-Wiesz, basen i hala sportowa z natury mają pobudzać ludzi- wytknęła mi
pół-żartem, a jej głos przybrał wreszcie nieco weselszy ton.- Chyba nie
chcesz iść za mną.
Przekrzywiłem nieco głowę, przypatrując się dziewczynie. Na dobrą
sprawę, jutro nie planowałem niczego szczególnego, a lubiłem poznawać
nowe osoby. Postawiłem tacę z jedzeniem naprzeciwko krzesła dziewczyny i
usiadłem, nawijając na widelec nieco makaronu.Kawałek mięsa, trącony
sztućcem, spadł z "górki" i potoczył się na brzeg talerza.
- Dlaczego nie chcę?- zapytałem, po czym wziąłem kęs do ust, prędko
przeżuwając kolejne porcje - po zastrzykach adrenaliny zawsze byłem
strasznie głodny.- Jeśli by ci to nie przeszkadzało, to chętnie się
wybiorę. Po ilu jutro kończysz?
Nanami spojrzała na mnie z konsternacją, a ja dopiero po chwili
uświadomiłem sobie swój błąd. No tak, dopiero co tu przyjechała. Ja też
przez pierwsze tygodnie latałem po całej szkole z planem, mapą i numerem
każdej sali, w których odbywały się zajęcia, a i tak często musiałem
pytać o drogę. Wyciągnąłem z kieszeni zwitek papieru i długopisem
nabazgrałem swój numer telefonu, pod spodem dopisując swoje imię i
nazwisko, po czym przysunąłem go pod rękę dziewczyny opartą o blat.
- Jak będziesz miała chwilę i chęci na moje wnerwiające towarzystwo, daj
znać- wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu, po czym wziąłem duży
haust ciepłej herbaty, którą wcześniej obficie posłodziłem.
Nanami w odpowiedzi pokiwała głową i wsunęła kartkę do kieszeni spodni.
- Dzięki- mruknęła, zgarniając niesforny kosmyk włosów za ucho.
Rozgardiasz panujący w stołówce - głośne śmiechy, rozmowy i brzdęk
odkładanych sztućców niemal zagłuszyły jej kolejne zdanie.- Pewnie dam
znać jakoś godzinę po obiedzie.
- Będę miał telefon przy sobie- obiecałem.- Jesteś może członkiem SKS?
- Nie- pokręciła głową, przegryzając leciuteńko wargę.- Klubu Miłośników Sztuki. A jak z tobą?
- O, no to może spotkamy się na zajęciach, też tam chodzę. Ja na SKS
zaglądam tylko z czasu, jak mnie najdzie na kosza, zazwyczaj jakoś we
wtorki.
- Hm, jeszcze tam nie byłam- przyznała z cichym westchnięciem, trącając
co jakiś czas widelcem makaron, jakby sprawdzała, czy żyje.
- O, to koniecznie musisz się wybrać! Teraz pewnie jesteś zmęczona, ale
jeśli będziesz chciała, to możemy choćby jutro tam zajść, poznasz
wszystkich. Z IIC jesteś, tak?
Potwierdziła skinieniem głowy, patrząc nieobecnym wzrokiem gdzieś przed siebie.
- Hm, chyba nie ma nikogo z twoje klasy, ale się zobaczy. Co ogółem głównie lubisz malować?
- Pejzaże- odparła niemal natychmiast.
- Mogłem się w sumie spodziewać- dziewczyna spojrzała na mnie pytającym,
pełnym zaskoczenia wzrokiem.- W jakiś sposób, sztuka i sposób, w jaki
maluje, odzwierciedla człowieka. Ja na przykład kocham impresjonizm.
- Nie wiem, czy bym zgadła.
Zamachnąłem się widelcem w stronę dziewczyny niczym szabelką.
- I tu ma waszmość rację. W sumie wzięło mi się to stąd, że malarstwa
uczyłem się od dziadzia, a on kocha ten styl. Jest niesamowity, stąd
wzięło mi się zamiłowanie do tego stylu.
Zerknąłem ponownie na powoli pustoszejącą stołówkę. Niemal wszyscy
uczniowie zdążyli już odnieść swoje porcje i wrócić do siebie, zaraz
pewnie będą zamykać.
- Ajaj, zagadaliśmy się, trzeba powoli uciekać. Dokończymy to jutro, co?
< Nanami? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz