Wzruszyłam ramionami, nadal obrażona.
- I tak to boli.- zakończyłam dyskusję. Nie chciałam już gadać na ten
temat. Wystarczy mi to, że niektórzy ludzie uważają biseksualizm za
puszczalstwo. Nienawidzę takich ludzi. Czasami mam ochotę się na nich
rzucić i zacząć wytykać ile sławnych ludzi było innej orientacji. Nie
koniecznie bi. Po prostu innej. Przecież orientacja jest nie ważna...
Ważne jest to co ma się w głowie. Przez resztę wycieczki nie odzywałam
się do póki nie wsiedliśmy do diabelskiego młynu. W sumie to nie były
słowa, a westchnienie. Było dosyć ciężkie i można było je wziąć za
znudzenie, ale nim nie było. Po prostu czułam się źle po tej rozmowie i
wydawało mi się, że nasza znajomość może na tym ucierpieć, jeżeli w
ogóle nie ucierpiała w trakcie tej dyskusji. Usiadłam na swoim miejscu, a
Lu obok mnie. Odsunęłam się nieco, żeby zrobić mu więcej miejsca. Po za
tym gdybyśmy zostali tak przylepieni ramionami do siebie wyglądało by
to jakbyśmy byli na randce. A na takowej nie jesteśmy. Z tego co wiem.
Kiedy Młyn diabelski ruszył, unosząc nas do góry, mimo wszystko dostałam
przypływu adrenaliny. W sumie nie wiem kto by takowej nie dostał. W
końcu jest wysoko i nie wiadomo co się stanie na samym szczycie.
- Co tak cicho siedzisz?- zagaił do mnie chłopak. Najwidoczniej zauważył
w pewnym sensie zapięcie w atmosferze. Ja za to, w odpowiedzi, jedynie
wzruszyłam ramionami. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Co będzie na
miejscu, a co nie Po raz pierwszy w mojej towarzyskiej karierze mam do
czynienia z takową sytuacją. Lucas jedynie westchnął cicho i zamyślił
się. Może myślał jak mnie zgadać? Sama nie wiem, bo trochę odpłynęłam.
Nie, nie zemdlałam, czy coś podobnego. To było coś jak amok... Coś
głębszego od zamyślenia się. Teraz myślałam tylko o sobie i o tym jak
wysoko jestem nad ziemią. W końcu jestem dość niska, a teraz, na
reszcie, mam okazję popatrzeć na kogoś z góry. Po chwili zobaczyłam jak
przed moimi oczami przelatuje czyjaś ręka. Raz i następny. Pokręciłam
głową, aby otrząsnąć się z mojego stanu. Spojrzałam na Lu. To była jego
dłoń.
- Nareszcie... To odpowiesz mi na pytanie?- najwidoczniej Ptaszek się
mnie o coś pytał, a ja go nie słyszałam... Trochę żenujące, bo odległość
między nami jest minimalna, ale chyba wiemy czemu go nie słyszałam.
- Hę? Jeszce raz.- dopytałam.
- Pytam czy ci się podoba widok.- wywrócił oczami, podirytowany.
- Taki sobie. W Japonii jest ładniej.- odpowiedziałam, opierając podbródek na dłoni, opartej o barierkę.
- czemu tak sądzisz?
- Bo tam nie jest tak szaro.
- Jak to? Przecież w Japonii są ogromne miasta...
- Mówię o wiśniach, baka.
- B... Co?
- Głupek po japońsku.
Lucas? Będziesz Baka Tori
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz