wtorek, 6 czerwca 2017

Od Czeslava CD Michaela, Isil

Ufff w końcu koniec lekcji! Można iść w spokoju kupić wymarzony zimny napój. Nie czekając ani chwili dłużej zarzuciłem plecak na ramię i już sekundę później zbiegałem schodami na dół. Zadowolony skierowałem się w stronę szkolnego sklepiku. Nagle na ramieniu poczułem czyjąś dużą i ciężką dłoń. Odwróciłem się i nad sobą ujrzałem Vice-dyrektora Christophera Elev.
- Dzień dobry panie Profesorze - uśmiechnąłem się
- Mogę Ci prosić na słówko? - powiedział z zimną twarzą
- Emm pewnie - zastanawiałem się, co może ode mnie chcieć Vice dyrek. Nie czekając dłużej ruszyliśmy w stronę gabinetu dyrektora. Pan Elev otworzył drzwi i ruchem ręki zaprosił mnie do środka. Wszedłem w progu poprawiając plecak. W gabinecie po za Panią Potts, była jeszcze moja wychowawczyni Pani Sparks. Ich miny były bardzo nie tęgi. Stanąłem przy stoliku i czekałem na rozwinięcie akcji.
- Czeslav - powiedziała dyrektorka - Doszły nas słuchy, że sprowadziłeś na teren naszej szkoły narkotyki.
- Narkotyki? - spytałem zdziwiony i jednocześnie przerażony
- Tak - kontynuowała - informację tę mamy z zaufanego źródła. Wszyscy jesteśmy w szoku, Pani Spark nie może sobie tego wyobrazić.
- To prawda - przerwała Caroline - Czeslav nie jest typem ucznia, którego bym posądziła o posiadanie, czy handel narkotykami.
- Droga Caroline - odezwał się vice dyrek - Nie zapominaj, że uczniom nigdy nie można bezgranicznie ufać.
- Elev spokojnie - odezwała się dyrektorka - Czeslav, czy możesz wyciągnąć wszystkie rzeczy ze swojego plecaka?
- Oczywiście - powiedziałem i szybko zacząłem rozpakowywać plecak. Serce podskoczyło mi do gardła i trwało tam jak wielka twarda gula. W dość krókim czasie cała zawartość mojego plecaka znalazła się na stoliku. Nauczyciele podeszli i uważnie przejrzeli moje rzeczy. Nagle Elev złapał za butelkę i spojrzał pod światło.
- Czeslav na co Ci tyle butelek coli? - zapytał wskazując na pozostałe pięć
- Lubię pić colę - odpowiedziałem zgodnie z prawdą
- To fakt - odezwała się Caroline - Zawsze, gdy go widzę to w dłoni ma colę.
- Dobrze wiesz o czym zostaliśmy poinformowani - przerwała dyrektorka - Gdzie ja położyłam te testy...
Kobieta podeszła do biurka i zaczęła czegoś szukać. Po chwili wróciła z małym pudełeczkiem w dłoni.
- Czeslav to są testy na obecność narkotyków - powiedziała patrząc na mnie - Zaraz sprawdzimy, czy to co usłyszeliśmy to prawda, czy fałsz.
Elev odkręcił butelkę i nalał trochę coli do szklanki. Dyrektorka zanurzyła w niej patyczek i po chwili włożyła do tego dziwnego testu. Wszyscy staliśmy w niezręcznej ciszy pełnej napięcia, oczekując wyników. Że narkotyki? W życiu... Gdyby to była prawda to od razu mnie wyrzucą i cofną mi stypendium... będę musiał wrócić do ciotki Aleny... Nie przecież to nie prawda! Dyrektorka sięgnęła dłonią po patyczek i wyciągnęła go. Był jadowicie zielony.
- Co to znaczy? - zapytała Caroline
- Zaraz się dowiemy - Pan Elev sprawdzał, coś na ulotce - Pozytywny.
Wszystkie oczy momentalnie utkwiły we mnie. Skuliłem się w sobie i nie byłem w stanie nic powiedzieć... ale skąd?
- Pierwszy raz w całej historii akademii, zdarzyła się taka rzecz - powiedziała dyrektorka prostując się - Czeslav wiesz co to oznacz? Będziemy musieli wydalić Cię ze skutkiem natychmiastowym.
- Ale... - nie byłem w stanie nic więcej z siebie wykrztusić.
- Zostańcie tutaj i czekajcie do mojego powrotu - powiedziała i wyszła razem z Caroline
Usiadłem na krześle i załamałem się. Czyżby miała się właśnie skończyć moja wielka przygoda? W głowie kołotało mi tysiąc myśli na sekundę. A najważniejszą z nich było to skąd narkotyki?! Czas dla mnie się zatrzymał. Nie wiem, czy siedziałem tam dziesięć minut, czy godzinę. Ale gdy wróciła dyrektorka, byłem masakrycznie zmęczony psychicznie.
- Teraz będziesz musiał poczekać, aż przyjadą po Ciebie opiekunowie programu.
Spuściłem głowę i się nie odzywałem. Byłem, ale nie byłem...
* jakiś czas później*
Nagle do drzwi zapukał, ktoś bardzo zniecierpliwiony, bo drzwi wypadły prawie z zawiasów.
- Proszę.
- Pani Dyrektor - do gabinetu wpadła Taiga - To jakieś nieporozumienie. Mogę poręczyć za Czeslava, że on nigdy by czegoś takiego nie zrobił.
- Panno Taigo, fakty są jakie są i jednoznacznie wskazują winę Pana Nesladka.
- Tak, ale to niemożliwe! - powiedziała zdenerwowana
- Narkotyki były w coli Pana Nesladka. Sam nie wie skąd tam się wzięły, a zasady jakie są wszyscy wiedzą. Za posiadanie jakichkolwiek używek grozi naatychmiastowe wydalenie.
- Czeslav no powiedz, że coś! - Taiga zwróciła się do mnie
- Ale co mam powiedzieć? - spojrzałem na nią smutnym wzrokiem - To jest ta cola, którą wtedy kupiłaś mi w mieście. W życiu nie zbeszcześciłbym orginalnej receptury!
* flash*
Michael leżał na łóżku, na jego krawędzi siedziała Isil i próbowała go pocieszyć. Chłopak odwrócił się twarzą do sufitu i powiedział
- Czesiek i narkotyki? W życiu!
- Też nie mogę w to uwierzyć - powiedziała dziewczyna - Jestem w szoku
- Słuchaj - Michael podniósł się na łokciach - A może ktoś mu je dosypał i podkablował? Tylko, czy Czesiek miał jakiś wrogów?
- Raczej nie... chociaż niektórych mógł denerwować
- Ale to nie jest powód, aby robić coś takiego - Michael ponownie padł na łóżko.
- Nic nie zrobimy... jego już nie ma...
*flash
- Dziękuję - powiedziałem do Taigi potajemnie ocierając łzę - Gdyby nie ty, to to...
- Nic nie mów - powiedziała - Musiałam to zrobić, sumienie nie dałoby mi spokoju...
- Ale ja w życiu bym na to nie wpadł, gdyby nie ty!
- Słuchaj to wszystko przez te twoje zafascynowanie tą colą - uśmiechnęła się - Gdy wróciłam do domu trochę poczytałam o tej orginalnej recepturze i tam wyczytałam, że nazwę swoją wzięła od cocainy, bo zawierała jej śladowe ilości... wystarczająco tyle, aby test je wykrył.
- Heh - uśmiechnąłem się - Nadal nie mogę w to uwierzyć.
- W co?
- W to, że jeszcze kilka godzin temu było wszystko normalnie, potem zostałem wyrzucony ze szkoły, a teraz znowu mnie przywrócono.
Skręciliśmy na schody do męskiej części internatu.
- Nadal mam serce w gardle - powiedziałem
- Nie dziwię Ci się wcale - powiedziała
- Huh - otworzyłem drzwi do mojego pokoju - Chodź zapraszam, muszę Ci się jakoś odwdzięczyć za wszystko.
- Słuchaj mówiłam Ci, że poszłabym a ty byś odsapnął trochę, jesteś cały blady i trzęsiesz się.
- Nieee jest w porządku - otworzyłem puszkę coli i wydała cichy przyjemny syk.
Usiadłem na łózku i zacząłem pić. Ręka tak mi się trzęsła, że prawie puszka wyleciała mi z dłoni. Szybko przechyliłem ją do dna i wyrzuciłem. Nagle rozległo się pukanie. Taiga podeszła i otworzyła drzwi. Kątem oka zobaczyłem Miśka i Isil.
- CZESIEK!!!!! - wrzasnął Michael i skoczył na mnie zgniatając mi żebra i sprawiając, że straciłem dech - Coś ty tam odwalił!!! Wywali Cię?!
- Na szczęście z powrotem jest już uczniem - powiedziała Taiga
- Nawet nie wiecie jak dobrze znowu jest was widzieć...

<Michael, Isil, Taiga?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt