poniedziałek, 5 czerwca 2017

Od Nikiyame CD Nathaniela

Gdy tylko zobaczyłam Nathaniela skradającego się do mnie w wodzie, wstałam i zaczęłam przed nim uciekać. To jednak nie pomogło, ociekający wodą chłopak pobiegł za mną, po chwili przewracając nas oboje. Zaraz potem spojrzał mi w oczy i przerzucił mnie sobie przez ramię, zmierzając w stronę jeziora. Wiedząc, co zamierza zrobić, zaczęłam się szarpać i uderzać go w plecy.
-Zostaw! Woda jest zimna!-krzyknęłam, starając się uwolnić.
-No jest – odparł rozbawiony Nath – masz też na sobie ubrania, które będą mokre, ale to jest tego warte.
Świetnie~pomyślałam. Pozostało mi już tylko trzymać się chłopaka, żeby nie wylądować całkiem w wodzie. Brązowooki wziął rozpęd i wskoczył do jeziora. Woda była… chłodna. Zbyt chłodna. Po chwili stałam, tym razem na własnych nogach, cała przemoczona. Skrzyżowałam ręce na piersiach i przeszyłam wzrokiem chłopaka.
-Zadowolony?
-Bardzo. – gdy usłyszałam odpowiedź, pokręciłam głową i zaczęłam z całej siły chlapać na Natha.
-Bez takiej agresji. – zanurkował pod wodę, tym samym unikając kolejnych fal wody.
***
Po godzinie wygłupów w wodzie, która przestała być już tak zimna, jak na początku, wyszliśmy z jeziora. Nathaniel zdjął koszulkę i powiesił ją na gałęzi, a sam usiadł na skałce. Dosiadłam się do niego i wycisnęłam trochę wody z włosów, a później z koszulki. Spojrzałam na pasącego się obok Mystify Hauru.
-Cholera, nie wzięłam słuchawek. - mruknęłam do siebie cicho. Akurat teraz by się przydały.
-Właściwie to skąd pochodzisz? – spytał Nath, patrząc na mnie.
-Z Kanady. A ty? – odparłam, czując się już pewniej.
-Finlandia się kłania. Tam właśnie zacząłem jeździć, no i kupiłem Mystify. A jak z Hauru, skąd go masz? – zgiął kolana i oparł na nich głowę, wpatrując się w widok pięknego jeziora.
-Hmm… jakiś rok temu kupiłam go od osoby z mojej stajni. – do mojego głosu wkradła się nutka niepewności.
Słońce schowało się za chmury, a ja zadrżałam lekko. Byłam cała mokra, a wiatr nie polepszał sytuacji. Wstałam więc z kamienia i podeszłam do Hauru, przytulając się do niego. O wiele cieplej. Ogrzana odsunęłam się od konia i wróciłam do siedzącego na kamieniu Natha.
-Grasz na czymś? – zapytał blondyn, spoglądając na mnie przelotnie.
-Nie. – odpowiedziałam trochę za cicho, ale chyba i tak usłyszał. – Chociaż… - zawahałam się – zawsze chciałam nauczyć się grać na skrzypcach.
-Ooo, ja na nich gram. – uśmiechnął się lekko. – A teraz może jedźmy dalej, bo chyba zaraz zamarzniesz. – zaśmiał się cicho, a ja musiałam przyznać mu rację.
Wstaliśmy z kamienia i ogarnęliśmy konie, Nath założył koszulkę, która do końca jeszcze nie wyschła, ale i tak na pewno było lepiej, niż na początku. Wsiadłam na Hauru, który zastrzygł uszami.
-Prowadzisz? – zwróciłam się do Nathaniela, który kiwnął głową.
Wyjechał przede mnie i stępowaliśmy przez kilka minut. Podziwiałam piękno lasu, który przemierzaliśmy. Widząc, że Nath przyspiesza, zakłusowałam. W pewnym momencie sceneria zmieniła się, wyjechaliśmy na dużą, kwiecistą łąkę. Spojrzałam na chłopaka, na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.
-Co powiesz na mały galop? – zmrużył lekko oczy i przestał anglezować, przechodząc do pełnego siadu.
-Cóż… czemu nie? – odparłam niezbyt głośno i zagalopowałam.

Nath? :3 sorry, że tak późno, ten komp to straszny złom ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt