Ten dzień był dość ciekawy. Niby na lekcjach wszystko było tak samo, ale
jednak. Chodzi mi o to, że jestem nowa i zachwycałam się wielkością tej
szkoły. Parę razy nawet się zgubiłam w niej, a przez to spóźniłam na
zajęcia. Wiem, jest to trochę głupie, ale każdemu zdarza się stracić
orientacje w terenie. Zwłaszcza gdy ten teren jest stosunkowo dla danej
osoby nowy.Teraz Siedziałam sobie w stołówce, na przeciw blond włosowego
blondyna. Na moim talerzu leżały, aż cztery kawałki pizzy. Wiedziałam
ile sobie w tedy nakładam i doskonale wiedziałam, że dam radę to
wszystko zjeść. Szybko tracę energię po moich odwałach, a to sprawia, że
jestem szybko głodna. No, ale trudno. W ogóle dziwne, że tak nic nie
myśląc powiedziałam cokolwiek do nieznajomego mi chłopaka. W końcu nie
zwykłam zaczynać rozmów jako pierwsza. Chłopak spojrzał na mnie,
odsuwając kawałek pizzy od swych ust.
- Sma-czne-goo. - powtórzyłam z wielkim uśmiechem na ustach, ukazując
swoje białe zęby. Hehe, znowu to samo. Kolejny przypływ energii. To
znaczyło tylko jedno - zjem więcej niż tylko cztery kawałki tego placka z
serem i innymi warzywnymi dodatkami. Chłopak skinął mi głową w
odpowiedzi i dodał
- Wzajemnie.- po czym wrócił do posiłku. Krótko mu podziękowałam i
również zaczęłam jeść. Po krótkiej chwili na talerzu już nie było mojego
posiłku, lecz nadal byłam głodna. Wiedziałam, że tak będzie.
- Zaraz wrócę.- oznajmiłam z nadętymi policzkami jak małe dziecko.
Poszłam po następną dokładkę. Tym razem wzięłam na talerz dużą porcję
makaronu. W końcu nie będę jadła tylko pizzy skoro mam do wybory aż dwie
potrawy. Wróciłam do stolika i usiadłam na swoje miejsce.
- Już.- powiedziałam. Tak na wszelki wypadek, gdyby nie zauważył. - Tak w
ogóle to jak na ciebie wołają?- zagaiłam, chcąc znaleźć jakieś ujście
dla mojej energii. Tym razem miała być to rozmowa.
- Lucas.- odpowiedział. Chwilę się zastanawiałam.
- Nie znam żadnego Lucasa.- przekrzywiłam lekko głowę na prawy bok,
trochę jak zaciekawiony szczeniak. Gdy wypowiadałam to zdanie miałam
pełne usta. Wiem. Mogła na tym ucierpieć nasza znajomość, w końcu damie
nie przystoi tak się zachowywać... Ale co tam. Raz kozie śmierć. Nie
pierwszy raz poznaję nową osobę i nie ostatni raz dostaję ochrzan za złe
maniery przy stole.
Lucas?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz