- Finnku, Finnku! Pomóż, proszę, nic nie widzę - wołała starsza pani.
- Już idę - beznamiętnie odparł "Finnek".
Młodzieniec powoli zbierał się na umówione spotkanie z dyrektorką
szkoły, do której ma zacząć uczęszczać. Czekał jedynie na ojca, który
musiał odebrać od niego staruszkę. Właściwie, kim jest ta kobieta? Z
punktu widzenia Finna, była kimś zupełnie obcym, ale to ona
zaproponowała mu, żeby zmienił szkołę. Mu? Niezupełnie. Szepnęła parę
dobrych słówek o Green Heels Georgowi, a ten jak zaczarowany zażyczył
sobie, żeby jego syn tam uczęszczał. Oczywiście mógł się z tym nie
zgodzić, ale odmowa równałaby się z nieposłuszeństwem, a do
doprowadziłoby, że Finnick zostałby w nieznanym do końca kraju bez
żadnych środków i kontaktów, a trudno byłoby mu zacząć samodzielne życie
od już teraz. Spojrzał na zegarek, zbliżała się godzina spotkania.
Nerwowo odgarnął grzywkę do tyłu, puszczając przy tym swoją towarzyszkę.
Punktualność była domeną niebieskookiego, ale niekoniecznie jego ojca,
który wręcz uwielbiał się spóźniać. Chłopak odrobinę się zdenerwował, co
nie umknęło uwadze kobiety. Pogłaskała go po ramieniu i z uśmiechem
powiedziała:
- Znajdź mi moje okulary, a puszczę cię wolno. Pojedziesz tam taksówką.
Wręczyła mu swoją torbę, po czym usiadła na jaskrawozielonej ławce.
Chłopak szybko znalazł potrzebną rzecz i wręczył ją wraz z mini
przechowalnią. Skłonił głowę w jej stronę, po czym odwrócił się, łapiąc
nadjeżdżający pojazd. Taksówkarz uśmiechnął się ciepło w jego stronę i
zapytał, gdzie go zawieźć. Zdziwił się, kiedy usłyszał nazwę tak
prestiżowej szkoły. Raczej spodziewałby się po jej uczniach krezusów
wożących się drogimi samochodami.
- To tutaj.
Taksówkarz zatrzymał się przed bramą wjazdową, odebrał zapłatę i
poczekał, aż nastolatek usunie się, żeby mógł pojechać do innego
klienta. Finn westchnął, przy czym został zauważony przez jedną ze
sprzątaczek. Niepewnie mu się przyjrzała. Podszedł do niej, pytając,
gdzie może znaleźć gabinet dyrektorki. Od razu jej oblicze
rozpromieniało. Widok nowego ucznia sprawił jej radość i z wielkim
zapałem starała się, jak najdokładniej wytłumaczyć, którędy ma iść po
wejściu przez główne wejście. Tu bez większego problemu dowiedział się
co i jak. Szkoła jednozmianowa, zajęcia od rana do popołudnia, zanim
zacznie się ściemniać czas wolny oraz spotkania klubów. Wychowawczynią
klasy, do której zacznie uczęszczać, jest sama dyrektorka, która uczy
również fizyki. Miło.
Finnick wracał ze stołówki, skąd zabrał kanapkę. Wyglądała przepysznie!
Jednakże nie nacieszył się jej smakiem. Zaraz po jej rozpakowaniu,
została spisana na straty. Zszedłszy, że schodków przy wyjściu, został
zaatakowany przez chłopaka. Zapakowany posiłek poleciał mu z rąk i
upadał jakby w zwolnionym tempie. Dziewiętnastolatek patrzył na to
rozczarowany i smutny.
- Patrz, jak chodzisz!- huknął od razu, otrzepując swoje ubrania. Nawet nie uraczył spojrzeć na poszkodowanego!
- Ja mam uważać, jak chodzę? - mruknął. - To ty próbujesz stratować
ludzi, więc ty powinieneś patrzeć, jak chodzisz. Wisisz mi trzy funty...
Tajemniczy towarzysz uśmiechnął się chytrze, przy czym próbował jakoś
dopiec Finnowi, równocześnie wcinając mu się w zdanie. "Chyba śnisz!"
powiedział, wykonując przy tym dzikie gesty, które niebyły zbyt miłe.
Odwrócił się na pięcie i już miał stawiać krok, by oddalić się z tego
miejsca. Niebieskooki złapał go za kołnierz i pociągnął do siebie, nie
pozwalając mu odejść.
- Nie przerywaj mi. Jeśli nie chcesz mi oddać pieniędzy, zabierz mnie na obiad.
- Obiad? O nie, nie, nie! Niczego nie będę ci oddawać ani nie będę sponsorować twoich posiłków!
- Irytujący - powiedział bardziej do siebie niż do niego. - Nawet tego
nie wiesz, ale mi to oddasz. Prędzej czy później. Będziesz chciał lub
nie, ale oddasz. Oddasz i nawet przeprosisz.
- Ha! - Podszedł do niego bliżej. - A jeśli nie, to co? Co mi zrobisz? -
Wyciągnął w jego stronę rękę. Chwycił za jego krawacik i pociągnął w
dół, doprowadzając, że ich oczy spotkały się na jednym poziomie. - Sądzisz, że się boję? - zapytał z drwiącym tonem w głosie. - NIKOGO SIĘ
NIE BOJĘ! - krzyknął, puszczając Finna.
- Skoro tak, załatwimy to inaczej.
Finnick wyprostował się jeszcze bardziej i podciągnął rękawy koszuli do
góry. Rozluźnił nieco ozdobę na swej szyi i cofnął się odrobinę.
Ayato? Finn jest gotów walczyć za swoją ukochaną!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz