środa, 21 czerwca 2017

Od Miwy CD Lucasa

Spałam sobie do jedenastej. Gdy się obudziłam byłam co najmniej zła na samą siebie. I na budzik, który nie był ustawiony na dobrą porę. Wstałam z łóżka, co wyglądało trochę jak utopiec wynurzający się z głębin, nigdy nie przebytych mokradeł. westchnęłam głęboko i leniwym ruchem wyłączyłam irytujący dzwonek w telefonie, informujący mnie, że to już pora wstawać. Nie miałam czasu na grę... Musiałam się umyć, umalować, wyszczotkować włosy, zęby, ubrać się... Eh. W godzinę powinnam się wyrobić. Wszystkie czynności wykonałam bez problemu, była w tedy godzina 12:13. Jeszcze przed zejściem na moje śniadanie, a obiad reszty uczniów zdążyłam ogarnąć mój pokój. Hehe. Ogarnąć... Złożyłam na odwal się pościel i poukładałam książki w ładną wieżyczkę. Tyle chyba wystarczyło, aby pokój wyglądał chodź w najmniejszym stopniu przyzwoicie, w końcu nie przyjmuję tu żadnej cesarzowej.
Zeszłam sobie do stołówki świńskim truchtem. Serwowali tego dnia jakże przepyszne kluski. Wzięłam dużo jadła, jak zwykle z resztą, ale i tak potem brałam dokładkę. Wszystko zjadłam zadziwiająco szybko, bo gdy spojrzałam na zegar w telefonie była 12:30. Wstałam od stoły, zabierając swoją tacę z talerzami i sztućcami. Odłożyłam je w okienko z brudnymi naczyniami i wyszłam z budynku szkoły. Pomyślałam, że poczekam na niego przed budynkiem. W końcu tam musimy się minąć, a mnie jest nie sposób nie zauważyć. Nie długo czekałam na Lu. Przybiegł dosłownie chwilę później, cały zdyszany i poczochrany. Wyglądał jakby przeszło po nim tornado albo... Został zgwałcony.
- Wszytko okej?- przekrzywiłam głowę na bok, przyglądając mu się uważnie. Lucas jedynie skinął głową, chwytając łapczywie powietrze w usta. - Jest jeszcze przed trzynastą, za bardzo się pośpieszyłeś.- dodałam, chichocząc cichutko.
- A ty to co?- powiedział, już mniej zdyszany.
- Ja jestem z Japonii i tam zawsze przychodzimy przed czasem, żeby się nie spóźnić. Chyba wiesz,że w moim kraju maksymalnie metro może się spóźnić o kilka minut?- dodałam, przewracając oczami. - Zanim pójdziemy odpoczniesz mi tu chwilę, bo zaraz zemdlejesz, Tori.
- ...Tori?
- Tori.- kiwnęłam głową.
- Co to znaczy?
- Ptaszek, bo ranny z ciebie ptaszek.- powiedziałam, a raczej wyśpiewałam to zdanie, machając dłońmi na wzór ptasich skrzydeł. - No to co? Odpocząłeś?- zapytałam po krótkiej chwili, nie mogłam doczekać się spotkania. Miałam nadzieję, że będę się na nim dobrze bawić gdy nagle coś sobie przypomniałam. To coś było z naszej wczorajszej rozmowy, gdy Ptaszek mi o sobie opowiadał. Teraz zacytuję jego słowa: "Nie posiadam za dużej tolerancji do Bi. Uważam, że jest to pewna usterka DNA. Nie tak nas natura stworzyła." - koniec cytatu. Ja przecież jestem orientacji biseksualnej. Nie wiedziałam co mam w tej chwili czuć, nie wiedziałam czemu wcześniej nie zwróciłam uwagi na te słowa. Byłam wściekła, a za razem było mi przykro. Ale przecież nie będę płakać. Jestem już prawie kobietą, a te mają klasę, nie jestem małą dziewczynką. Nie będę też się na niego drzeć, to też przecież nie wypada. Jednak mnie olśniło. Tak mniej-więcej w samym centrum spotkania wyjawię mu moją orientację i dyskretnie, kulturalnie dostanie ode mnie ochrzan za to co powiedział na stołówce.

Lucas? Zaraz dostaniesz za swoje, Ptaszku xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt