Jęknęłam i otworzyłam oczy. Spróbowałam unieść się na łokciu, ale doszedł do mnie głos matematyka.
-Leż dziewczyno. Nie ruszaj się na razie. - wypełniłam polecenie. Nie
rozumiałam,co się dzieje, ale w sumie mało mnie to obchodziło. W tym
momencie przejmowało mnie tylko jedno: mocne, nieustające pulsowanie w
mojej głowie. Jeśli za poprzednim razem ból był mocny, to teraz ktoś mi
przywalił rozgrzanym żelazkiem. Po chwili dobiegła do nas pielęgniarka.
Usiadła przy mnie i zaczęła mnie badać i wypytywać. Kiedy usłyszała, że
strasznie mnie boli głowa, zmarszczyła brwi. Sprawdziła mi temperaturę i
cmoknęła.
- No cóż, moja droga. Na lekcję dzisiaj nie ma szans. Pójdź do pokoju
się położyć, a ja zaraz przyjdę ze środkiem przeciwbólowym. Chłopcy,
pomożecie jej? - odwróciła się do dwóch znajomo wyglądających chłopaków.
Pomimo tego, że moja głowa bolała niemiłosiernie rozpoznałam ich.
Michael i Czeslav. Misiek wyglądał na przejętego, natomiast Czesiek...
Cóż... Chyba TROCHĘ się martwił. Zresztą i tak nie miałam siły żeby
padać na kolana i przepraszać, co bym pewnie zrobiła w moim obecnym
stanie. Wstałam ciężko i ruszyłam powoli do pokoju. Chłopcy sunęli obok
mnie, jak dwa duchy, nie odzywając się ani razu. Kiedy doszliśmy do
pokoju, zapadła cisza. W końcu przerwałam ją, mówiąc:
- Dziękuję za pomoc. - chłopcy coś tam mruknęli. Potarłam czoło,
próbując przypomnieć sobie, co się w ogóle stało. Pamiętam, że biegłam
na korytarz, co chwilę na kogoś wpadając... Ach! No właśnie! Przecież
jedną z tych osób był Czesiek! Odwróciłam się do Czeslava i
powiedziałam:
- Przepraszam za staranowanie. No wiesz, wcześniej.
- Nic się nie stało. - usłyszałam odpowiedź chłopaka. Misiek natomiast,
zaczął grzebać w plecaku, a po chwili wyciągnął zeszyt. Podał mi go i
wytłumaczył:
- Twój. Upuściłaś go. - przyjęłam przedmiot i spojrzałam na okładkę.
Fizyka. Kiwmęłam głową w ramach podziękowania i otworzyłam drzwi.
Weszłam do pokoju. Usłyszałam ich kroki. Westchnęłam i skuliłam się w
kłębek. Teraz gdy nikogo przy mnie nie było poczułam się dziwnie
osamotniona. A ból, narastał i narastał,aż w końcu moje policzki zrobiły
się mokre. Płakałam. Kolejny raz w ciągu dwóch dni. Nagle ktoś zapukał
do drzwi. Otarłam łzy i otworzyłam je. Stała tam pielęgniarka z
tabletkami i kubkiem wody. Uśmiechała się.
- Powiedziałam już dyrektorce o całym zdarzeniu i przyniosłam tabletki.
-powiedziała. Wyciągnęłam drżącą rękę i przyjęłam leki. Wzięłam je i
popiłam wodą.
- Dziękuję.-odpowiedziałam cicho.
- Gdybyś czegoś potrzebowała to marsz do mojego gabinetu,dobrze? -
kiwnęłam głową i zmusiłam się do uśmiechu. Kiedy kobieta wyszła,
usiadłam przy biurku. Ból, choć powoli ustępował uczuciu bezradności.
Podkuliłam kolana i oparłam się na nich brodą.
Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Jeszcze dwa dni temu takie akcje
byłyby nie do pomyślenia, a teraz czuję się jakbym wiedziała, że takie
coś się stanie. Ale mimo wszystko... Co sprawiło, że Czeslav aż tak
zmienił moje życie?
<Czeesiek?Ps Nie znam się na medycynie, więc proszę mi wybaczyć wszelkie niezgodności>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz