wtorek, 20 czerwca 2017

Od Neara CD Leo

Oparłem dłonie na kolanach łapiąc oddech. Biegłem przez cały akademik, aż tutaj, do Parku Green Heels za Setem, któremu nagle zachciało się uciekania. W końcu się zatrzymał tuż przy białej altance, a ja odzyskałem oddech po dobrych kilku sekundach.
-No i co to miało być? -Spytałem czworonoga z wyrzutem. W odpowiedzi dostałem radosne szczeknięcie i pokaz kręcenia się za własnym ogonem. Parsknąłem rozbawiony i pogłaskałem głuptasa, który w podziękowaniu wylizał mi całą rękę.
Rozejrzałem się po okolicy, szybko wycofując się do cienia, który dawała altanka. W końcu mój wzrok napotkał kogoś siedzącego pod drzewem, które rosło tuż przy altanie. Wychylony, przyglądnąłem się postaci, która parzyła w moją stronę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Rozpoznałem go w mgnieniu oka. Właściwie… Po tym jak wrócił z łazienki z obitymi pięściami chciałem się spytać, co się stało, co było całkiem nie w moim stylu, ale i tak nie dane mi było dojść do głosu.
Wskoczyłem na murkową barierkę altanki siadając tak, że miałem idealną perspektywę na Leo, który wydawał się być bardzo niezadowolony z mojej obecności. Przybrałem obojętny wyraz twarzy, ale miałem ochotę zamienić z nim kilka słów.
-Grasz na gitarze? -Spytałem spokojnie, zauważając, że Leo zaczął się pakować. Nie dostając żadnej odpowiedzi zadałem kolejne pytanie. – Co sobie zrobiłeś z knykciami?
Słysząc to, chłopak zesztywniał na moment, ale już po chwili wrócił do chowania rzeczy. W końcu wstał i poszedł w przeciwnym kierunku. Zeskoczyłem z murka i pobiegłem w jego stronę, łapiąc go za ramię. Błyskawicznie odwrócił się chwytając mocno moją rękę.
-Nie dotykaj mnie. – Prawie wysyczał te dwa słowa, a w jego oczach działa się istna burza emocji. Wydawało mi się, że jest to mieszanka, wściekłości, bezradności i… strachu?
Cofnąłem się niepewnie o krok, potem dwa, a robiąc kolejny potknąłem się o Seta, który najwyraźniej pobiegł za mną, przez co wylądowałem na czterech literach.
Leo korzystając z okazji, ruszył szybkim krokiem w nieznanym mi kierunku. Położyłem się na ziemi zrezygnowany i gdyby nie Set, który skomlał i lizał mnie po twarzy, to bym tak został na dłuższy czas.
~~~
Późnym popołudniem, kiedy nie miałem już nic do roboty, mój telefon postanowił wyrwać mnie z otępienia głośnymi dźwiękami piosenki ‘White Rabbit’. Niechętnie podniosłem smartfona, z którego doszedł mnie głos mojej wychowawczyni. Nie owijając w bawełnę, powiedziała, że nasza klasa jest podzielona na grupy, które mają wykonać jakiś temat na godzinie wychowawczej, a że ja i Leo nie jesteśmy w żadnej, to dobrze by było, gdybyśmy razem coś przygotowali. Niepewnie starałem się odciągnąć ją od tego pomysłu, ale była niezłomna i szybko rozłączyła się, mówiąc mi, że z miejsca powiadomi o tym Leo. Wyczerpany tą dyskusją, jak i całym dniem, rzuciłem się na łóżko, nie czekając długo na sen.
~~~
Obudziłem się dopiero, kiedy alarm telefonu rozbrzmiał irytującymi dźwiękami. Jasne stało się, że przegapiłem kolację, a mój żołądek dobitnie mi to uświadomił, wydając dziwne, burczące dźwięki. Zebrałem się szybko, robiąc wszystkie poranne czynności i poszedłem do jadalni. Tak jak myślałem, o tej porze nie zastałem tu nikogo, oprócz kucharek, które raz na jakiś czas dało się usłyszeć z drugiego końca jadalni. Wziąłem kanapkę z tacy, która była już przygotowana, na przybycie uczniów. Po paru kęsach byłem już najedzony, ale obiecałem sobie, że zjem ją całą. Trochę tego pożałowałem, gdy zauważyłem chłopaka, który nieśpiesznie wszedł do jadalni, rozglądając się za jedzeniem.
(Leo?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt