poniedziałek, 12 czerwca 2017

Od Charlotte CD Christophera

Czy ja naprawdę jestem aż tak straszna? Oczywiście, że wkurzyłam się za tą akcję z obiadem, a bezczelna pomponiara tylko podniosła mi ciśnienie. Myślałam, że krew mnie zaleje na miejscu. No ale wracając do tematu, ile można denerwować się o jakąś pierdołę typu rozlana zupa? Nienormalnym by trzeba być.
- Jakoś się zrehabilitujesz za wpadkę na stołówce – skoro już się napatoczył, to może mnie oprowadzić po tym nowym więzieniu, nazywanym potocznie szkołą. W końcu jestem nowa, a obiekt jest ogromny, tak więc znając moje szczęście, zgubiłabym się na najbliższym zakręcie.
- T-tak, może i masz rację – taki duży z niego chłopczyk, a taki nieśmiały? Czas go rozruszać, bo nigdy nie znajdzie sobie wybranki serca. Co najwyżej będzie do niej po cichu wzdychać.
- No właśnie – uśmiechnęłam się i wcisnęłam mu do dłoni swój plecak. Nie będę go nosiła, skoro mam koło siebie bezrobotnego pachołka, któremu nie robi różnicy czy nosi parę kilogramów więcej. Pewnie nawet tego nie odczuł. – W drogę więc. Oprowadzisz mnie trochę po szkole – tak jak mówiłam, szkoła ogromna, a ja z wielkim darem do wpadania w kłopoty. Wiele interesujących rzeczy mogłoby się wydarzyć, których mimo wszystko wolałabym uniknąć. Ponagliłam chłopaka i skocznym krokiem ruszyłam za nim.
- Stołówkę i kilka klas, zakładam, że już widziałaś i pamiętasz, gdzie są – no owszem, jakoś musiałam się dotoczyć na lekcje. A później na ten nieszczęsny obiad… - We wschodnim skrzydle są sale od różnych przedmiotów, pielęgniarka i takie pomieszczenia jak gabinet dyrektorki i pokój nauczycielski czy samorządu – jak na razie nie pokazał mi nic interesującego. Co prawda, podejrzewam, że w gabinecie dyrcia będę częstym gościem, więc w sumie warto wiedzieć, gdzie jest. Zamyśliłam się i całkowicie przestałam słuchać Chrisa. Wiem, że chciałam, żeby mnie oprowadził, ale to wszystko było okropne nudne. Nawet święty by nie wytrzymał takiego słuchania o takich bzdurach. Z myśli wyrwało mnie jedno zdanie, a właściwie słowo.
- … zabronione – nie wiem, jak wiele z tego jego wykładu ominęłam, ale wszystko wskazywało na to, że najlepsze jednak przede mną.
- Czekaj, czekaj, czekaj. Co mówiłeś? – wolałam się upewnić, żeby nie okazało się, że to wszystko było po prostu bardzo pięknym, aczkolwiek tylko wymysłem mojej pokręconej wyobraźni. Chłopak westchnął cierpiąco, ale powtórzył swoją wypowiedź. Oczy natychmiast mi zabłysnęły. Zakazane miejsca, coś pięknego. Już wiem, co będziemy robić podczas najbliższych zajęć. I choćby miałaby to być właściwie pierwsza, a zarazem ostatnia rzecz w tej szkole, zamierzam zwiedzić i zbadać zabronione rejony centymetr po centymetrze. I nikt mnie nie powstrzyma.
- Christopher, Chris, Misiek... mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia – zaczęłam przymilnie, nawet wzięłam od niego swoją własność i sprawnym ruchem założyłam na ramię. Skoro mamy poruszać się sprawnie i bez przeszkód, to muszę go nieco odciążyć. W plecaku i tak nie było zbyt wiele, ale zawsze wygodniej niesie się do na plecach niż w ręce. Mój towarzysz spojrzał na mnie niezrozumiale. Czyżby nie przywykł do zdrobnień? Trudno.
- A więc sprawa wygląda tak. Ty zaprowadzisz mnie w kilka fajnych i wyjątkowo interesujących miejsc, a ja powiedzmy, że przymknę oko, na ten niemiły incydent na stołówce. Co ty na to?

Chris? Znaj łaskę Pani, wybacza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt