- Evans.. A jakie to zawody..? Szczerze mówiąc, to... - mówiąc to, majstrowała przy swoim czepku, a ja spokojnie czekałem aż kontynuuje, jednocześnie stwierdzając, że jest niezwykle urocza - Chciałabym wziąć w nich udział... czy coś...
- Na razie są międzyszkolne - odpowiedziałem, kiedy uśmiechnęła się do mnie - My bierzemy udział w drużynowych, więc mamy dostęp do wszystkich konkurencji, ale są też konkurencje dla pojedynczych uczestników bez drużyny poniżej dziewiętnastego roku życia. Załapiesz się na nie, prawda?
Martyna rozpromieniła się na moje słowa.
- Owszem. A... jak mogę się do nich przygotować..?
- My chodzimy na treningi i biegamy, żeby nabyć kondycji, ale raczej powinnaś poprosić trenera o pomoc w ustaleniu planu ćwiczeń. Nie znam się zbytnio na możliwościach fizycznych płci pięknej - mówiąc to, posłałem jej zadziorny uśmiech, który mimo nagrodzenia mnie widokiem czerwieni wypływającej na twarz dziewczyny, zszedł mi z twarzy kiedy coś zdzieliło mnie po głowie.
- Co do-
- Evans! Dwadzieścia basenów! - na brzegu basenu stał trener, który w uniesionej ręce trzymał pływającą kostkę.
Czyli to tym we mnie cisnął - zrozumiałem, kiedy znalazłem drugą dryfującą na wodzie.
Mój tor myśli przerwała druga kostka, która trafiła mnie w lewą brew.
- Nie każ mi się powtarzać!
Wywróciłem oczami i posławszy Martynie rozbawiony uśmiech, wróciłem na swój tor by odbębnić daną mi karę. Kiedy nurkowałem, usłyszałem rechot Leonarda.
Martyna? sorry, że dopiero teraz i że tak krótko >.>
- Na razie są międzyszkolne - odpowiedziałem, kiedy uśmiechnęła się do mnie - My bierzemy udział w drużynowych, więc mamy dostęp do wszystkich konkurencji, ale są też konkurencje dla pojedynczych uczestników bez drużyny poniżej dziewiętnastego roku życia. Załapiesz się na nie, prawda?
Martyna rozpromieniła się na moje słowa.
- Owszem. A... jak mogę się do nich przygotować..?
- My chodzimy na treningi i biegamy, żeby nabyć kondycji, ale raczej powinnaś poprosić trenera o pomoc w ustaleniu planu ćwiczeń. Nie znam się zbytnio na możliwościach fizycznych płci pięknej - mówiąc to, posłałem jej zadziorny uśmiech, który mimo nagrodzenia mnie widokiem czerwieni wypływającej na twarz dziewczyny, zszedł mi z twarzy kiedy coś zdzieliło mnie po głowie.
- Co do-
- Evans! Dwadzieścia basenów! - na brzegu basenu stał trener, który w uniesionej ręce trzymał pływającą kostkę.
Czyli to tym we mnie cisnął - zrozumiałem, kiedy znalazłem drugą dryfującą na wodzie.
Mój tor myśli przerwała druga kostka, która trafiła mnie w lewą brew.
- Nie każ mi się powtarzać!
Wywróciłem oczami i posławszy Martynie rozbawiony uśmiech, wróciłem na swój tor by odbębnić daną mi karę. Kiedy nurkowałem, usłyszałem rechot Leonarda.
Martyna? sorry, że dopiero teraz i że tak krótko >.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz