piątek, 30 czerwca 2017

Od Nory

Lekcja chemii przebiegała tak samo nudno jak zawsze: pan Jenkins w spokoju omawiał kolejny temat, a większość uczniów słuchała go uważnie w ciszy, pilnie skrobiąc notatki w zeszytach. A większość, ponieważ znalazły się dwie perełki, które nie mogły usiedzieć jednej godziny lekcyjnej w ciszy. Nigdy nie będę w stanie tego zrozumieć, jak ludzie mogą mieć w sobie tyle pokładów energii. Zwłaszcza tyle, ile rudowłosy. W przeciwieństwie do gaduł co chwilę upominanych przez nauczyciela, ja siedziałam z głową podpartą na jednej ręce i wpatrywałam się pusto w ciemny ekran telefonu, wyczekując nowej wiadomości już od dobrych kilkunastu minut. Czekanie, nudna lekcja o alkoholach i zmęczenie powoli brało górę. Przymknęłam ślepia tylko na chwilę, a śmiechy chłopaków obok i gadanie nauczyciela zaczęły odchodzić na drugi plan. Odpływam powoli i w spokoju, ciesząc się, że tylko po trzech godzinach snu znowu mogę odpocząć. Jednak ostatnio wszystko mi przeszkadzało. Niemal podskoczyłam, kiedy jeden z uczniów niedaleko mnie zaśmiał się nagle, zdecydowanie o kilka tonów za głośno. Cała klasa, włącznie ze mną i moją nie do końca trzeźwą świadomością spojrzała w jego kierunku jak jeden mąż.
– Czeslav! – krzyknął nauczyciel, który upomniał chłopaka po raz czwarty w ciągu tych czterdziestu minut lekcji. Jak na tak łagodną z reguły osobę, bardzo dziwny, a wręcz przerażający widok. To wystarczyło, by mnie w pełni obudzić. – Mam już dosyć twojego zachowania i użerania się z tobą. Lufa z zachowania powinna przemówić ci do rozsądku na następny czas. – powiedział ostro i odchodząc od tablicy, przysiadł do biurka, zapewne wpisując do dziennika odpowiednią ocenę.
– Sakra... – mruknął chłopak i padł twarzą na ławkę. Towarzyszył przy tym pusty dźwięk, a w połączeniu z sytuacją sprzed chwili i czeskim przekleństwem wydało mi się to dziwnie zabawne.
Zaśmiałam się pod nosem, uśmiechając lekko. Na moje szczęście chłopak musiał to usłyszeć, bo obrócił głowę w moją stronę. Równo z jego gestem ekran telefonu rozświetlił się i zabrzęczał cicho. Zgrabnie i szybko przeniosłam spojrzenie z rudej czupryny na telefon, odblokowując go kilkoma ruchami. Na widok nowej wiadomości uśmiechnęłam się pod nosem.
W tedy zadzwonił dzwonek na lekcję, a cała radość zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Zanim pan Jenkins zdążył się pożegnać, wrzuciłam wszystkie rzeczy do skórzanej czarnej torby i wyszłam z sali ze spojrzeniem wbitym w telefon, wyświetlający to jedno zdanie.

9:36, od: Isak
sory, nie będę mógł przyjechać...

Las uczniów wyrósł przede mną niespodziewanie; tłum blokował cały korytarz, w tym dostęp do wyjścia na zewnątrz szkoły.
Zaklęłam pod nosem, czując jak łzy napływają mi do oczu i pomimo trudności, przyśpieszyłam kroku, chcąc jak najszybciej znaleźć się z dala od ludzi.

Bełt? No krótko, ale masz Norę ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt