piątek, 2 czerwca 2017

Od Kichi CD Anji

Lato tutaj było trochę zimniejsze niż w moim rodzinnym Petersburgu, jednak o wiele cieplejsze były tutejsze zimy, byłam już przyzwyczajona do -20 stopni w południe, ale nie do tak mokrego i nieprzyjemnego klimatu. przez to moje włosy do tej pory proste, kręciły się na całej długości. Mogłam rozczesywać, prostować ale to na nic i tak za chwilę się zakręcą. Zrezygnowana odłożyłam szczotkę do włosów. Spojrzałam na siebie w lustrze, w sumie nie jest tak źle... Wstałam z krzesła, wzięłam worek z łyżwami i wyszłam z akademika. Okropne zimne i wilgotne powietrze uderzyło w moją twarz. Przeszedł mnie dreszcz, zawinęłam się mocniej swetrem i poszłam w stronę krytego lodowiska. Osobiście lubiłam łyżwy, ale nie jeździłam na nich specjalnie często, tylko wtedy kiedy musiałam nad wszystkim pomyśleć. Potrafię zrobić parę skoków i piruetów, jednak nie kocham łyżwiarstwa tak bardzo jak śpiewu. Zawsze wolałam muzykę bardziej niż łyżwy które porzuciłam ze względu na ojca, zawsze mnie do nich zmuszał, a kiedy postawiłam się i powiedziałam, że nie mam zamiaru zawodowo jeździć....Wtedy zaczęło się moje piekło, nagle jakbym nie istniała dla niego i mojego brata który w przeciwieństwie do mnie chciał być łyżwiarzem. Chciałam wyjechać do Korei, do matki, ale jest jeden problem, ona mnie nie chce. Nie wiem co było między nią ,a ojcem, ale wiem ,że poszło o to że Viktorowi podoba się wujek Yuri Katsuki. Tak mój ojciec okazał się być gejem, po prostu wspaniale. W desperacji znalazłam szkołę jak najdalej, dostałam się i wyjechałam. I tak o to jestem w jakiejś szkole, na jakimś profilu na jakimś zadupiu. Przynajmniej spotykam ciekawych ludzi....Morze nawet znajdę przyjaciół? Nie nie oszukujmy się, ja nigdy ich nie znajdę.
Po chwili byłam już przed lodowiskiem i zakładałam łyżwy, związałam jeszcze włosy w wysoką kitkę i weszłam na lód. Nie było tu dużo osób, jakiś ojciec z synem, blondynka o rosyjskiej urodzie, którą skądś kojarzyłam i dwoje małych dzieci. Włożyłam słuchawki do uszu i powoli ruszyłam. Zaczęłam jeździć przy bandzie, a słysząc znajomą muzykę z mojego starego układu, zaczęłam nawet nie wiem kiedy tańczyć. Wykonałam najazd, wybiłam się rotacja była odpowiednia, a lądowanie perfekcyjne poczwórny flip, jakie to nudne.... Odwróciłam się i w tym momencie miałam bardzo bliskie spotkanie z ową blondynką. Oby dwie upadłyśmy na lód. Słuchawki wypadły mi z uszu. Spojrzałam na nią lekko zaskoczona. szybko się podniosłam i podałam jej rękę by pomóc jej wstać.
-Przepraszam....Nic ci nie jest?...-Spytałam patrząc na nią i nagle mnie olśniło. -..Anja? -Dodałam z lekkim, łagodnym uśmiechem. Trzeba chociaż utrzymywać pozory miłej, chodź przewiduje, że zaraz mnie zbluzga i wyśmieje, w końcu z jakiegoś powodu mnie nie lubi. Domyślam się, że to przez ojca....Muszę zmienić nazwisko. No ale co zrobisz jak nic nie zrobisz?

Anja? Nie bij XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt