środa, 28 czerwca 2017

OD Nathaniela CD Nikiyame

Leżałem na łóżku dość długo, nawet nie wiem kiedy zasnąłem, ponieważ rozmyślałem o tym, co powiedziała dziewczyna oraz co się dzieje u mnie w rodzinie. Moim przemyśleniom towarzyszył spokojny odgłos oddychania dziewczyny. Źle się czułem z tym, że uparła się o tą podłogę, ale nie chciałem się wykłócać o taką głupotę, jednak przestałem się tym przejmować z momentem, gdy Morfeusz zabrał mnie w swe objęcia.
Obudziłem się o czwartej rano, o mało nie zapominając o tym, że tuż przy moim łóżku leży dziewczyna. Ostrożnie ją ominąłem schodząc, aby otworzyć okno. Po nocy ledwo było czym oddychać, bo byłem na tyle leniwy, że wczoraj nie przewietrzyłem pokoju. Niechętnie odszedłem od okna, z którego miałem widok na wschód słońca, w celu ogarnięcia się, czyli porannej toalety i ubrania na siebie czegoś, co nie jest starą czerwoną koszulką i czarnymi bokserkami. Moim strojem okazała się być rutynowa biała koszula i czarne spodnie. Po zapięciu czarnego paska, wróciłem do pokoju, gdzie dziewczyna jeszcze słodko spała. Nie chciałem jej budzić, więc ufając, że nic nie zbroi, wziąłem ze sobą nowego szczeniaka, zostawiając ją wraz z wciąż śpiącą Kirą.
Idąc z psiakiem, który plątał mi się pod nogami dotarłem do stajni, którą podświadomie obrałem za cel spaceru. Na miejscu nakarmiłem Mysti, Hauru oraz młodziaka, na którym zdarzało mi się jeździć. Moją uwagę przykuł jednak srokaty ogier, podobny do Hauru, jednak o zdecydowanie bardziej zdziczałym spojrzeniu. Gdy dokładniej się mu przyglądnąłem, rozpoznałem w nim Saurona, ogiera mojego brata, a zarazem brata mojej Mysti.
-Ohh… Czyli już tu jesteś braciszku. -Powiedziałem pod nosem, ale w życiu bym się nie spodziewał odpowiedzi, która o dziwo nadeszła.
-Ano jestem, kochany starszy bracie. – Rozbrzmiał sarkastyczny ton, tuż za moimi plecami.
Odwróciłem się, napotykając przed sobą blondyna o szkarłatnych oczach. Z tej chwili na moją twarz wyszedł szczęśliwy uśmiech. Może nie byłem zadowolony z tego, że brat tak szybko za mną podążył, ale to wciąż mój brat. Wziąłem go w objęcia, jak kilkuletnie dziecko, w odpowiedzi dostając kopniaka w udo oraz zmierzwienie mojego ubrania. Po kilku sekundach odstawiłem Neara.
-Cześć złośniku. Co tam u ciebie?-Powiedziałem z twarzą rozświetloną uśmiechem, a i nawet mój rozmówca wydawał się być bardziej wesoły niż zwykle przy innych.
~~~~
Po dwudziestu minutach ruszyliśmy z bratem w kierunku akademika, otoczeni przez dwa psiaki, które chyba odnalazły wspólny język, natomiast Near był bardzo zdziwiony moim nowym towarzyszem. W domu rodzice przyzwolili nam na dwa zwierzaki, jednym z nich był koń oraz jedno wybrane zwierzę dla każdego z nas. Jednak tutaj, w Akademii Green Heels to nie obowiązywało, więc nie było problemu z przygarnięciem kolejnego. Nagle przypomniało mi się, że powinienem zawitać z nim do weterynarza, niestety było zbyt wcześnie, więc będę musiał pamiętać o tym później.
~~~
Okazało się, że Near ma pokój tuż obok mojego, więc nie będzie problemu ze spotkaniem się lub znajdywaniem zajęcia na nudę. Co jak co, ale nasza dwójka nigdy się nie nudziła. Tak rozmyślając, wszedłem do pokoju, żegnając się z bratem. Stanąłem jak wryty, zastanawiając się chwilę dlaczego widzę jakiś kokon na środku pokoju, ale po chwili przypomniałem sobie o Niki, która musiała być w tej zwitce materiału. Widząc na zegarku godzinę 6:02, położyłem się na łóżku, razem z całym zwierzyńcem i po założeniu słuchawek, pogrążyłem się w delikatnym śnie.
Skrzypienie podłogi sprawiło, że gwałtownie się zerwałem, rozglądając po pokoju, dzięki czemu dostrzegłem dziewczynę skradającą się do drzwi.
-Hey Niki!-Słysząc mnie, dziewczyna prawie podskoczyła. – Przepraszam, że cię przestraszyłem. Chciałem Ci powiedzieć, że twój koń jest już nakarmiony, a no i… Masz plany na dzisiaj?
-Em… Dzięki. A planów w sumie nie mam… A co?- Głos dziewczyny znowu był cichy i niepewny, ale nie bała się już tak ze mną rozmawiać.
-Wiesz, rano wyszedłem z tym psiakiem, zdając sobie sprawę, że muszę go wziąć do weterynarza. Nie chciałabyś wyjść ze mną na miasto, tak przy okazji?- Na mojej twarzy pojawił się wesoły uśmiech.
-Czemu nie? – Lekki uśmiech rozświetlił twarz Niki. – To ja pójdę się ogarnąć. Spotkajmy się o południu na dziedzińcu.
-Będę czekać. -Powiedziałem za dziewczyną, która opuszczała mój pokój.
Niki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt