niedziela, 18 czerwca 2017

Od Leo CD Neara

Wmawiałem sobie, iż jednym powodem dla którego tutaj jestem jest moja siostra. Wmawiałem sobie, że wcale nie jestem tutaj aby pogłębiać swoją pasje i zbudować sobie lepszą przyszłość. Wmawiałem sobie, że ludzie tutaj są jak wszędzie. Wmawiałem sobie, że żaden człowiek nigdy nie będzie wyjątkowy. Część mnie nawet w to wierzyła. Jednak na dnie mojego czarnego serca, wiem, że kłamałem. Nie miałem zamiaru uczestniczyć w pierwszych zajęciach. Pewnie u tak były do dupy. W tej szkole jest pełno bogatych imprezowiczów, zbuntowanych chłopców i dziewczynek, grzecznych chłopców i dziewczynek, byłem pewny, że jeden świr więcej nie zrobi im różnicy. Leżałem na łóżku wysyłając co chwile motywacyjne esemesy mojej młodszej siostrze- ma ''ludziofobie'', jak to się mówi. Jej nieśmiałość ją dobija. Kiedy odpowiedź na esemesy nie przychodzi, postanowiłem zapaść w śpiączkę. Obudziło mnie głośne burczenie telefonu. Zamglonymi oczami próbowałem dosięgnąć elektronicznego urządzenia. Jasne światło ekranu szczypie moje zaspane oczy. Zegar wskazuje na 12:05. Na ekranie widnieje długie imię pani Dyrektor.
-Cho*era!- Zrywam się z łóżka. W akcie pośpiechu potknąłem się o przedmioty rozrzucone na podłodze- byłem w tym pokoju ledwo jeden dzień i narobiłem strasznego syfu.
W pośpiechu przesunąłem zieloną słuchawkę na telefonie, aby następnie wsłuchać się w głos dyrektorki.
-Leo Koizumi jak mniemam?-Rzekła spokojnym, miękkim głosem.-Nie możesz ignorować swoich obowiązków szkolnych pierwszego dnia. Proszę abyś natychmiastowo stawił się w moim gabinecie.-Rzekła stanowczo.
Odpowiedziałem dyrektorce, iż stawię się najszybciej jak będzie to tylko możliwe. Szybkim ruchem założyłem na siebie parę jeansów i wybiegłem z pokoju. Po chwili zorientowałem się, iż nie mam pojęcia gdzie znajduje się jej gabinet. Nie miałem zamiaru pytać kogokolwiek. Postanowiłem poradzić sobie sam.
W sumie nie byłem zdziwiony kiedy okazało się, że jestem całkowicie zgubiony. Miejsce w którym się znajdowałem przypominało bardziej stajnie, a nie sekretariat. Wzdychnąłem głęboko. Po chwili zorientowałem się, że w stajni ktoś jest. Moja twarz pozostała kamienna. Dzieciak głaszczący psa też nie wyglądał na zadowolonego z mojej wizyty. Przewróciłem oczami.
-Nie będę owijać w bawełnę. Bardzo nie chcę tego robić, ale czy łaskawie powiesz mi gdzie jest sekretariat?-Pytam oschle.
Dzieciak prychnął.
-Jasne, pójdziesz prosto i na lewo.-Odparł sarkastycznym tonem.
Ponownie wywróciłem oczami.
-Przezabawne, pytam poważnie.-Rzucam lodowatym tonem.
-Widać, że ta szkoła ma samych najmilszych uczniów.-To kolejny sarkazm.
-Słuchaj, dowiem się gdzie ten sekretariat czy nie?- Czułem jak krew się we mnie gotuje.
Chłopak rzucił we mnie mapą szkoły. Na mapie czerwonym mazakiem zaznaczony był sekretariat. Ani mi się śni dziękować temu dzieciakowi, więc odchodzę w stronę sekretariatu.
Dyrektorka przedstawiła mi jeszcze raz wszystkie zasady. Przyznaje, nie słuchałem siostry kiedy ona mi je czytała. Załatwiła za nas wszystko. Szczerze mówiąc, mało obchodziło mnie co mówiła dyrka, ale słuchałem żeby nie być chociaż dla niej niemiłym. Moje myśli powędrowały do dzieciaka. Wyglądał jak kolejny bogaty dupek.
Wieczorem siostra przyniosła mi coś do jedzenia trzymając ze sobą książkę. Potem wyszła. Po posiłku odpłynąłem w dziki sen.
Rano udałem się na zajęcia- III B. Wszystkich zamorduje wzrokiem. Byłem pierwszy w klasie więc zająłem miejsce z tyłu. Pewnie i tak nikt tutaj nie siedział.
-Jeśli zabieranie siedzeń jest karalne, to dzwonie na policje- Słyszę znajomy, sarkastyczny głos.
Podnoszę głowę i nawiązuje kontakt z osobnikiem stojącym nade mną. To nie kto inny niż dzieciak.

(Near? XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt