- Ale ja nie chcę się zgubić.- zrobiłam wielkie oczy, które zaczęły się
szklić. Nie lubię się gubić. Zwłaszcza w mieście. Dużym mieście. Lucas
wywróciło oczyma i westchnął.
- Tak tylko się mówi... Nie zgubimy się. Chyba...- ostatnie słowo
wypowiedział tak abym go nie usłyszała, ale usłyszałam. Pokiwałam głową.
- O której się umówimy?- usiadłam na krześle po japońsku. Czytaj z obydwoma nogami pod zadkiem.
- Może być coś około trzynastej?- zapytał. Zastanawiałam się przez parę
krótkich sekund. W tym czasie rozmyślałam nad bardzo ważną sprawą;
jeżeli wstanę o mniej-więcej godzinie szóstej i zacznę grać na
komputerze do rozpoczęcia śniadania to ile mi to zajmie razem z ubraniem
się i innymi codziennymi pierdołami? No co? Matematyka to nie jest moja
mocna strona.
- Chyba się wyrobię.- odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
- Będziesz brała jeszcze dokładkę?
- Nie, bo zgrubnę.- odpowiedziałam nadymając policzki.
- Jak ty to robisz?- zapytał mnie, przechylając głowę na prawy bok.
- Co co robię?- odpowiedziałam pytaniem, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.
- No, że nie tyjesz, a tyle jesz...- sprecyzował. Maił minę jakbym miała
się tym obrazić. Nic bardziej mylnego. W Japonii dużo razy zwracano mi
uwagę z tego powodu, a jak dobrze wiemy chudziutkie dziewczęta są tam
bardzo pożądanym widokiem.
- A no bo wiesz... Mam nieoficjalne ADHD, dużo się ruszam no i mam
szybką przemianę materii... Jest jeszcze na to więcej symptomów, ale nie
wiem czy chcesz słychać o takich głupotach. W każdym razie te trzy
rzeczy najbardziej wpływają na moją sylwetkę.
- A... Rozumiem.- pokiwał głową na utwierdzenie tego faktu.
- A teraz ty mi coś o sobie powiedz, bo ja już nie wiem o czym mam ci
opowiedzieć.- huehue. Kolejne kłamstwo z mojej strony. Nakręciłam aż
tak, że mogłabym mu opowiedzieć moją całą historię chodzenia do
przedszkola, podstawówki i gimnazjum... A nawet kilka rzeczy z mojego
życia, gdy byłam jeszcze płodem w łonie mej matki. Jeny, w tym momencie
naprawdę bym mogła gadać przez cały dzień, ale wydawało mi się, że takie
ciągłe gderanie o sobie będzie co najmniej nie grzeczne bo w końcu
rozmawiam z nowo poznaną osobą, która nic mi o sobie właściwie nie
opowiedziała. Tak w sumie... Jeżeli w ogóle gada się tylko osobie jest
trochę chamskie. No ale nic. W tej chwili patrzyłam się w chłopaka jak w
obrazek. czekałam na coś interesującego.
- Ale co byś chciała o mnie wiedzieć?- odpowiedział zmieszany. Nie
dziwię się, gdybym miała gadać sama ze sobą też bym nie wiedziała od
czego mam zacząć, więc uznałam, że sprecyzuję.
- No wiesz... takie podstawowe rzeczy możesz mi opowiedzieć. Na przykład
kiedy masz urodziny...- i w tym momencie nie mogłam się powstrzymać i
przerwałam sama sobie.- W ogóle ja się urodziłam w prymaprylis. nie źle
co nie? Jak mój tata powiedział swoim znajomym z pracy, że urodziła mu
się córka, nikt nie chciał mu wierzyć. W sumie ja też bym nie wierzyła.
Czasami też zastanawiam się, czy gdy lekarze zadzwonili do mojego taty
powiedzieć mu, że mama rodzi to czy on w to uwierzył, a ty jak myślisz?
No wieź coś o sobie opowiedz... Proszę!- złożyłam dłonie jak do modlitwy
z uroczym uśmiechem.
Lucas?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz