środa, 21 czerwca 2017

Od Leo CD Neara

Późnym popołudniem, moja wspaniała wychowawczyni przekazała mi cudowne wieści. Mianowicie, razem z dzieciakiem miałem robić coś na godzinie wychowawczej. Kiedy delikatny kobiecy głos przekazał mi wieści, przez dobrych trzydzieści minut siedziałem na łóżku obmyślając plan jak uciec z lekcji. Oczywiście, żaden plan nie wydawał się atrakcyjny, więc moim ostatecznym postanowieniem było dać sobie za wygraną i spróbować współpracować z dzieciakiem. Ten plan wcale mi się nie uśmiechał, zwłaszcza po tym jak otwarcie zapytał o moje knykcie. W pewnym momencie chciałem złożyć podanie o przeniesienie, ale uznałem to za najbardziej dziecinny pomysł na jaki wpadłem. Więc tak, postanowiłem męczyć się z dzieciakiem.
Następnego ranka rutynowo wszedłem do stołówki. Oczywiście, poza kilkoma uczennicami rano nakładającymi make-up przy stolikach i kilku chłopców siedzących przy stoliku, omawiających strategię na mecz, nie było nikogo. Wsunąłem dłonie do czarnych jeansów w poszukiwaniu telefonu. Szlag by to- oczywiście, zostawiłem mojego najlepszego przyjaciela w pokoju. Przeklinając pod nosem wziąłem kanapkę do ręki. Wypełniona była jakąś mazią- która chyba miała być majonezem i sałatą. Na pięć porcji rano bym nie liczył. Odwróciłem się w poszukiwaniu wolnego stolika. Było ich sporo, ale przy jednym siedział mój ''współpracownik'', więc obróciłem się na pięcie i dosiadłem do bachora.
-Więc, masz jakiś plan na temat?-Zapytałem delikatniejszym tonem. Którym próbowałem go udobruchać. Ponieważ nie miałem zamiaru z nim walczyć. Nie teraz.
Przez chwilę prześwietlał mnie wzrokiem, jakbym nie był tym samym dupkiem który rozwalał ścianę bo był wkurzony, że nie może zmienić ławki. W rzeczywistości, nie zmieniłem się, ale nie chciałem zwalić tego zdania.
-Ziemia do dzieciaka.-Pomachałem mu dłonią przed twarzą.-Żyjesz?-Zapytałem.
Chłopak pokręcił kilkakrotnie głową wskazując na przeczenie.
-Homoseksualizm, nikt o tym nie pisze.-Rzekł stanowczo.-Leo, czy ty nie chcesz mnie przypadkiem zabić?
Popatrzyłem na niego kamienną twarzą.
Popatrzyłem na niego kamienną twarzą.
-Chciałem.- Rzekłem chłodno.-Ale sam sobie nie poradzę
-Więc, chyba musimy iść do biblioteki żeby czegoś się o tym dowiedzieć.- Spojrzał na mnie pytająco- Chyba, że wiesz coś z własnych doświadczeń.
Spojrzałem na niego chłodnym spojrzeniem i rzuciłem resztką bardzo zdrowej kanapki. Nie żebym był przeciwny takim związkom.
Podniosłem swoje leniwe cztery litery i poszedłem w stronę biblioteki. Dzieciak szedł za mną jakby bał się, że go zjem. Czasem żałuje, że nie jestem kanibalem.
Biblioteka jest stara, znaczy na taką wygląda. Mnóstwo starych rzeczy. Szukanie tutaj jednej nie wiedząc nawet czy istnieje to istny koszmar. Spodziewałem się, że okładka będzie tęczowa. Jednak zawiodłem się. Była brązowa.
-Mamy całe rano żeby to skończyć.-Prychnął dzieciak.
Także tak, całe rano studiowaliśmy i robiliśmy notatki. Wszystko tak jak normalni kumple. Tyle że nie byliśmy kumplami. Rzuciłem w blondasa kulką zrobioną z papieru przeznaczonego do notatek. Rzucił mi tylko ostrzegawcze spojrzenie.
Po obfitym studiowaniu o homoseksualistach zaprezentowaliśmy się klasie. Większość była zniesmaczona tym jak inni traktują osoby inne od nich, inni zaś mieli swój wrogi uśmieszek na twarzach. Tak, wszystko zapowiadało się fantastycznie.
Na domiar złego, lunch zjadłem razem z moją siostrą. Większość dupków ze szkoły nie wiedziała, że mam siostrę, więc myśleli, że to moja dziewczyna. Szczerze to nie miałem zamiaru się im tłumaczyć.
Pod koniec przerwy na lunch wróciłem do klasy, był w niej tylko dzieciak zajęty czymś pod ławką. Nie zwróciłem na to uwagi, nie obchodziło mnie to.
Nie obchodziło do czasu aż chłopak nie zesztywniał. Popatrzyłem na niego.
-Dzieciaku, wszystko dobrze?-Zapytałem.
Nie odwrócił się. Wstał tylko i rzucił chłodno.
-Co Cię to obchodzi?- Po czym wyszedł z klasy.
Czułem się dziwnie, wyszedł a potem nie wrócił. Podła część mnie wiwatowała ''TAK, W KOŃCU NIE MA BACHORA'', ale ta druga, której się w sumie nie spodziewałem zaczęła się martwić. Naturalnie, szybko odstawiłem ''martwienie'' się na bok i wróciłem do swoich spraw.

(Near?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt