Wpatrywałam się jak blondyn zamyka za sobą drzwi, a kiedy do moich uszu
dotarło charakterystyczne kliknięcie, uśmiechnęłam się pod nosem i
prychnęłam cicho w rozbawieniu i zażenowaniu. Muszę zebrać informacje na
jego temat, o tak słodki blondasku nasza gra dopiero się zaczyna....
Nie mogłam spać, usiadłam przy biurku i włączyłam mój laptop zaczynając
przeszukiwać dostępne mi źródła, szukając czegoś na temat tajemniczego
blondyna.... Wiedziałam już, że nazywa się "Toshiro Gurji" urodzony
23.05 -Byk, lat 20, chodzi do klubu chemicznego w naszej akademii. Ma
własne studio tatuażu i lubi orzechy, a po profilach na portalach
społecznościowych wywnioskowałam, że zadaje się z małym gronem osób -
Nieufny. Nie siedziałam nad tym za długo, ale z internetu więcej się nie
dowiem. Zamknęłam pokrywę laptopu i przeciągnęłam się, po czym
pokierowałam wzrok na mojego kota.
-Kuro~ Idziemy spać.....-Uśmiechnęłam się delikatnie do futrzaka,
którego wzięłam na ręce i położyłam się do łóżka już trochę zmęczona....
Wstałam wczesnym rankiem mimo iż była sobota. Przeciągnęłam zdrętwiałe
mięśnie i ziewnęłam przeciągliwe, zasłaniając usta. Wzięłam ręcznik oraz
kosmetyczkę, skierowałam się do łazienki gdzie nawet o tej porze lustra
i zlewy okupowały plastiki. Szybko przecisnęłam się do pryszniców i
zamknęłam się w jednej z kabin. Uff, udało mi się przeżyć i przetrzymać
jakoś w tych strasznych oparach bomby gazowej zwanej perfumami. Zdjęłam z
siebie koszulkę nocną, którą zawiesiłam na haczyku, podobnie jak
ręcznik. Puściłam wodę z prysznica i zaczęłam kąpiel. Kiedy się
ogarnęłam wyszłam z łazienki owinięta w sam ręcznik i z mokrymi włosami
opadającymi na ramiona poczęłam wracać do pokoju. Na twarzy miałam
jeszcze lekki rumieniec od gorącej wody, a nie wytarte krople wody
błyszczały na mojej skórze w porannym słońcu. Po moim mokrym ciele
przebiegł zimny dreszcz, w łazience było o wiele cieplej niż na
korytarzu.
Mówiłam już kiedyś, że mam wielkie szczęście? Bo właśnie owinięta w
skąpy ręcznik zakrywający ledwo moje cztery litery podobnie jak i biust,
do tego mokra na nogach i ramionach, zaczerwieniona na policzkach od
sauny w łazience musiałam wpaść na sprawce przyozdobienia mojej dłoni.
Chłopak widocznie szedł do łazienki, a ja w stronę pokoju, więc szliśmy
prosto na siebie. Udałam, że nic eis nie stało i to, że jestem w samym
ręczniku nie jest dziwne.
-Privet* Toshi~ -Przywitałam się w moim ojczystym języku, uśmiechając
się delikatnie. Ciekawe jak zareaguje w końcu nigdy mi się nie
przedstawił....
*Privet - z Rosyjskiego "cześć" w pisowni fonetycznej.
Toshi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz