Przekrzywiłam głowę. Milczałam. Zaniepokojony Czeslav odsunął się trochę
i wyciągnął ręce w geście samoobrony. Spojrzałam ponownie na puszkę. Po
chwili otworzyłam ją i upiłam łyk coli. Towarzystwo zamilkło
zaskoczone. Zrezygnowana pokręciłam głową.
- Nie lubię kwiatów. - stwierdziłam. Zapadła cisza. Ta dziewczyna, która
przez ostatnie kilka minut próbowała przekonać mnie do Czeslava gdzieś
zniknęła i za tą sprawą cudem uniknęła moich kopniaków. Zresztą i tak
nie miałabym na to siły. Cały wczorajszy wieczór ćwiczyłam karate. Nagle
mój brzuch zaburczał. Zmierzałam właśnie na lunch i szczerze mówiąc
byłam głodna. Wyminęłam chłopaków i skierowałam się do jadalni, rzucając
krótkie "pa". Zajęłam moje klasyczne miejsce i zaczęłam jeść. Już po
chwili brzuch uspokoił się, a mnie wróciła jasność umysłu. W tym
momencie ktoś do mnie dosiadł. Nie trzeba było być geniuszem żeby
wiedzieć kto to jest. Przede mną widniała jasna strzecha gęstych,
krótkich włosów i nieco wymuszony uśmiech. Pokręciłam zrezygnowana
głową i wróciłam do posiłku. Po chwili chłopak odezwał się:
- Anja? - znudzona oparłam głowę na dłoni i powiedziałam:
- Spadaj.
Chłopak opuścił wzrok. Westchnęłam. Co za tępak!
- Słuchaj, Czeslav. Widzę cię trzeci raz w życiu i prawie w ogóle cię
nie znam! Czego ty się spodziewałeś? Że będziemy się obściskiwać po
kątach?! - wstałam i spojrzałam mu głęboko w oczy. - Jedynym powodem,
dla którego wciąż rozmawiamy jest to! - uniosłam lewą dłoń, na której
widniała "obrączka" - Gdyby nie to, już dawno bym cię skopała! Więc
ponowię pytanie - czego ty się spodziewałeś?
<Czesiek? Sorka, za jakość coś dzisiaj nie w sosie jestem>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz