Frisbee? Całkiem ciekawy sposób na odstresowanie. Zawsze mogę spróbować.
Wstałem z ławki i zawiązałem sobie bluzę wokół pasa.
- Niech będzie. – posłałem mu blady uśmiech.
- Super! – odwzajemnił gest i rzucił mi zabawkę.
Złapałem ją i przyciągnąłem do siebie. Wyszliśmy w bardziej przestrzenne
miejsce. Rzuciłem frisbee. Zabawka zawirowała w powietrzu i uderzyła
blondyna w czoło. Chłopak upadł na ziemię masując miejsce zderzenia.
Podbiegłem szybko do niego. Chole** .
- Wszystko dobrze? – podałem mu rękę.
- T-tak. Po prostu trochę boli. Tak jak mogłem się spodziewać, masz siłę konia pociągowego. – wstał.
- Bez przesady. – pokręciłem głową. – Wybacz mi… - wbiłem wzrok w trawę.
Nie ukrywajmy, było mi głupio. Ostatnio udało mi się nawet zbesztać
ciuchy nowej uczennicy, przez swoją niezdarność. Zastanawia mnie tylko,
ile jeszcze razy wyjdzie na jaw moja ciotowatość.
- Nie ma o czym gadać! – wyszczerzył się. – Każdemu się zdarza. To co jeszcze jedna rundka?
Jeszcze ma ochotę ze mną grać? Cóż, jeśli mu zależy, nie odmówię. . Skąd
się biorą tacy weseli ludzie? Nie żeby mi przeszkadzali, po prostu mało
jest osób które po czymś takim, od tak po prostu się uśmiechają. To
całkiem…. miłe…
Skinąłem głową z odwzajemnionym uśmiechem. Rozstawiliśmy się po podwórku i tym razem gra obeszła się bez poszkodowanych.
***
Wkładałem właśnie niepotrzebne rzeczy do szafki, gdy zaczepił mnie ten sam blondwłosy chłopak.
- Hey wielkoludzie! Jak leci?
Odwróciłem się zaskoczony, po czym uśmiechnąłem widząc znajomą twarz.
- Całkiem dobrze. A jak Tobie? – oparłem się o szafkę.
- Pomyślałem, że moglibyśmy coś porobić po szkole, bo i tak nie mam co
robić, a Misiek jest czymś straaaasznie zajęty. – wytknął język.
- Misiek? – uniosłem jedną brew.
- Michael Walter Rosenthal. Nie znasz? – wyglądał na zdziwionego.
- Niestety, nie było mi dane poznać wszystkich uczniów z Green Heels.
- W takim razie przedstawię Ci kilku uczniów jeśli chcesz. – na jego twarzy znowu zawitał serdeczny uśmiech.
Hmm, gdyby tak pomyśleć, nie byłoby źle poznać kilka nowych osób. Wręcz
przeciwnie, byłaby to dobra okazja do nie spędzenia kolejnego samotnego
popołudnia.
- Byłoby świetnie. – odpowiedziałem cicho.
Czesiuuuu? Weny nie mam, nie bądź zła! xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz