Dlaczego ona nadal tutaj stoi?! W mojej głowie toczyła się walka między
dwoma głównymi myślami. Jedną z nich było stanie i patrzenie na to co
zrobi dziewczyna, drugą było modlenie się, aby ten przeklęty ręcznik nie
spadł. Sakra, że też nie zdążyłem narzucić na siebie nic po za nim!
Byłem tak zajęty wewnętrzną walką, że gdy Anja przemówiła, byłem w
jeszcze większym szoku.
-Przepraszam! Ja wiem, że źle zrobiłam. Wy chcieliście się zaprzyjaźnić,
a ja odsuwałam was od siebie i oskarżałam was jakby to była wasza wina -
dziewczyna zbliżyła się niebezpiecznie blisko mnie. Ścisnąłem ręcznik
jeszcze mocniej. I wtedy stało się. Dziewczyna rzuciła się na mnie!
Przed moimi oczami przeleciało całe moje życie. Przypomniały mi się
wszystkie chwile z dzieciństwa, każda akcja z podstawówki i gimbazy... i
ten przeklęty ręcznik! W tej chwili nie liczyło się nic po za nim.
Ścisnąłem go obiema rękoma, przez, co nie byłem w stanie osłonić się
przed atakiem dziewczyny. Czekałem na cios, jednak on nie nadszedł. Anja
zarzuciła mi ramiona na szyję i uwiesiła się płacząc. Z boku musiało
wyglądać to przekomicznie, w końcu byłem od niej niższy... w dodatku
mokry i praktycznie nagi. Nie zdołałem nic z siebie wycisnąć, jedynie
bardziej zacisnąłem pięści na materiale.
- Nikt mi wcześniej nie powiedział co robię źle. Dziękuję ci za to. To
ty mi właśnie uświadomiłeś, jak głupia byłam, pozwalając żeby ambicja
zabrała mi przyjaciół! Dziękuję
Dziewczyna puściła mnie i wybiegła... SAKRA CO TU SIĘ WŁAŚNIE
WYDARZYŁO?!?! To była Anja? To nie mogła być Anja! Ale jednak to była
Anja... W tym momencie zarobiłem takiego mindfucka, że nie byłem w
stanie się poruszyć. Złapałem tylko za telefon i wykręciłem numer do
Miśka. Po trzech sygnałach odezwał się.
- Witam witam, czym mogę służyć?
- Jesteś jeszcze w sklepie?
- Nooo stoję właśnie w stołówkowej kolejce - powiedział - Coś jeszcze wziąć?
- Kupuj wódkę - powiedziałem - Na trzeźwo tego nie przeżyję.
~next day~
- Wstawaj z wyra! - ten dźwięk wybuchł w mojej głowie jak bomba nad Hiroshimą
- Sakra, nie krzycz tak - mruknąłem odwracając się na drugi bok
W ustach miałem papier, a w głowie szumiało i pulsował ból. O nie...
najgorsze co mogło być... KAC. Jak wiadomo kac morderca nie ma serca i
trzeba jak najszybciej mu zaradzić.
- Czesiek ty w ogóle żyjesz? - usłyszałem zatroskany głos Miśka - Mówiłem Ci nie pij tyle... Wstawaj, zrobię Ci herbatę...
- Colę mi daj - mruknąłem
- Księżniczka się znalazła - powiedział - Ty masz ze mną za dobrze!
- Miśku, wiesz, że cię kocham...
- Yhym - mruknął i gdzieś poszedł
Odwróciłem się i próbowałem podnieść. Po kilku próbach udało mi się w
miarę prosto usiąść na krawędzi łóżka. Opatuliłem się kołdrą i
siedziałem, po prostu siedziałem. Nagle w mej głowie wybuchły dźwięki
jak z kałasznikowa. Stuk był tak straszny, że prawie rozsadziło mi
czaszkę.
- Ach stop please!
- Och przeszkadza Ci jak mieszam dla Ciebie herbatę? - zapytał Michael - To przykre. Pij.
- Dzięki złośliwcu - wziąłem kubek i upiłem porządny łyk.
- I jak ty zamierzasz pokazać się w szkole co? - zapytał siadając na łóżku obok mnie.
- Jakoś dam radę... co dzisiaj mamy za lekcje?
- Matma, wychowawcza, fizyka... i wf.
- Przeżyję to - mruknąłem dalej pijąc herbatę
- Nie chcę nic mówić, ale masz dwadzieścia minut na ogarnięcie.
- ŻE CO?! - zerwałem się na równe nogi - DWADZIEŚCIA?!
- Jop - chłopak rozciągnął się na łóżku - Idź się zbierz, a ja tutaj poczekam.
Nie czekając, ani chwili dłużej szybko zacząłem się ogarniać. Szybki
prysznic, ciuchy, włosy, zęby, plecak... Miałem już wylecieć z pokoju,
gdy powstrzymał mnie głos pewnego osobnika.
- A buty?
- Misiek ja bym bez Ciebie zginął - pokręciłem głową zakładając adidasy
Chwilę później razem pędziliśmy już przez szkolny korytarz.
Niespodziewanie wpadła na nas jakaś dziewczyna. W ostatnim ułamku
sekundy zdałem sobie sprawę, że to była Anja. Hmm milutko, teraz udaje,
że nas nie zauważa. Spostrzegłem, że na ziemi leży jakiś zeszyt.
Podniosłem go i odczytałem z okładki, że należy nie do kogo innego jak do
Panny Plisetsky. Świetnie. Rzuciłem go w stronę Miśka. Ten złapał i
spojrzał na mnie zdziwiony.
- Masz idź jej zanieść - powiedziałem - Ja mam już dosyć wszystkiego
Misiek skinął głową i bez słowa poszedł za nią. Nagle podeszła do mnie Taiga.
- Hej - uśmiechnęła się - Słyszałam o akcji z Anją
- Mmm - mruknąłem
- I słyszałam, też, że nie było Cię wczoraj na zajęciach
- Prawda - powiedziałem
- A dzisiaj oboje wyglądacie jak ledwo żywi - skrzywiła nos - Czy ty piłeś?
- Owszem - skinąłem głową
- Czy ty wiesz, co będzie jak Cię któryś z nauczycieli wyczuje? - powiedziała - Nie brakuje Ci przygód, po akcji z colą?
- Tai błagam cię - powiedziałem - Łeb mi pęka i jedyne o czym marzę to łóżko. Nawet nie mam siły, aby się uśmiechnąć.
Dziewczyna spojrzała na mnie z politowaniem i pogłaskała po głowie,
uśmiechnęła się i odeszła. Westchnąłem i ruszyłem za Miśkiem. Spotkałem
go stojącego na skrzyżowaniu korytarzy. Sprawdzał coś na komórce.
- Muszę zobaczyć, gdzie ma teraz lekcje - powiedział - Bo zniknęła mi gdzieś w tłumie.
Pokiwałem głową i czekałem stojąc obok. Wszechobecny gwar uczniów
sprawiał, że głowa pulsowała mi jeszcze bardziej. Chciałem już jak
najszybciej stąd wyjść. Misiek nagle ruszył, więc poszedłem w krok za
nim. Byliśmy już w połowie korytarza, gdy dojrzałem uczniów klasy IIC...
Wśród nich była też ona. W tym momencie rozbrzmiał dzwonek. Nagle Anja
osunęła się na ziemię. Nie czekając ani chwili dłużej, obaj z Misiek
podbiegliśmy do niej.
- Sakra chyba zemdlała - mruknąłem
- Zostań tutaj - powiedział Michael - A ja lecę po pielęgniarkę!
- Ej, ale oni nie mogą mnie zobaczyć w tym stanie! - krzyknąłem za nim i
to był błąd. Nagle obok mnie pojawił się nauczyciel od matematyki.
- W jakim stanie Panie Nesladek? - zapytał stając z tyłu
- W stanie szoku - powiedziałem szybko - Anja zemdlała i jestem w szoku.
Gdy nauczyciel zobaczył zemdlałą dziewczynę, szybko się nad nią pochylił
i sprawdził podstawowe funkcje życiowe. Nagle Anja otworzyła oczy i
próbowała usiąść.
- Leż dziewczyno - powiedział matematyk - nie ruszaj się na razie.
<Anja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz