Z mojego skupienia wyrwał mnie czyjś głos. Był to głos
jakiegoś chłopaka. Spojrzałam na niego i lekko przekrzywiłam głowę. Hm…
Kojarzyłam go skądś. To był chyba… Mój kolega z klasy? Nie miałam pewności.
Wszystko było dla mnie teraz dziwne i pogmatwane w każdym najmniejszym calu.
Poza tym… Nawet nie miałam pewności, czy to do mnie… Może obok mnie ktoś
siedział i nie byłam tego świadoma?
- Hej, Mogę się przysiąść?
Zagadał i klepnął mnie delikatnie w ramię. Lekko skonsternowana
spojrzałam na niego i przytaknęłam mu. Cicho westchnęłam, gdy byłam zmuszona
pokazać mu mój rysunek. Nie mogłam powiedzieć, że się wstydziłam. Głupie to,
ale nie chciałam wyjść na sztywną. Spojrzałam mu w oczy, gdy powiedział coś o
tle. Lubię słuchać czyichś uwag, bo wiem, że ocena innych pomoże mi i będę
umiała spojrzeć na obraz z drugiej strony. Tej, której nie widzę.
-Mam zamiar je zrobić, gdy wrócę do pokoju. Na razie, nie
mam odpowiednich narzędzi zbrodni.
Powiedziałam żartobliwie. Kiedy zapytał mnie o pierwszy
dzień w Akademii, wzruszyłam ramionami. Czułam się jak w mojej poprzedniej
szkole. Sama. Rzadko kiedy odzywałam się do innych, a tym bardziej, inni do
mnie. Zawsze miałam określenie rozpuszczonej i nikt nie chciał się ze mną
zadawać. Głupie podejrzenia innych zwiodły, a to z kolei wybiło na nich piętno
i nikt nie chciał się już do mnie odzywać. Nikt nie znał prawdziwej mnie.
-W sumie… Tak samo jak zawsze, czyli… Dziwnie i trochę
niepewnie. Nie poznałam przez cały dzień nikogo, a przydałoby mi się
oprowadzenie po szkole.
Rzekłam z uroczym uśmiechem, mając nadzieję, że chłopak
zgodzi się mnie oprowadzić. Chciałabym wiedzieć co gdzie jest i nie szlajać się
tylko w miejscach niedaleko Akademika. Zamknęłam szkicownik i schowałam go do
torby razem z ołówkiem. Lubiłam zwiedzać, a szczególnie te miejsca, w których
spędzę dość długo czas. Spojrzałam znowu w oczy chłopakowi i założyłam kosmyk
blond włosów za ucho.
-A właśnie… Jestem Sayuri Sonia Novoselic. Miło mi ciebie
poznać Michael.
Dodałam jeszcze, gdy przypomniałam sobie, że mu się nie
przedstawiłam. Tak nie wypada. Posłałam mu kolejny uśmiech i poprawiłam moje
długie włosy. Cicho westchnęłam i spojrzałam na korony drzew, przez które
przedostawały się promienie słońca. Na moją twarz wstąpiło lekkie zamyślenie. O
czym myślałam? Nie powiem. To moja słodka tajemnica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz