Informacja od Collina
Na wstępie powiem, że nie mam teraz możliwości dopisywać regularnie.
Cudem udało mi się znaleźć chwilę na napisanie tego opowiadania, dlatego
też jest takie krótkie. Na szczęście od piątku wracam do regularnej
aktywności.
Przewróciłem oczyma, podając dziewczynie 'skradziony' przedmiot.
- A co z wiankiem? - zapytała, unosząc jedną brew.
- Do twarzy mi z nim, więc jeszcze chwilę go sobie zachowam - wyszczerzyłem się.
Nieznajoma westchnęła z głęboko, z rezygnacją siadając pod drzewem.
Oparła się plecami o twardą korę i bez dłuższego zwlekania postanowiła
użyć inhalatora. Po krótkim namyśle zająłem miejsce obok białowłosej,
opierając łokcie na miękkiej trawie.
- Lepiej? - spytałem, zerkając na nią wyczekująco.
Otrzymawszy twierdzącą odpowiedź w postaci skinienia głową, mimowolnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Cieszę się. Jestem Collin - przedstawiłem się, podając dziewczynie dłoń na powitanie.
Owy manewr jednak pozbawił mnie równowagi, przez co zaryłem twarzą w
glebę. Wymamrotałem pod nosem kilka słów wyklinających grawitację, po
czym podniosłem się do pozycji siedzącej i zacząłem masować obolałą
szczękę. Poprawiłem jedną ręką kwiatowy wianek, upewniwszy się, że
pozostał na swoim miejscu. Nieznajoma pokręciła z politowaniem głową,
aczkolwiek z jej twarzy ciężko było odczytać jakiekolwiek emocje.
- To jak? Poznam wreszcie twoje imię? - zaśmiałem się, kiedy udało mi się już całkiem pozbierać z ziemi.
[ Mackenzie? ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz