SAKRA - płakałem ze śmiechu
- Giniesz - powiedział krótko, odrzucając skarpetkę na bok
Chłopak rzucił się na mnie i zaczął uderzać zaciśniętą pięścią w bok. Skuliłem się i wybuchłem jeszcze większym śmiechem.
- Ja Ci dam czechu zafajdany! - trafił mnie w żebro tak, że dobitnie to poczułem - Na twoim miejscu już nigdy bym nie zasnął! BÓJ SIĘ!
- AŁ AŁ AŁŁŁŁ - zajęczałem - No już BROOOO!
Misiek walił dalej pomimo moich jęków. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Oboje znieruchomieliśmy i spojrzeliśmy w stronę drzwi. Nasze spojrzenia w jednej chwili się skrzyżowały.
- Ty idź - mruknąłem masując obolałe żebra
Misiek bez słowa ruszył do drzwi i otworzył je.
- Hej - usłyszałem nieznajomy głos - Jestem Shuu, mieszkam w pokoju obok, 209 dokładniej mówiąc i pomyślałem, że wpadnę się przywitać z sąsiadami.
- Hej! - wyszczerzył się chłopak - Jestem Michael Rosenthal, miło mi Cię poznać! Od dawna tu jesteś? To której klasy chodzisz?
- Tak właściwie to przyjechałem dopiero wczoraj - odezwał się Shuu - I chodzę do II B
- OOOO to tak jak my - wyszczerzył się Misiek - Zafajdańcu chodź przywitać nowego classmate.
- Nie będziesz mi mówił, co mam robić - burknąłem powoli zwlekając się z łóżka - Będę robił co mi się żywnie podoba.
- Ta jasne jasne dzieciaku, przypominam Ci, że jestem starszy, a zgodnie z zasadami starszych się słucha.
- Starszych i mądrych - powiedziałem - A tobie tego drugiego zdecydowanie brakuje.
Podszedłem powoli do drzwi i ujrzałem stojącego tuż za progiem chłopaka. Był trochę niższy od Miśka, na oko tak z metr siedemdziesiąt, a przede wszystkim miał niebieskie włosy. Uśmiechnąłem się spod przymrużonych powiek i wyciągnąłem rękę.
- Czeslav Nesladek do usług
Chłopak uścisnął rękę i uśmiechnał sie lekko.
- Cóż - zacząłem - Jesteś świadom tego, że manie nas za sąsiadów toooo dosyć hmmm nawet nie wiem jak to określić...
- Nie strasz chłopaka - mruknął Misiek
- No co? Ja tu szczery jestem, w końcu nie zaprzeczysz, że z nami jest dosyć ciekawie - wbiłem łokieć w bok Miśka - Wgl chłopie nie stój tak na korytarzu tylko wbijaj do środka. Wybacz za ten smród, ale nasz artysta sobie ćwiczy.
- Ten smród to twoja przeklęta skarpetka! - warknął Misiek
- Pewnie od razu moja!
- Ches... tylko ty masz tak wielkie stopy!
- Pfff - wszedłem w głąb pokoju - Przynajmniej twardo stąpam po ziemi, nie tak jak ty
Spojrzałem na chłopaka, który powoli wszedł do środka.
- Herbatki? Coli? - zapytałem - I wybacz, że tak na gaciach Cię przyjmuję, ale jest nieziemska godzina i normalnie to bym jeszcze spał...
- Taaa i wstałby 10 minut przed lekcjami, a potem dziwiłby się, jakim cudem wyszedł z majtkami założonymi na spodnie
- To było tylko raz! - odpowiedziałem wyciągając kubek z szafki - I to było po ciężkim weekendzie.... Nooo to co Ci zrobić?
<Shuu? Wybacz, że takie krótkie i takie dosyć... hehe xD ale jesteś pierwszą osobą, której odpisuję po ponad 2 miesiącach niepisania... także... DO USŁUG :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz