poniedziałek, 19 czerwca 2017

Od Neara CD Leo

Zirytowany patrzyłem z góry na siedzącego w ławce, którą sobie wcześniej upatrzyłem, chłopaka o blond włosach i błękitnych, hipnotyzujących oczach. Oczywiście był to nikt inny, jak człowiek, który wczoraj przeszkodził mi w rozpieszczaniu Seta i nie podziękował za moją, chociaż nie do końca życzliwą, pomoc.
Stałem w milczeniu, piorunując go wzrokiem, jednak nie doczekałem się reakcji z jego strony, poza wrogim spojrzeniem, więc parsknąłem zirytowany, ruszając do ławki przed nim. Nie dane nam było długo siedzieć na naszych miejscach, ponieważ, była to lekcja wychowawcza, a pani Caroline Sparks, młoda blondyna, wyglądająca na pozytywnie nastawioną do życia, poleciła naszej dwójce wyjść przed klasę i się przedstawić. Na pierwszy ogień poszedłem ja. Powiedziałem parę niemrawych słów i zająłem swoje miejsce, tęsknie patrząc za ostatnią ławką.
Następny był Leo, jak się przedstawił, który także na odczep się poprowadził prezentację swojej osoby. Wracając do ławki, przypadkowo, czy nie, szturchnął mnie ramieniem, przez co odwróciłem się do niego, posyłając mu kolejne rozwścieczone spojrzenie. Ten jedynie wzruszył ramionami i wbił wzrok w ławkę.
-Szlag by cię…-Prychnąłem cicho i skupiłem całą swoją uwagę na swoich dłoniach, które nagle wydały mi się niezmiernie ciekawe.
Nie dane jednak było mi zagłębić się w analizę linii papilarnych, bo ‘kolega’ z ławki za mną zaczął trącać rytmicznie moje krzesło i już miałem mu coś powiedzieć, gdy po obróceniu się, zauważyłem, że ten był w innym świecie, wpatrzony w świat za oknem. Obserwowałem go dłuższą chwilę w zamyśleniu i prawie podskoczyłem, gdy odwrócił twarz w moją stronę i wbił we mnie swoje chłodne spojrzenie. Speszyłem się, jednak nie dałem tego po sobie poznać, wracając do pozycji sprzed dwóch minut, aczkolwiek ręce nie były już tak fascynujące. Ciekawiej działo się w mojej głowie, gdzie karciłem się za takie lamerskie zachowanie. Nigdy więcej ściągania maski z twarzy w miejscach publicznych, nigdy!
Po wszystkich lekcjach zebrałem się jak najszybciej, praktycznie biegiem opuszczając klasę, czego nie zwracając najmniejszej uwagi na chłopaka, przez którego straciłem gardę. Moim celem była stołówka, która znajdowała piętro wyżej. Schody minąłem skacząc po dwa schodki, o mało nie klnąc na ślimaczących się uczniów. Po przedarciu się przez tłumy stałem w drzwiach stołówki, rozglądając się dookoła. W końcu podszedłem do bufetu, nabierając sobie trochę ryżu z warzywami oraz szklankę soku. Z pełną tacą udałem się do kąta jadalni, gdzie usiadłem przy prawie pustym stole. Pech chciał, że ‘prawie’ robiło tu ogromną różnicę, bo przy stole siedział dokładnie ten, którego zdecydowałem się unikać.
Bez słowa wstałem i już miałem pójść do innego stolika, gdy zatrzymał mnie głos.
-Jesteś na tyle dziecinny, żeby teraz stąd odejść, bo ktoś kto tu siedzi zakosił Ci ławkę? Wiedziałem, że jesteś rozpieszczonym szczylem, ale nie sądziłem, że aż tak. – Słysząc te słowa, przeszedł mnie niewidoczny dreszcz. Wściekły odwróciłem się w jego stronę i już miałem mu coś wygarnąć, ale widząc jego wyraz twarzy, wiedziałem, że na starcie byłem stracony, po raz pierwszy w swoim siedemnastoletnim życiu.

Leo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt