- Co chcesz do picia?- zapytała dziewczyna, podchodząc do niewielkiej
lodówki w kącie jej pokoju. Niezłe wyposażenie jak na akademicki pokój,
Ches byłby zazdrosny.- Możesz śmiało coś wybrać. Mam coś zdrowego, jak i
nie zdrowego do picia. Od wyboru do koloru.
Zaśmiała się cichutko, przez co i na moją twarz wpełzł wesoły grymas.
- Masz może colę?
- Jasne!- chwilę pogrzebała między półkami, po czym podała mi puszkę.
Przez chwilę obracałem ją w palcach, czytając białe litery układające
się w nazwę produktu na czerwonym opakowaniu. Po jego ściankach spływały
kropelki zimnej wody, które wsiąkały w moje palce, rozgrzane od
trzymania ich w kieszeniach spodni dresowych. Odkąd tylko Ches nawijał
mi o coli, sam złapałem się na tym, że coraz częściej piłem ów napój.
Całe szczęście, że coś podobnego mnie nie złapało, gdy Mariś piła
ogromne ilości soku marchewkowego.
Pociągnąłem za kluczyk - lub, jak lubił to określać Ches, "dżings" - po
czym napiłem się. Zimna ciecz spłynęła po chwili przełykiem, a ja
wziąłem głęboki wdech. Jeny, nawet nie wiedziałem, że aż tak bardzo
chciało mi się pić.
Spojrzałem na Miyako - dziewczyna właśnie wyjęła z lodówki butelkę wody
cytrynowej. Przez chwilę piliśmy w ciszy. Ja jednak po chwili wyrzuciłem
puszkę do kosza obok i wyciągnąłem się powoli na krześle. Korzystając z
owego momentu, zacząłem niespiesznie rozglądać się po pokoju. W jakiś
sposób pasował mi do osobowości właścicielki - kolory ściany stonowane
(miały zresztą podobny odcień jak większość z tego akademika). Pomimo
małego bałaganu, dało się dostrzec, że zachowany tu był też względny
porządek, by można było się zorientować co jest gdzie - w jakiej grupie,
jak można by rzec. Moj uwagę przykuł komputer na biurku
Po chwili opróżniona została również do połowy butelka z wodą -
widocznie jednak Miyako chciała zostawić nieco na potem, gdyż położyła
ją na parapet.
- To jak?- pochyliłem się nieco do przodu, splatając dłonie, zaś łokcie
oparłem o kolana.- W informatykę jakoś za specjalnie nie celuję, ale
może jakoś uda mi się pomóc. Co musisz zrobić? Czy o coś innego chodzi?
Dziewczyna uśmiechnęła się, nieco nerwowo, pocierając dłonią kark.
- Wiesz, jak coś...
- Eh, daj spokój - przerwałem z uśmiechem.- Jestem upartym misiem i
skoro powiedziałem, to pomogę, choćby nie wiem co! No, spowiadaj się!
Jaką misję mamy do wykonania?
< Miyako? Przepraszam, że opko takie krótkie i dopiero odpisuję >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz