Usiadłem wygodnie i zacząłem opowiadać.
-Urodziny szóstego lutego. Ulubiony kolor, niebieski. Uwielbiam jazdę
konną i broń palną. Dużo czasu spędziłem na polowaniach z tatą, łącząc
oba moje zainteresowania. Bardziej przedmiotowe przedmioty, które lubię,
to biologia i matematyka. Jak byś miała problemy z tymi przedmiotami,
to zawsze możesz mnie poprosić o wyjaśnienie. –dziewczyna wielokrotnie
chciała coś powiedzieć, ale za każdym razem zaczynałem nowe zdanie. Miwa
lubi dużo rozmawiać, ale chyba ma problem ze słuchaniem. –Nie lubię za
to chodzić na imprezy. Wolę prowadzić spokojniejszy tryb życia. Dym
papierosowy powoduje u mnie nadmierną agresję. –chyba trochę przesadzam z
tym opowiadaniem o sobie. –Hetero. Nie posiadam za dużej tolerancji do
Bi. Uważam, że jest to pewna usterka DNA. Nie tak nas natura stworzyła.
Prawda? –to nie retoryczne pytanie. Proszę oddaję ci głos.
Miwa zaczęła się śmiać. Powiedziałem coś głupiego?
-Zabawny jesteś. Nie powiedziałeś jeszcze o sobie, że jesteś szczery i wylewny.
Wylewny, ja? Pierwsze słyszę. Sama chciała się czegoś dowiedzieć, to powiedziałem jej najważniejsze informacje o sobie.
-Gdzieś ty się urodził Lu.
-Już powiedziałem, że w Norwegii.
Dziewczyna prawie z krzesła nie spadła. Zaczęliśmy zwracać na siebie
coraz więcej uwagi, co nie było mi na rękę siadając samemu z boku. Dee
pomocy, nie rozumiem dziewczyn…
-Już cie lubię. –Miwa zerknęła na zegarek. –Ojejuniu, to już ta godzina?
Przepraszam muszę lecieć. Zobaczymy się juto. –wstała i pobiegła.
O tacy też zapomniała. Kiedy zbierałem nasz posiłek i wszystko wsadziłem
na jedną tacę, kątem oka zobaczyłem jak stolik obok zerka na mnie i coś
plotkuje. Super… Już mam wyrobione zdanie na swój temat. Odniosłem tacę
nie zwracając uwagi na innych i w trybie natychmiastowym opuściłem
stołówkę, udając się spać.
W nocy odwiedziła mnie Dee wciskając się między sceny snu. Wyglądała
ślicznie w szarej sukience i splecionych w dwa warkoczyki włosach.
-Dee, ja nie umiem gadać z innymi. Udało mi się też wyrobić sobie zdanie
na swój temat, którego nawet nie znam. –usiadłem zażenowany.
-O czym ty mówisz? –zapytała zdziwiona.
-O dzisiejszej rozmowie z Miwą w stołówce.
-Głuptas. Tyle wiesz, a nic nie wiesz. Zawsze się tak negatywnie nastawiasz? –złapała mnie za ramiona.
-Negatywnie?
-Oczywiście, że tak. Ta dziewczyna, z którą gadałeś, sama ci
powiedziała, że cie lubi, a uwierz mi, ciężki z ciebie przypadek jeśli
chodzi o rozmowy towarzyskie. A jeśli chodzi, o to „wyrobione zdanie”,
to pomyśl. Widząc co się stało, o czym mogli inni mówić?
-Nie wiem. Oświeć mnie.
-Że jesteś miłym i zabawnym facetem… Ehhh -westchnęła. –Wpadaj szybciej,
bo jak zwykle za mało czasu mamy dla siebie. Tu inaczej przemijają
godziny. –wstała i odwróciła się plecami do mnie. –Powinieneś już
wstawać, jeśli nie chcesz się spóźnić. Zapomniałeś budzika nastawić na
sobotę.
-Ale ja nie umiem tak na życzenie się obudzić.
-Lu…
-Tak?
-W takim razie wybieraj. Baseball, czy buziak?
-Baseball? –nie wiedziałem o co jej chodzi.
-No trudno. –zawiedziona odwróciła się trzymając kij.
-Nie, nie, nie!!! Czekaj!
Przywaliła mi prosto w głowę. Leżąc obok łóżka, sprawdziłem, czy mam
głowę w jednym kawałku… Całe szczęście, że to sen, a Dee nie istnieje w
tym świecie. Miałbym przerąbane z taką dziewczyną. Spojrzałem na
zegarek. Dziewczyna miała rację. Budzika nie nastawiłem, bo bym wstał
wcześniej, jak 12:20!!!
Miwa, już biegnę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz