Dzisiaj miałam dużo rzeczy do zrobienia, bo przypadł na mnie dyżur w klasie. Anthony'ego nie widziałam już z kilka dobrych dni, przez co czułam się trochę osamotniona w dodatku nikt nie miał mi jak pomóc przy francuskim. Obecnie była przerwa, a ja szłam do dyrektorki, aby zamieć jej jakieś papiery. Poprosił mnie nauczyciel, snuję zaniosła, bo on niby nie miał czasu. Szłam koło wejścia i wyjścia w jednym, jakby to powiedzieć ze szkoły. Śpieszyłam się trochę, a że szczęście nie sprzyjała mi ostatnio, wpadłam na kogoś, a cała sterta papierów rozlewiska się. Dobrze, że nie wziął wiatr, bo drzwi były otwarte i jakby kartki rozleciały się jeszcze bardziej... sama nie chciałabym wiedzieć, co bym zrobiła.
- Czy nic ci nie jest? - spytałam się chłopaka, który trzymał się za głowę. Podeszłam do niego bliżej, aby dokładnie się mu przyjrzeć. Oczywiście nie wstałam tylko poszłam na czworaka do niego. Zrobiłam może z dwa kroki, nie dalej. Z plecaka chłopaka usłyszałam jakiś głos, jakby był to robot czy coś podobnego.
- Czy nic się nie stało twojemu robotowi? - dopytałam się na wszelki wypadek. Miałam tylko nadzieję, że nic się im obojgu nie stało. Wreszcie to była moja wina, a nie chciałam, aby ktoś odniósł jakieś obrażenia i pomyślał, że w tej szkole (zwłaszcza ja) jesteśmy takimi fajtłapami.
<Kaido?>
- Czy nic ci nie jest? - spytałam się chłopaka, który trzymał się za głowę. Podeszłam do niego bliżej, aby dokładnie się mu przyjrzeć. Oczywiście nie wstałam tylko poszłam na czworaka do niego. Zrobiłam może z dwa kroki, nie dalej. Z plecaka chłopaka usłyszałam jakiś głos, jakby był to robot czy coś podobnego.
- Czy nic się nie stało twojemu robotowi? - dopytałam się na wszelki wypadek. Miałam tylko nadzieję, że nic się im obojgu nie stało. Wreszcie to była moja wina, a nie chciałam, aby ktoś odniósł jakieś obrażenia i pomyślał, że w tej szkole (zwłaszcza ja) jesteśmy takimi fajtłapami.
<Kaido?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz