sobota, 17 czerwca 2017

Od Lucasa CD Reiny

Kiedy dziewczyna podniosła swój wzrok na mnie, zapytałem czy mogę się dosiąść ze swoimi papierkami. Spojrzała na moje zaplecione ręce, w których trzymałem stertę zeszytów i wolnych kartek.
-Dobrze. -przygryzła odruchowo dolną wargę i przyciągnęła bliżej siebie kolana.
Widocznie nie lubiła się dzielić swoimi szkicami, a przyznam, że dobrze jej szło rysowanie. Mi przypadła jej kreska. Usiadłem obok wyciągając zza ucha długopis i zacząłem rozwiązywać testy z matematyki. Nie odrywając wzroku od zadania podałem rękę dziewczynie i powiedziałem:
-Jestem Lucas, a ty?
-Reina... -uścisnęła rękę.
Wyciągnąłem telefon drugą ręką i sprawdziłem, jeszcze raz jak nazywa się ta nowa uczennica, która ma dołączyć do naszej klasy. Nie mam pamięci do imion. Okazało się jednak, że to ona.
-Reina Soler...miło mi cię poznać. -uśmiechnąłem się patrząc w jej stronę. -Będziemy chodzić do tej samej klasy. Dobrze zaprzyjaźnić się z kimś nowym, bo sam tu dopiero jestem od tygodnia. -starałem się być pogodny i szczery, jak doradzała mi znajoma...nie jestem w tym najlepszy.
Widocznie jeszcze umiałem się delikatnie uśmiechać, bo nie wystraszyłem jej na samym początku.
-Świetnie. Mogę swoją rękę odzyskać z powrotem?
Spojrzałem na jej gładką rękę. Nie powiem, że o tym zapomniałem, głupek...
-Tak od razu? Od rana cię szukałem, ale jeśli chcesz rysować, to nie ma sprawy.
Puściłem jej rękę powoli i zabrałem się za kolejne kartki. Reina chyba podobnie jak ja nie wiedziała, co dalej. Ja przynajmniej nie posiadałem dodatkowego obciążenia w postaci, tak zwanego „stresu”. Nie była to sytuacja naturalna dla mnie i czułem się mocno nie swojo, ale nie widziałem powodów do panikowania. Wyciągnąwszy na wierzch kartkę do założeniu klubu lekko westchnąłem. Nie udało mi się jeszcze złapać Taigi na osobności.
-Zakładasz nowy klub? -wyciągnęła głowę ze swojego rysownika. -Mówiłeś, że jesteś tu od tygodnia...
-Czy to w porządku tak zaglądać? A co jeśli to prywatna korespondencja? -popatrzyłem na nią pytająco.
-To ty mój szkicownik zgwałciłeś wzrokiem! -oburzono przyciągnęła zeszyt do piersi.
-To tylko szkicownik...
-A co jeśli rysowałabym tam prywatne rzeczy?
-Przepraszam...tak zakładam. Będzie to klub strzelecki, jeśli się uda. Zainteresowana, zbieram ochotników. Nie trzeba umieć strzelać, wystarczą chęci zasmakowania czegoś nowego... -dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak to zabrzmiało, więc tylko się uśmiechnąłem.

Reina?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt