Widziałam obok siebie jakąś dziewczynę. Uśmiechnęłam się do
niej, kiedy przedstawiłam się. Szczerze? Wydawała się dość niemiła… Zaczęłam
bawić się palcami, gdy zapytała gdzie możemy się przejść. Na co ja to
proponowałam, skoro sama nie wiem co gdzie jest… Westchnęłam i szybko schowałam
szkicownik wraz z ołówkiem do torby i wyciągnęłam mój telefon. Odblokowałam
ekran, gdy ujrzałam to, że dostałam SMS-a. To od taty. Prosił o telefon.
Wstałam i lekko się ukłoniłam do dziewczyny.
-Wybacz, ale muszę niestety iść. Mam coś do załatwienia. Do
zobaczenia!
Powiedziałam i ruszyłam szybkim krokiem Alejką do Akademika.
Nie mogłam biec. Bałam się, że się wywalę. Może i umiem chodzić na obcasach,
ale z bieganiem nie będę ryzykować. Po chwili byłam już w Akademiku, a potem
jak najszybciej zadzwoniłam do taty, kiedy tylko weszłam do mojego pokoju.
---
Tata tylko na szczęście przypomniał mi o urodzinach ciotki
Ariany. A już się bałam, że się coś stało… Nie mógł mi tego napisać w
wiadomości. Trzeba było mnie martwić. Cały mój tatuś. Teraz już było dobrze.
Byłam po wszelkich zajęciach i na spokojnie szłam korytarzem. W jednej Sali ujrzałam
czyjś zeszyt. Weszłam i się rozejrzałam. Pusto. Czyli ktoś go zapomniał.
Wzięłam go do ręki. Nicolay Vincent z IIA. Jak ja go znajdę… Może po prostu popytam
kogoś o tego ucznia. Szłam bardzo szybko korytarzem, po drodze pytając
niektórych uczniów o właściciela zeszytu. Nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka.
Zamrugałam parę razy i spojrzałam w górę.
-Em… Jesteś może Nicolay Vincent? Szukam właściciela tego
zeszytu z historii…
Powiedziałam cicho i nieśmiało. Założyłam kosmyk włosów za
ucho i lekko się uśmiechnęłam. Widziałam przed sobą chłopaka, który wydawał się
trochę… dziwny i przerażający. Miał na głowie kaptur, a ja naprawdę nie
wiedziałam jak mogę się zachować. Patrzyłam moimi niebieskimi oczami na
ciemnowłosego z dalszą niepewnością…
<Nicolay?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz